Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:44

Rexanne Becnel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2673
Dołączył(a): 4 sierpnia 2012, o 17:06
Lokalizacja: BB
Ulubiona autorka/autor: Nora Roberts

Post przez aniazlipca » 18 stycznia 2015, o 18:37

Druga przypadła mi najbardziej do gustu chyba dlatego, że cała historia była ciekawie opowiedziana i wyznanie Jaspera było takie piękne... :bigeyes: ogólnie cały cykl był naprawdę dobry. Może troszkę humoru mi brakowało :wink:
“Mercy laughed. “You have to excuse them—boys suffer from an incurable disability.”
“What?”
“Testosterone.”

Nalini Singh, Branded by Fire

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 18 stycznia 2015, o 18:38

Tak, on z tych mało humorystycznych, bardziej ciemnych i mrocznych, no i tak sobie myślę, że choć romansidło to mocno osadzony jest w średniowieczu, bez zbytniej przesady ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 2673
Dołączył(a): 4 sierpnia 2012, o 17:06
Lokalizacja: BB
Ulubiona autorka/autor: Nora Roberts

Post przez aniazlipca » 18 stycznia 2015, o 18:43

Zgadzam się :wink: lubię też takie historie. Szkoda, że już ma ją za sobą...
“Mercy laughed. “You have to excuse them—boys suffer from an incurable disability.”
“What?”
“Testosterone.”

Nalini Singh, Branded by Fire

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 18 stycznia 2015, o 18:55

aniu, jeszcze wiele przed tobą :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 2673
Dołączył(a): 4 sierpnia 2012, o 17:06
Lokalizacja: BB
Ulubiona autorka/autor: Nora Roberts

Post przez aniazlipca » 18 stycznia 2015, o 19:03

Mam nadzieję :D
“Mercy laughed. “You have to excuse them—boys suffer from an incurable disability.”
“What?”
“Testosterone.”

Nalini Singh, Branded by Fire

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 20 stycznia 2017, o 18:25

Jakiś czas temu przeczytałam Złodziejkę mojej córki - strasznie smutna historia. Sprawiała wrażenie wiarygodnej, ale kurcze nie wiem czy nie wolę jej historyków. A może po prostu nie byłam przygotowana na coś takiego :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 7764
Dołączył(a): 14 października 2012, o 20:16
Lokalizacja: Sopot
Ulubiona autorka/autor: w zależności od nastroju

Post przez gosiurka » 20 stycznia 2017, o 19:40

Ooo dobrze wiedzieć, bo przymierzałam się do niej niedługo :?
Pewnego razu doszłam do wniosku, że czas sobie znaleźć faceta... , ale kupiłam martini i mi przeszło(ZabawneKartki)
Przejdź na mroczną stronę..... mamy czekoladę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 22 marca 2017, o 16:29

Zaczęłam Panią Becnel od "Kameleona" mam nadzieję że to był dobry wybór, nie wiem nawet kiedy poszło 100 stron :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 24 lutego 2020, o 12:50

Rexanne Becnel "Kameleon"

Eliza Thoroughgood za wszelką cenę pragnie uniknąć małżeństwa z idealnym lordem Michaelem Johnstonem, przyjacielem rodziny. Namawia rodzinę, żeby wysłała ją i kalekiego kuzyna Aubreya na daleką Maderę w celu podreperowania zdrowia ich obojga. Nie wie jednak, że pewien tajemniczy kapitan – Cyprian Dare ma własne plany odnośnie chłopca, który jest kluczem do zemsty na jego ojcu. W wirze wydarzeń zarówno Aubrey, jak i dziewczyna trafiają w jego ręce, a pomiędzy kapitanem, a dzielną branką powoli rodzi się uczucie.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką. Dość problematyczne, bo "Kameleon" jest trudny do recenzji. Głównie dlatego, że jest to książka, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Niby wszystko jest na miejscu, warsztat jest zupełnie w porządku, konstrukcja fabuły nie kuleje, nic nie drażni na tyle, żeby zgrzytać zębami ale również nic nie wybija się bardzo na plus. Takie powieści nazywam przeźroczystymi, nie robią na mnie wrażenia i bardzo szybko je zapominam. Nie mogę ich pochwalić ale też nie mogę ponarzekać, że autorka coś ewidentnie zepsuła.

