przez Księżycowa Kawa » 2 grudnia 2014, o 19:17
Pisać, nie pisać – napiszę, że:
Nieoczekiwanie okazało się, że „Tylko mnie uwiedź” wzbudza moje zdumienie, ponieważ po raz pierwszy książka Sylvii Day zaczęła mnie przynudzać. To mnie zaskoczyło. I bynajmniej nie chodzi mi o fabułę, jako że sporo się dzieje, więcej niż w poprzednich częściach z tego cyklu. Poniekąd ta powieść stanowi kontynuację „Tylko on”, gdyż opowiada o dalszych losach Colina i Amelii, siostry Marii, a także przewijają się inne znane postacie.
Po sześciu latach Colin uważa, że jest wystarczająco bogaty oraz obyty w świecie, aby powrócić do Anglii i powalczyć o Amelię. Niemniej jednak tej nocy, gdy ma wyruszyć w drogę, na prośbę przyjaciela pomaga przy ostatnim zadaniu, które ma wyjątkowo niefortunny przebieg dla zainteresowanego. I tym samym okazuje się, że nie może się pokazać Amelii, gdyż zwyczajnie nie chce jej narażać na niebezpieczeństwo. Tyle że nie potrafi się oprzeć nadarzającej okazji i na balu maskowym przygląda się uporczywie ukochanej. To wystarcza, aby wzbudzić w niej zainteresowanie oraz pragnienie dowiedzenia się, z kim ma do czynienia. Tym bardziej że Amelii nie brakuje śmiałości oraz wytrwałości w dążeniu do celu. I dzięki temu Colin nie ma szansy wymknąć z jej sieci, o czym świadczy pewne znamienite wydarzenie, a mianowicie gdy widzi jego powóz opuszczający miasto i postanawia go śledzić, za nią podąża jej siostra, potem jej mąż, Christopher, a potem jeszcze niedoszły narzeczony Amelii, Ware oraz rzecz jasna wróg Colina. A to jeszcze nie wszyscy. Ubawił mnie ten fragment.
Przez pierwszą połowę książki jest niespecjalnie romansowo, jako że bohaterzy mają co innego na głowie i zresztą ze sobą spotykają się jedynie przelotnie. W zasadzie rzecz cała rozbija się o to, że gdyby nie zewnętrzne czynniki oraz wątpliwości Colina, czy jest wystarczająco dobry dla ukochanej, to od razu byliby razem, szczególnie gdyby to Amelia wzięła sprawy w swoje ręce. Jej determinacja nie wywołuje wątpliwości, ale w przypadku Colina powstają pytania… Nie czuję się po prostu przekonana co do tej pary, czegoś mi w nich brakuje, ale nie potrafię tego jakoś precyzyjniej określić.
Z kolei intryga została dobrze rozpisana, w szczególności końcówka, tyle że nie za bardzo mnie zainteresowała – odnoszę wrażenie, że zbyt wiele na ten temat już przeczytałam. Osobiście wolałabym poczytać więcej o relacji bohaterów, a właściwie o ich motywach.
Najbardziej w tej historii zaciekawiła mnie wzmianka, że Maria i Christopher nie przestali być inaczej postrzegani przez społeczeństwo, to znaczy towarzystwo – nadal żyli na jego obrzeżach i tak sobie myślę, że mogłoby być więcej na ten temat. Po drugie, Colin z pochodzenia jest Cyganem oraz nie ma żadnych arystokratycznych korzeni i na całe szczęście na koniec nie okazuje się jakimś cudownie zaginionym krewnym czy też coś w tym stylu, lecz autorka inaczej obchodzi ten problem – szkoda jednak, że to nie zostało odpowiednio rozwinięte.
Jak dla mnie w „Tylko mnie uwiedź” pojawiło się zbyt wiele elementów rozpraszających uwagę i miałam ogólne wrażenie, że to nie do końca była Day przez to wejście w konwencję bardziej romansu historycznego niż zwykle. Oprócz tego było zbyt doskonale, a to mi nie odpowiadało.
I jedna rzecz niezmiernie mnie wkurzała, że chwilami wręcz nie wiadomo było, o kogo chodzi, czyli traktowanie tytułów w sposób zamienny (książę/ hrabia) i nie sądzę, aby to był wymysł Day. Tak czy inaczej, niewątpliwie „Tylko mnie uwiedź” nie przypominało „Tylko mnie poproś”, co napawa mnie smutkiem.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.