przez mad_line » 28 kwietnia 2014, o 20:52
A z resztą mniejsza o nazewnictwo. Mnie najbardziej poruszyła scena gdy Fleur siedziała w tym biurze posrednictwa pracy, rozmawiała z sekretarzem Adama i prosiła w myślach Boga, żeby dostała pracę mimo braku referencji, by nie musiała wracać na ulicę.
aur_ro napisał(a): Uważałabym ten romans hist. za idealny, gdyby nie zbyt wzmozona dramatoza w koncówce.
Dramatoza w koncówce? Hmmmm... Ja to od początku podejrzewałam jaki los spotka żone głównego bohatera. Sposób rozwiązania był inny, ale efekt ten sam. No i problemy Fleur też bardzo ładnie i dość szybko się rozwiązały. W końcówce zabrakło mi jednak jakiegoś mocnego akcentu, np jakby okazało sie, ze ten prześladowca Fleur jednak nie wyjechał za granicę i wrócił sie zemścić
Ponosi mnie wyobraźnia
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”
Julia Quinn, The Duke and I