A nie mówię, że ojciec konkretnie, jej rodzice już chyba zresztą nie żyli? Ale ogólnie, że przez całą książkę jest o tym, że ona niżej postawiona i to jest jakiś problem, a potem ciach, cudownie odnaleziona rodzina i po kłopocie
A w Róży to prawdę mówiąc jeszcze mniej potrzebne było niż u Balogh, więc nie wiem, po co ten motyw
Choć lepsze to niż wizyta w zaświatach
No dobra: Balogh
Ja mam pewną teorię co do Nocy miłości, ale teraz nie mam czasu się rozpisywać