A ta scena o zabarwieniu lekko erotycznym z opowiadania Hebe niezmiennie wprowadza mnie w dobry nastrój:
"<span style="font-style: italic">Nie mógł w to uwierzyć jego świeżo poślubiona klika godzin temu żona, zamknęła się w sypialni. On stał po drugiej stronie i próbował ją przekonać, żeby otworzyła drzwi. Z jednej strony miała rację. To przecież nie było prawdziwe małżeństwo. Zrobił to wyłącznie dla mamy. I tak już pewnie ciężko przeżyła tę parodię ślubu. Jednak to była jego noc poślubna i jeśli miał być szczery, nie zamierzał z niej rezygnować.
– Sereno nie wygłupiaj się. Nie mogę przecież stać tu całej nocy.
– To znajdź sobie inną sypialnię – warknęła.
– Nie zamierzam stresować mamy. Wystarczy to przedstawienie, jakie urządziłaś na ślubie. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na jej stan zdrowia.
– A ty oczywiście jesteś niewinny, pajacu jeden!? Gdyby miała paść zrobiłaby to już na widok twojego stroju!
– Myślicie, że go wpuści?
Drgnął na dźwięk głosu Craiga za plecami. Odwrócił się i zobaczył całą swoją rodzinkę w komplecie.
– Mówiłam, że macie być cicho – warknęła Kathryn. Uśmiechnęła się do Eda. – Coś się stało? – spytała niewinnym głosem. Ed zazgrzytał zębami. Tego tylko potrzebował. Widowni. I pytania czy coś się stało. Chyba nie jest ślepa. Skoro dobija się do drzwi to oznacza, że Serena nie chce go wpuścić do środka. A co ona myśli? Że lubi stać w korytarzach i dobijać się do drzwi!
– Nie nic się nie stało. Możecie iść do swoich pokoi.
– To dlaczego stoisz przed drzwiami sypialni i nie wejdziesz do niej? – spytał Craig. Ed spojrzał na niego z nienawiścią.
– Kiedy skończy się remont twojego domu i w końcu się stąd wyniesiesz? – warknął.
Craig uśmiechnął się.
– Już się skończył. Mieli dziś skończyć sprzątać, więc w końcu jutro się wyprowadzamy. Mogliśmy to już zrobić dzisiaj, ale cieszę się, że jednak zostaliśmy na noc. Wiesz, nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Dłonie Eda zacisnęły się w pięści.
– A jak myślicie, co tu robię?
Cała czwórka patrzyła na niego niewinnie, jakby nie zdawali sobie sprawy, co się dzieje. Wiedział, że tylko udają i to go rozgniewało jeszcze bardziej. Dlatego fuknął ostro.
– Sprawdzam czy tych drzwi nie drążą korniki.
– I? – spytała Kathryn z uprzejmym uśmiechem.
Ed sapnął tylko i spojrzał ze złością na drewno przed nim. Może gdyby wziął dobry rozbieg to udałoby mu się je wyważyć. Cofnął się kilka kroków do tyłu. Miał ruszyć na drzwi, Gdy usłyszał z tyłu pełen wątpliwości głos Craiga.
– Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?
– Tak jestem pewien. A tobie nic do tego – warknął w odpowiedzi.
– Hmm... Na twoim miejscu wziąłbym większy rozbieg – zasugerował uśmiechając się. Kathryn spojrzała na niego ostro. – No co, to może się udać.
– O ile chcesz się założyć, że to się nie uda – powiedziała do niego ostrym głosem.
– Nie możemy odbierać mu nadziei – odparował sucho.
– Craig ma rację. Ważne jest pozytywne nastawienie – powiedział sentencjonalnie Zach. Jade spojrzała na nich i pokręciła głową.
– Jak weźmie większy rozbieg może mu się coś stać. Nie martwi was to? – spytała.
– Mniejszy czy większy, co za różnica i tak nie ma szans z tymi drzwiami – powiedział pesymistycznie Craig.
– To Stanley – powiedziała ostro Kathryn. – poradzi sobie!
Ed zmrużył oczy. Musi wyważyć te cholerne drzwi. Zrobił jeszcze kilka kroków do tyłu i ruszył biegiem w ich kierunku. Nim uderzył w nie, usłyszał jeszcze głos Craiga.