Ta książka nie wzbudziła wielu emocji we mnie, a jeśli już, to poczucie irytacji, bo główny bohater to straszny dupek. Cyprian jest rasowym śfiniakiem, z moralnością Kalego (jak jego matka została skrzywdzona to źle ale to wcale nie szkodzi, zrobić dokładnie to samo innej kobiecie dla własnego kaprysu). Taki wyrachowany palant, którego trudno polubić, nawet po rzekomej przemianie. Oczywiście ilość końcowych przeprosin i wyznań miłosnych z jego strony mnie nie przekonała.

Bohaterka jest za to całkiem w porządku, choć też nie polubiłam jej szczególnie. Ot, zwykła bohaterka jakich wiele. Postacie poboczne wprowadzają trochę kolorytu, zwłaszcza Olivier i Xavier, oraz rozkapryszony Aubrey.

Na plus można wyróżnić ciekawą scenerię, którą stanowi słoneczna Maedra, niestety akcja szybko przenosi się na pokład statku – tytułowego „Kameleona” i robi się klaustrofobicznie, a potem do Londynu, czyli standardowej, nudnej lokacji romansów.

Całość czytało się nieźle, choć nie była to dla mnie porywająca lektura, a akcja chwilami mnie nużyła, choć nie na tyle, żebym rzuciła książkę w kąt. Nie było źle ale też bez zachwytu. Takie średnie 7/10, bo jednak warsztat dość dobry i całość da się czytać.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 8 marca 2020, o 13:54

Kawko, podrzucisz opinię do działu z recenzjami? :prosi:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 8 marca 2020, o 16:27

Już się robi Duzz.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 2 lipca 2024, o 11:34

Rexanne Becnel "Siostry"

Anglia, rok 1153. Linnea urodziła się jako druga z bliźniaczek, rodzina uważa ją przez to za przeklętą i ledwo toleruje, a jedyną osobą, która ją naprawdę kocha jest starsza o kilka minut siostra. Dziewczyna całe życie zmaga się z niechęcią otoczenia i gdy na zamek najeżdża znienawidzony wróg jej rodziny, nadarza się okazja, by zyskała w końcu w oczach bliskich. Najeźdźca – lord Axton zamierza poślubić najstarszą dziedziczkę i przypieczętować tym swoje prawo do zamku i otaczających go włości. Linnea postanawia oszczędzić siostrze cierpienia małżeństwa z wrogiem i podszywając się pod nią, sama staje na ślubnym kobiercu.

To moje drugie spotkanie z twórczością Becnel. Nie przepadam za średniowiecznym anturażem w romansie ale skusił mnie opis. Otrzymałam zgrabnie napisaną powieść, z dobrym wątkiem romansowym i niezłą akcją. Choć książka ma swoje lepsze i gorsze momenty, to jednak jako całość dobrze się sprawdza. Nie wyłapałam żadnych większych błędów i nielogiczności ale jeśli chodzi o wierność oddania epoki historycznej, to nie jestem w stanie stwierdzić, co jest fantazją autorki, a co naprawdę miało miejsce i na ile trzymała się faktów.

