Macie ochotę na scenę erotyczną? Proszę bardzo. Czy taka może być?
Przyszedł niespodziewanie, bez zapowiedzi. Dochodziła dwudziesta pierwsza gdy zapukał do drzwi. Przyniósł wino i bukiet czerwonych tulipanów.
- Musiałem się z tobą zobaczyć - powiedział po prostu.
Wyglądał świetnie, jak zawsze zresztą. Elegancki, pachnący, zabójczo przystojny. Spojrzał na nią spod długich, ciemnych rzęs i uśmiechnął się zawadiacko.
- Mogę wejść? - zapytał, a ona potakująco skinęła głową.
I wpuściła go, bo jakże by mogla go nie wpuścić.
Wszedł, kopniakiem zatrzasnął za sobą drzwi. Nie powiedział nic więcej, tylko bezczelnie otaksował ją wzrokiem. Zauważyła, że jego spojrzenie zatrzymało się najpierw na jej ustach, a zaraz potem przesunęło się na biust. I aż zawrzała w niej krew.
- Eeee... kawę... zrobię nam kawę... - wydukała i szybko ruszyła w kierunku maleńkiej kuchni, byleby tylko uwolnić się spod jego uroku.
Miała nadzieję, że tam, z dala od niego, będzie mogła odzyskać spokój.
On jednak natychmiast podążył za nią.
- Dla mnie mocną – rzekł stając tuż za nią.
Był tak blisko, że czuła jego oddech na swoim karku. Ręce jej się trzęsły, gdy wyjmowała filiżanki. Ustawiła je na drewnianej tacy, sięgnęła po paczkę z kawą.
- Dwie łyżeczki - rzekł, zaglądając jej przez ramię, gdy otwierała opakowanie. Niby przypadkiem otarł się o nią.
- Czarną czy ze śmietanką? – spytała zduszonym głosem, bo nagle zrobiło jej się gorąco – A może wolisz po irlandzku? - plotła trzy po trzy, byleby tylko pokryć zmieszanie.
Niespodziewanie przylgnął do jej pleców i objął ją w pasie.
- Tak ślicznie pachniesz – wymruczał jej wprost do ucha – tak świeżo, apetycznie …
- Nieprawda - zaprzeczyła, ale głos ją zawiódł i wypadło to wyjątkowo słabo.
Nie odpowiedział, tylko pochylił się jeszcze bardziej i dotknął ustami jej szyi.
Przed oczami zawirował jej cały świat. Tak dawno nikt jej nie dotykał,nie całował jej, nie tulił.
- Nie - powiedziała, ale nie zabrzmiało to zbyt stanowczo.
- Przecież tego chcesz – odparł przyciszonym głosem, a jego usta przesuwały się powoli po jej szyi powoli, zmysłowo, rozpalając ją do czerwoności – Chcesz tego, prawda?
Powinna zaprotestować, powinna posłać go do wszystkich diabłów, ale zamiast tego posłusznie spełniła jego żądanie.
- Tak, chcę – przyznała drżącym głosem, a łyżeczka, którą miała nasypać kawę wypadła jej z ręki.
Bezwiednie mocniej przywarła plecami do jego torsu i odchyliła głowę do tyłu, a on odczytał to jako zaproszenie. I natychmiast to wykorzystał, wpijając się zachłannie w jej usta.
Całowali się jak szaleni, jakby od tego zależało ich życie. Jego ręce odnalazły drogę pod jej szeroką spódnicę i już błądziły po krągłych udach.
- Moja śliczna, moja słodka - szeptał zmysłowo.
I nagle wszystko przestało być ważne, liczyli się tylko ona i on, ich namiętność, ich bliskość.
Błyskawicznie zdarł z niej bluzkę, jeszcze szybciej ściągnął z niej bieliznę, a potem w mgnieniu oka sam pozbył się odzienia. I stanął przed nią nagi, piękny niczym mlody bóg.
- Wezmę cię tu, na blacie kuchennego stołu - szepnął jej we włosy, a ona tylko potakująco skinęła głową.
Chwycił ją w pasie i zarzucił sobie na biodra. I ................. i nagle strzeliło mu coś w krzyżu. I zastygł tak w bezruchu, w lekkim rozkroku, pochylony nieco do przodu i ..... w takiej pozycji pozostał aż do przyjazdu pogotowia.
I jak Wam się podoba?