Nie będę brnęła w to bo sama nie uważam aby gwałt był w książce potrzebny. Chodzi mi tylko o bohaterów, zgwałcił więc jest gwałcicielem, kiedy bohaterka ma 15 lat jest pedofilem, gdybyśmy zaczęli nazywać rzeczy po imieniu nie byłoby już tak kolorowo zapewne... Ale taka jest siła romansu że na wiele rzeczy patrzy się inaczej, mianowicie okiem romantyczki,
Ja natomiast najbardziej lubię taką sytuacje gdzie bohater się do tego zabiera a ona mówi mu prosto w twarz
możesz mnie mieć tylko siłą, ale oj tak nigdy nie będę twoja i wtedy bohater wściekły odsuwa się i mówi do niej spokojnie: "
Sama do mnie przyjdziesz i będziesz błagała o to żebym Cię wziął"
i wszystko jest ok
Jest tylko jeden mały wyjąteczek ale tylko malutki
musicie i wybaczyć: kiedy to nagadają bohaterowi głupot że ona jest ladacznicą, miała wielu mężczyzn on ją bierze siłą i okazuje się dziewicą. Mina bohatera i poczucie winy w jego duchu = BEZCENNE dla mnie