Podoba mi się bohaterka. Zwłaszcza to, że w trakcie powieści się rozwija i przechodzi wewnętrzną przemianę. Z początku to dziewczyna pragnąca za wszelką cenę akceptacji i miłości rodziny, której nigdy nie otrzymała. Powoli zdaje sobie jednak sprawę, że w niczym nie zawiniła i nie musi zabiegać o czyjeś uczucia. Dojrzewa i staje się dumną kobietą. Bohater też przechodzi przemianę ale w jego przypadku następuje to na samym końcu i jest słabo zaakcentowane. Przez większość powieści jest bardzo irytującym samcem alfa, który nie znosi sprzeciwu i potrafi się posunąć nawet do przemocy względem bohaterki. Jest dominujący, apodyktyczny i całkowicie przekonany o swojej racji. Nie znoszę takich bohaterów, a romanse osadzone w średniowieczu zwykle w takich obfitują. Może dlatego tak rzadko po nie sięgam. Axton jednak jest po części usprawiedliwiony sytuacją, w jakiej się znalazł. Nie wszystkie jego zachowania są dla mnie akceptowalne ale jednak nie przeszkadzało mi to w czytaniu aż tak bardzo, bo ciekawiła mnie fabuła. Inne postacie poboczne są bez zarzutu. Zwłaszcza Peter i babka bohaterki są na tyle wyraziści, że się ich pamięta.

Fabuła jest ciekawa. Podczas czytania zastanawiałam się jak autorka rozwiąże problem z pozoru nierozwiązywalny. Jak pogodzi dwoje zwaśnionych ludzi. Nie wiem czy zakończenie mnie satysfakcjonuje. Brakło mi w nim jakiegoś wyraźniejszego akcentu, bardziej dobitnego momentu, gdy Axton zdaje sobie sprawę, że nie może żyć bez Linnei, jakiegoś wielkiego finału. Niemniej, sama historia miłości wciąga i do końca trzyma w napięciu.

Jako romans książka sprawdza się dobrze, jest solidnie napisana, dobrym lekkim stylem i szybko się ją czyta, a główny wątek ciekawi. Nie jest to jednak powieść, która zachwyci i na długo zapadnie mi w pamięć. Przyjemna lektura, jeśli się przymknie oko na niektóre toksyczne zachowania bohatera, ale nic ponad to. Dlatego moja końcowa ocena to 7/10.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1256601#p1256601
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 7764
Dołączył(a): 14 października 2012, o 20:16
Lokalizacja: Sopot
Ulubiona autorka/autor: w zależności od nastroju

Post przez gosiurka » 2 lipca 2024, o 18:24

To była moja pierwsza książka tej autorki i bardzo mi przypadła do gustu, ostatnio często myślę o powtórce :shades:
Pewnego razu doszłam do wniosku, że czas sobie znaleźć faceta... , ale kupiłam martini i mi przeszło(ZabawneKartki)
Przejdź na mroczną stronę..... mamy czekoladę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 16 sierpnia 2024, o 13:12

Rexanne Becnel "Wrogowie"

Randulf Fitz Hugh za wojenne zasługi został obdarowany przez króla ziemią. Niestety, nie w spokojnej Anglii, o czym marzył, a w dzikiej Walii, pełnej niechętnych koronie buntowników. Król wyznaczył mu zadanie zbudowania fortecy i zaprowadzenia pokoju na tym terenie. Josselyn ap Carreg Du - córka walijskiego lorda, ma niełatwe zadanie. Wobec przybycia wrogiego oddziału rycerzy na ziemię zamieszkaną przez jej rodzinę od pokoleń, staje przed perspektywą upadku swego rodu albo poślubieniem znienawidzonego sąsiada – znanego z brutalności i porywczości Owaina ap Madoca. Za wszelką cenę próbuje uniknąć niechcianego małżeństwa i postanawia znaleźć inne rozwiązanie trudnej sytuacji.

Jest to pierwsza część trylogii "Rosecliffe", której akcja rozgrywa się w Walii i dotyczy trzech par powiązanych ze sobą bohaterów. Wydarzenia z pierwszej części mają swoje konsekwencje w późniejszych więc zalecałabym czytać te powieści po kolei.