– Masz czas, aby się rozmyślić. Ja bym tak zrobił na twoim miejscu – wymruczał. W tym momencie rozległ się głuchy dźwięk uderzenia, jęk, a potem ostry głos Eda.
– Cholera jasna!!
– Ostrzegałem.
– Trochę za późno – dodał po chwili, masując to przeklęte ramię i patrząc kątem oka na Craiga. Coś mu zaświtało do głowy. – Mówisz toaletka. – Craig tylko wzruszył ramionami. Ed przez chwilę patrzył na drzwi w milczeniu. Nagle odwrócił się od nich i zbiegł po schodach na dół.
– Jak myślicie, dokąd się udał? – spytała Kathryn.
– Może po lód – podsunął Craig.
– Chyba nie chcę tego wiedzieć – mruknęła w tym samym momencie Jade. Nie minęło pięć minut, a zobaczyli go wspinającego się po schodach z siekierą w ręku.
– Rozumiem, że cię zdenerwowała, – zaczął Craig spokojnym głosem – ale czy to dobry pomysł zabijać ją w dzień ślubu.
– Nie prowokuj go – syknęła Kathryn. – Poczekaj, aż da mi wnuka. – dodała zaraz. Craig spojrzał na nią z politowaniem. Zach popatrzył na syna i wyciągnął rękę.
– Lepiej oddaj mi tę siekierę. Jesteś zbyt wzburzony. Możesz zrobić coś, czego potem będziesz żałować.
Ed parsknął.
– Już żałuję, że ożeniłem się z tą wiedźmą – spojrzał na ojca. – Nie jestem mordercą – powiedział cicho. Zaraz odwrócił się i zawołał lodowatym głosem w stronę zamkniętych drzwi. – Sereno skarbie! Radziłbym ci odsunąć się od tych cholernych drzwi!
– A co, zamierzasz znowu się na nie rzucić tym razem z twoją szaloną rodzinką – warknęła w odpowiedzi.
– W razie czego zaświadczymy, że to był wypadek – powiedziała wesołym głosem Jade. Pozostali poza Edem spojrzeli na nią, jak na wariatkę. – No co? Rąbał drewno do kominka, aby się ogrzać. To takie romantyczne. Wieczór przy kominku z ukochaną osobą – westchnęła trzepocząc rzęsami.
– Tak to dobry pomysł – mruknął Craig. Cała absurdalna sytuacja coraz bardziej go bawiła. W dodatku Jade wygląda tak seksownie, pomyślał. Zaraz jednak się opanował i dodał sceptycznym głosem. – Masz już na pewno wytłumaczenie, dlaczego robił to w domu i w środku upalnego lata.
– To taki nie istotny szczegół – mruknęła Kathryn zachowując poważny wyraz twarzy. – Może powinniśmy ustalić jakąś wspólną wersję wydarzeń. Tak na wszelki wypadek. Potem możemy nie mieć czasu.
– Może zaczniemy od słów: siekiera mu się wymsknęła… – powiedział sarkastycznie Craig.
– To dobry początek – wymruczała Jade. Craig pokręcił głową. Z minuty na minutę robiło się tu coraz bardziej ciekawie. Noc poślubna Eda na pewno długo zostanie im w pamięci. Zobaczył, że Ed bierze zamach. – A na pewno sprawdzałeś czy nie są otwarte?
Ed odwrócił się w ich kierunku z morderczym wyrazem na twarzy. Także jego zielone oczy lśniły niebezpiecznie. Miał ochotę rzucić się z tą siekierą na nich, a nie na te cholerne drzwi.
– Są zamknięte! – warknął. – A teraz pozwolicie mam pewną robotę do wykonania. Nie zamierzam spędzić pod tymi drzwiami swojej nocy poślubnej. Sereno raz jeszcze radzę ci odsuń się od tych cholernych drzwi!
Nim skończył siekiera spoczęła na drewnie. Wystarczyły tylko dwa mocne uderzenia, a zamek puścił.
