Liberty napisał(a):Janko, będę brutalna i może się wtrącam, ale chyba powinnaś kopnąć koleżankę w cztery litery i zakończyć Waszą znajomość
W zasadzie można uważać ją za kopniętą. Na razie się z nią nie umawiam i nie wiem, czy znowu zacznę. Prawie wcale do siebie nie dzwonimy i myślę, że znajomość sama zdechnie.
Zephire napisał(a): skoro tak tej Twojej koleżance, Janko, źle w tym związku, to dlaczego w nim tkwi?
Nie wiem. Ona pewnie sama nie wie. Nie mam pojęcia, czy zrobiła błąd, że nie została ze swoim kochankiem, czy właśnie dobrze, że od niego odeszła i wróciła do męża.
Ale to nie jest tak, że ona cały czas na okragło tylko się z mężem kłóci, albo się nienawidzą. Na co dzień żyją dobrze.
Jej się zdarza od czasu do czasu, że jakieś problemy z mężem za mocno ją męczą, przypomina jej się, że była zdradzana i że może być znowu, a wtedy zamiast próbować rozwiązać te problemy, znieczula się alkoholem. A jak wypije, to dzwoni po koleżankach i mówi różne rzeczy, których na trzeźwo pewnie by nie powiedziała.
Jak się nad tym teraz zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że nawet nie przeszkadzało mi tak strasznie, że ona mnie straszyła zdradami, tylko nie wyrabiałam, że ona po alkoholu mówiła w kółko to samo. Myślę, że gdyby powiedziała tylko kilka razy, że na pewno w tej chwili mój F. jest z obcą babą, to bym zniosła. Ale ona potrafiła powiedzieć to kilkanaście razy i więcej. To było dla mnie za dużo. I nie trafiały do niej argumenty, że wprawdzie jeszcze dziś mój F. nie dzwonił, ale to za wcześnie, że umawialiśmy się na telefon dużo później. Dla niej było: nie dzwoni, bo akurat zdradza.