Jak na tak sporą liczbę stron, to książkę czyta się dobrze. Nie ma w niej dłużyzn i przewlekłych opisów. Dość dużo się dzieje, a akcja jest wartka. Fabuła, mimo pewnej przewidywalności jest zgrabnie ułożona dlatego nie czuć, że to długa książka. Bardzo szybko wciągnęłam się w tę historię. Powieść czyta się bardzo szybko i sprawnie, mimo że czas akcji to średniowiecze, które nieszczególnie lubię.

Przede wszystkim na uwagę zasługuje chemia między głównymi bohaterami. Autorka dobrze nakreśliła te postacie i zbudowała wątek miłosny wokół antagonizmu pomiędzy dwoma zwaśnionymi narodami. Między Josselyn i Randem aż iskrzy. To typowy wątek od nienawiści do miłości ale napisany naprawdę dobrze. Między nimi jest napięcie i wzajemne odpychanie i przyciąganie. Wiele autorek romansów sięga po ten motyw ale nielicznym udaje się go napisać w taki sposób, żeby był równocześnie wiarygodny i nie nużył nadmiarem negatywnej energii pomiędzy bohaterami. Becnel się udało. Bohaterowie mają swoją motywację można ich zrozumieć, polubić oraz utożsamić się z nimi. Jest emocjonalnie i burzliwie i dzięki temu ciekawie ale autorka nie przekracza granicy, za którą robi się męcząco. Rand i Josselyn ścierają się ze sobą a jednocześnie wierzy się w ich miłość. Poza tym postacie przechodzą w trakcie książki wewnętrzną przemianę i uczą się na własnych błędach. Owszem, chwilami bywają też irytujący, zwłaszcza bohater ale to nie przeszkadza za bardzo.

W powieści pojawia się dużo postaci pobocznych, z których najciekawsza jest Rhonwen, która jest bohaterką drugiej części cyklu. Reszta nieszczególnie mnie obeszła choć byli dość charakterystyczni. Z tych mniej znaczących na pierwszy plan wybija się wróżbita i mędrzec Newlin. Praktycznie wszystkie postacie z pierwszej części pojawiają się w kolejnej.

Najmniej podobały mi się wątki dotyczące polityki i opisy bitew oraz intrygi. Nie wciągnęły mnie te wątki ale też nie były zbędne. Autorka dobrze nakreśliła tło konfliktu pomiędzy Walijczykami i Anglikami, przez co historia nie jest bardzo płytka i jednowymiarowa.

Dość dużo jest brutalnych opisów, bitew, ran wojennych, krwi i potyczek na miecze, co nadaje realizmu tej historii. Klimat tej książki jest przez to czasami dość ponury, poważny i ciężki.

To bardzo solidnie napisana książka, z ciekawą fabułą i interesującymi bohaterami, jednak tym, co najbardziej przyciąga jest relacja głównej pary. Ich uczucie wygląda wiarygodnie i rozwija się burzliwie, od nienawiści do erotycznego przyciągania, aż po miłość.

Styl pisarki jest bardzo sprawny, dobrze opowiada tę historię. Książka ma dobre tempo akcji, a fabuła jest w miarę interesująca. Może nic nie zaskakuje ale jednak całość się klei i ma sens dlatego moja końcowa ocena to 8/10. Bardzo chętnie sięgnę po kontynuację.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1257172#p1257172
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 17 sierpnia 2024, o 10:54

Rexanne Becnel "Niepokorna"

Rhonwen życie nie oszczędzało. Wychowała się w ciężkich warunkach, pełna nienawiści do Anglików, którzy przybyli do jej ukochanej ojczyzny - Walii i zagarnęli ziemie, należące od wieków do jej pobratymców. Dziewczyna, chcąc pomóc przyjacielowi z dzieciństwa wikła się w paskudną intrygę i wpada w łapy człowieka, któremu przed laty uratowała życie. Jasper jest Anglikiem. Od dziesięciu lat mieszka w zamku starszego brata – Randulfa ale czuje, że to nie jest jego miejsce. Gdy losy jego i Rhonewen ponownie przecinają się, od razu postanawia zdobyć buntowniczą dziewczynę.

