No dobrze, w wolnym i demokratycznym głosowaniu wyszło, że mogę pisać, co sądzę o czytanej przeze mnie książce pani Chase (tym razem Emmy, nie Loretty). Uprzedzam, że zionę żądzą mordu wobec autorki, więc osoby wrażliwe lub lubiące tę serię proszone są o opuszczenie sali.
A zatem...
ZaplątaniPalant. Dupek. Bęcwał. Złamas. Gnojek. Ćwok.
Reszty epitetów nie napiszę, bo są wulgarne, a za to oberwałabym od moderatorów. A nie chciałabym dostać bana przez faceta. I to przez faceta takiego jak Drew.
Serdecznie nienawidzę tego bohatera, to ograniczony, bezmózgi @#$%^&* i na moje nieszczęście narrator książki. Nie wiem, dlaczego autorka to zrobiła i co ma być w tym zabawnego oraz dlaczego mam właściwie polubić (z braku lepszego określenia, niech będzie to słowo) mężczyznę, który w ten sposób wyraża się o kobietach??? Dla nego kobiety to są jakieś leśne ssaki - sprowadza je do funkcji (przepraszam) lachociągów, zabaweczek, dup i cycków. Ta szowinistyczna świnia powinna się zapisać do PiSu, a nie zostać bohaterem seksownej komedii.
Zirytował mnie dogłębnie, kiedy zaczął porównywać kobiety do past do zębów. Serio?! Serio?!!!!!!!!!!!!! Nie, drogi niemyty, zidiociały, obmierzły, zbolały trutniu, kobieta to nie pasta, to nie żaden przedmiot, tylko istota ludzka i na twoje durne pytanie, czy rozumiem twój sposób myślenia odpowiadam stanowcze: NIE! I w biznesie nie jest jak na wojnie, że wszystkie chwyty dozwolone - chwyt kobiety za męskie krocze jest niedozwolony, zatem czemu molestowanie kobiety miało by być ok?
Nie zaczęło się źle, początkowo łazi ni to chory (właściwie dlaczego uznał, że ma grypę?
), ni to zakochany. Potem się zaczęło. Zwraca się do czytelniczek i mówi, jaki jest. I usprawiedliwia wszystko standardowym tekstem "jestem tylko facetem". No kuffa, to ja jestem "aż kobietą" i właśnie trafił mnie szlag!
I jak się wyraża? Sekretarki nie przeleciał tylko dlatego, że dla niego pracuje. Och, świetnie, jakie to miłe z twojej strony, panie "Myślę tym, co mi zwisa między nogami, bo po co mi mózg"! Z drugiej strony chce molestować Kate, choć też dla niego pracuje i szuka luk, obrzydliwa świnia. Ba! Zaczęło się nawet molestowanie werbalne. Nie wiem - to ma być zabawne?
Drew to taki niewychowany bachor, biorący mądrości życiowe z reklam chyba proszku do prania (nie pomnę), którego idealnie obrazuje stereotypowy dowcip o facetach - dojrzewają do 5 roku życia, potem tylko rosną. Dlatego mimo całej namolnej gadki o seksie zachowuje się jak pięciolatek, któremu ktoś zabrał klocki. I obrazują to jego "rozmowy" z Kate, z kolegami, z ojcem, a także gówniarzowate zachowania w pracy. Oraz odzywki do pracownicy w stylu "masz usta przyssane do tyłka mojego ojca" - no serio?! Non stop prowadzi jakieś rozmowy z podtekstami, taksuje ją wzrokiem... Staram się sobie nie wyobrażać takiej sytuacji w swojej pracy, ale to trudne i czuję wyłącznie obrzydzenie.
I jeszcze jako podsumowanie, cytacik:
Niczego nie nauczyłyście się z naszych poprzednich rozmów?
No nie wiem, Drew, jak dla mnie to ty ze mną nie rozmawiasz, tylko zalewasz mnie monologiem. Ja w tym nie uczestniczę, mogę tylko bez ustanku czytać o twoich fantazjach, twoje kiepskie żarty i wieczne opisywanie, co lubisz, żeby ci kobieta robiła.
Ale nie myślcie sobie - autorka nie zobrazowała Kate w żaden sposób. Nieudolnie sili się, by pokazać, że to ambitna mądra dziewczyna, ale na razie widzę ładną laskę złożoną z ciemnych włosów, ładnych oczu, zgrabnych cycków i tyłka, czyli obiekt seksualny, do którego ślini się Drew. Bierze, nie wiedzieć czemu, udział w tanich zagrywkach Drew i też przedstawia mentalność pięciolatki. Zaraz się pewnie okaże, że też nie może wytrzymać napięcia seksualnego (którego ja nijak nie czuję, bo tak słabo jest to napisane, wszystko opiera się jedynie na tym, że Drew ciągle penis staje) i zaczną ze sobą romans.
A "akcja"? Kogo zaskoczył, ale tak z ręką na sercu, wynik "konkursu" kto ma złapać jakiegoś tam super klienta? Bo ja od razu wiedziałam, że będzie duet.
Ciekawe, czym mnie jeszcze autorka "zaskoczy".
Rany, ale się wkurzyłam. Ta książka mnie obraża jako istotę ludzką i choć trochę inteligentną. Chyba nawet tfu!rczość Michalak mnie tak nie doprowadziła do szewskiej pasji jak to.
*dyszy jak gladiator po ciężkiej walce* Nie wiem - czytać dalej? Nie czytać? Odpuścić jako strasznie złe łajno? Będzie lepiej w tej książce czy ciągle tak samo???