Serena stała kilka metrów metry dalej przy łóżku, przeciskając do siebie poduszkę. Teraz wpatrywała się z przerażeniem w mężczyznę stojącego w drzwiach. Za jego plecami zobaczyła machającą do niej Kathryn.
– Witaj Sereno, mamy dzisiaj ładny wieczór – usłyszała. Zaczęła mrugać z niedowierzaniem. To jakiś horror. Może to tylko koszmarny sen. Zaraz się obudzi i zniknie Ed z siekierą w ręku i ta rodzina, stojąca za jego plecami. Rozważania przerwał jej wściekły głos Eda.
– Koniec przedstawienia! Marsz do łóżek! To moja noc poślubna, a nie wasza! Nie potrzebuję widowni i tak już dość długo bawiliście się moim kosztem! – warknął patrząc na nich lodowato. Zach chwycił Kathryn za rękę i zaczął ją ciągnąć w stronę ich sypialni. Było mu ciężko, bo nie chciała się ruszyć. Próbowała sobie pomóc chwytając się klamki drzwi jednej z sypialni. W końcu zdenerwował się i wziął ją na ręce. Kathryn zaczęła krzyczeć. Craig spojrzał na oddalających się teściów. Jeszcze przez zamknięte drzwi słyszeli odgrażającą się Zachowi Kathryn. Jade prawie niezauważalnym ruchem głowy wskazała Craigowi siekierę. Pochylił się nad żoną i coś jej szepnął na ucho. Kiwnęła głową i ruszyła w kierunku ich pokoju. On sam podszedł do Eda i zacisnął palce na trzonku siekiery.
– Nie przyda ci się podczas nocy poślubnej – mruknął. – Pozwól, że ją odniosę.
Ed rozluźnił palce. Craig kiwnął głową na pożegnanie i zszedł na dół. Ed długo patrzył na pusty korytarz. Głos Sereny spowodował, że odwrócił się w jej stronę.
– Jesteś szalony – szepnęła przerażona. Wzruszył ramionami i podszedł do niej. Pisnęła, gdy przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył w kierunku swojego pokoju. Kiedy znaleźli się w jego wnętrzu usłyszała szczęk zamykanego zamka. Wróciła jej pewność siebie. – Co ty robisz?!
Nie odzywał się, aż stanął przed wielkim łóżkiem. Wtedy rzucił ją na nie. Upadła z impetem, aż zadzwoniły jej zęby. Kontakt z twardym materacem był bolesny. Jęknęła.
– Jak to co robię?! – usłyszała sarkastyczny głos Ed’a. Jego ręka powędrowała do guzików koszuli i powoli zaczął je rozpinać. – To chyba oczywiste. Rozbieram się.
Przesunęła się na środek łóżka, aby uciec od niego.
– Po co? – zapytała bezmyślnie.
Uśmiechnął się drapieżnie.
– A jak myślisz? To bardzo głupie pytanie Sereno. Może umknęło ci uwadze, że to dzień naszego ślubu, a to jest nasza noc poślubna i nie zamierzam z niej rezygnować – uspokoił się na tyle, że spojrzał na nią uważnie i jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania. Serena ubrana była w niebieską piżamę, w różowe króliczki. Jego oczy zabłysły złośliwe, gdy dodał zmysłowym głosem – króliczku.
Zaczęła cofać się na drugi koniec łóżka, aby jak najdalej od Eda. Rzucił koszulę na podłogę i chwycił ją za stopę. Pociągnął ją powrotem na swoją stronę i ukląkł między jej nogami.
– Wybierasz się dokądś króliczku? – spytał.
– Jeśli myślisz, że będę z tobą spała, – syknęła – to…
– Ja nie myślę, ja to wiem – przerwał jej nie pozwalając dokończyć. Pochylił się nad nią. Zacisnęła dłonie w pięść i zaczęła go nimi okładać. Chwycił jej ręce za nadgarstki i przygwoździł jedną ręką nad jej głową.
– Lepiej nie trać energii króliczku przyda ci się na później – wymruczał pochylając się nad jej ustami. W momencie, gdy jego usta spoczęły na jej, druga ręką zawędrowała do guzików jej piżamy".</span>
Ten kawałek bawi mnie niemal do łez.