Jest to druga część cyklu "Rosecliffe". Bezpośrednio odnosi się do poprzedniej oraz pojawiają się w niej postacie z pierwszej więc sugeruję czytać tę trylogię po kolei.

Autorka wykorzystała dokładnie ten sam motyw, co w pierwszej części, czyli od nienawiści do miłości. Przedstawiciele dwóch zwaśnionych narodów i silny antagonizm między nimi, to główna siła napędowa tej historii. Pozornie nierozwiązywalny konflikt pomiędzy bohaterami nadaje książce rumieńców.

Zarówno Rhonwen, jak i Jasper mają swoje motywacje, przez co zachowują się w określony sposób. Ścierają się wzajemnie i ta próba sił jest ciekawa. Oboje dają się lubić, choć Jasper chwilami jest bardzo irytujący i wręcz sprawia wrażenie antybohatera. Głównie dlatego, że jest pustym próżniakiem, oddającym się pijaństwu i cielesnym uciechom. Rhonwen też nie jest pozbawiona wad. Popełnia błędy, na których na szczęście się uczy. Oboje dzięki temu wydają się bardzo ludzcy i przystępni, choć czasem postępują w sposób bardzo kontrowersyjny i trudno im kibicować. Podobnie jak w pierwszej części, autorka potrafi zbudować wiarygodny wątek miłosny i umiejętnie gra na emocjach. Wzajemna miłość głównej pary wydaje się być wiarygodna, a ich burzliwa relacja jest na tyle ciekawa, że mimo powtarzania dokładnie tego samego schematu fabularnego, książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie.

Jest jednak parę elementów, które niekoniecznie przypadły mi do gustu. Wątek Newlina i jego paranormalnych zdolności się w ogóle nie klei. On ma jakieś nadnaturalne moce i wie absolutnie wszystko. To ze strony autorki pójcie na łatwiznę Jeszcze w pierwszej części to się aż tak nie rzucało w oczy ale w drugiej Newlin wie wszystko i potrafi wszystko. Moim zdaniem tłumaczenie dziur fabularnych wszechwiedzą i wszędobylskością Newlina nie było dobrym pomysłem. Na przykład wątek wymiany zakładników. Skąd Newlin wiedział jakie jest stanowisko Rhonwen? W jaki sposób przebył tak długą drogę w zaledwie kilka godzin? Nie zdążyłby się z nią skontaktować i przekazać wiadomości w dwie strony tak szybko więc autorka poszła na łatwiznę i ten watek naprawdę wypadł słabo na tle reszty książki.

Bardzo irytująca postacią jest też Izolda, córka pary z pierwszej części. Krótko mówiąc to rozwydrzony bachor, któremu się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy i może rozkazywać dorosłym oraz wtrącać się w nie swoje sprawy. Trudno uwierzyć, że tacy fajni rodzice wychowali tak odstręczającą pannicę. W trakcie opowieści przechodzi przemianę ale trudno ją polubić nawet mimo to. Trzecia część cyklu "Rosecliffe" dotyczy właśnie Izoldy ale biorąc pod uwagę jej charakter, to zniechęca po sięgnięcie po zamykającą cykl książkę. Zwłaszcza, że jej wybrankiem jest równie paskudny z charakteru Rhys. To dwie najbardziej irytujące i nieznośne postacie w tej powieści dlatego nie jestem pewna, czy sięgnę po ostatnią część.

Mimo wad, książka naprawdę trzyma poziom pierwszej części, dlatego moja końcowa ocena to 8/10. Solidnie napisana opowieść, która mimo powtarzalnego schematu fabularnego, może się podobać, choć nie wszystkie elementy autorka dopracowała na tyle, żeby książka zachwyciła i pozostała w mojej pamięci na długo.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1257181#p1257181
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Poprzednia strona

Powrót do B

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości