Nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz trafiłam do tego tematu.
Z panią Carlyle to mam ten problem, że nie mogę cały czas zdecydować czy ona czy też może Mary Balogh jest moją ulubioną autorką romansów historycznych. Jeśli brać pod uwagę procent przeczytanej twórczości to zdecydowanie wygrywa Liz. Poza <span style="font-style: italic">Piękną jak noc</span> i paroma krótkimi historiami przerobiłam wszystkie jej książki. Była to długa i pokrętna, ale bardzo przyjemna droga.
Najpierw zetknęłam się z <span style="font-style: italic">Diabłem wcielonym</span>, którego zostawiłam w połowie. Jakoś wtedy mi kompletnie nie podpasował, a były to jeszcze czasy kiedy na biblionetce panował kompletny bałagan. Książki był haniebnie źle i nieadekwatnie poszeregowane.
Tym sposobem dalej na tapetę poszły trzy tomy zaczynające się od <span style="font-style: italic">Jeden mały grzeszek</span>. A później strasznie długa przerwa i <span style="font-style: italic">Dzielna niewiasta</span>. Dopiero wtedy zorientowałam się jak to jest w rzeczywistości u tej autorki z powiązaniami i chronologią. Resztę starałam się już czytać w odpowiednim porządku, choć cofanie w czasie sprawiało mi pewne trudności.
Jak na razie mogę powiedzieć, że do moich ulubionych należą: <span style="font-style: italic">Dzielna niewiasta</span>, <span style="font-style: italic">Wdówka</span> i <span style="font-style: italic">Nie oszukuj damy</span>.