Teraz jest 4 października 2024, o 09:37

Publicystyka

O rynku wydawniczym i księgarskim, świecie redaktorów i tłumaczy oraz procesach towarzyszących literaturze
Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 1 czerwca 2009, o 23:08

Dlaczego zaraz popsuc? recenzje powinny pisać osoby które... pisać umieję.

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 1 czerwca 2009, o 23:59

Do pisania recenzji nie potrzeba jakichś szczególnych umiejętności, wystarczy zapał, biegłość czy płynność w wyrażaniu opinii przychodzi z czasem, z praktyką.

Czym jest recenzja - informacją wraz z oceną. W związku z tym recenzent musi się znać na przedmiocie recenzji. W przypadku książki recenzentem jest czytelnik, nie musi być literaturoznawcą.

Jest opinią subiektywną o czymś, ale nie osobistą wycieczką. Samo stwierdzenie: podoba mi się ta książka, pan X pisze do d... - nie jest dla mnie recenzją.

Nie łapię zupełnie pytania: czy można recenzować? Każdy ma prawo do swojej opinii, a internet jest miejscem, gdzie można ją umieścić.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 00:41

są autorzy, którzy uważają, że nie mozna recenzować, jeżeli nie ma się zamiaru docenić pracy czyli energii włozonej przez autora w tekst. czyli nie można recenzować jeżeli tekst się nie podobał recenzentowi.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2009, o 00:46

Ależ najlepiej się recenzuje takie, które się nie podobały! Obrazek



Ale tak poważnie to w ogóle się z tym nie zgadzam. Pierwsze słyszę, żeby oceniać końcowy efekt na podstawie dobrych chęci, to nie nauczanie początkowe.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 01:01

a ja przyznam, że ostatnio się zastanawiam nad takim podejściem Obrazek

i przyznam, że nie lubię recenzować rzeczy, które mi się zdecydowanie nie podobały Obrazek

a może nie tyle nie lubię, co szkoda mi czasu...



druga sprawa: a ja mam ambiwalentne odczucia. dlaczego?

przedmiot mej zadumy: polska "tzw literatura kobieca"... bo moim zdaniem to nurt raczkujący i bicie debiutantów na początku raczej zahamuje rozwój w ogóle niż go "ulepszy" Obrazek

i idealizm w rozumieniu "tekst jest zły albo dobry" w tym przypadku... cóż, do końca mnie to nie przekonuje...



hm, ja ogólnie cenię koncepcję parytetu: czasem trzeba wesprzec na siłę...

ale to też sztuka...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2009, o 01:08

Ja raczej nie potrafię wspierać na siłę, mam naturę krytykanta niestety Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 01:11

ale nie sądzę też, że sami nie-krytykanci mają mieć prawo do recenzowania Obrazek



pytanie: czy nie-krytykanctwo faktycznie ma sens?

czy może jest zaprzeczeniem "prawda i tylko prawda" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2009, o 01:22

Myślę, że przegięcie w obojętnie którą stronę jest niefajne (i wiem, że niektórym moje krytykanctwo przeszkadza, a odnosi się ono nie tylko do książek Obrazek )



Najlepsza jest równowaga. To, co słabe, należy krytykować - tego będę się trzymać. Ale nie można pozwolić, żeby krytyka przysłoniła nam zalety - a zazwyczaj jakieś się znajdą. Może autorka polskiego romansu nie poradziła sobie z napisaniem satysfakcjonującego HEA, ale za to ma talent do puentowania dowcipów? Nie pluć jadem, nie wyśmiewać autora jako takiego, nie umniejszać znaczenia danego gatunku - to chyba dosyć dobre zasady. Aha, no bo oczywiście odpadają sytuacje, gdy jakiś przeciwnik horrorów dostaje do zrecenzowania horror i z góry nastawiony jest na nie - nie o taką krytykę chodzi, a o konkretną, najlepiej popartą przykładami analizę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 01:27

czyli jak się odnosimy do recenzji romansu zaczynającej się "nie lubie i nie czytam romansów..."? Obrazek



hm, co do autora... czy powinno się "recenzować" autora w ramach recenzowania jego tekstu?

a co ze stwierdzeniami "autor sie nie popisał" lub "jak autor mógł..."? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 2 czerwca 2009, o 01:35

moim skromnym zdaniem jeżeli jakiś tekst już się ukazał każdy ma prawo wypowiedzieć się na jego temat, chwaląc, krytykując lub robiąc te dwie rzeczy jednocześnie i nie ma nad czym się roztkliwiać. Byłoby miło gdyby osoba wypowiadająca się na dany temat miała o nim jakąś wiedzę, jeżeli recenzuje romans niech się drobinkę w temacie orientuje, ale jeżeli nawet tej wiedzy nie posiada i tak ma prawo mówić/pisać.



W kwestii "autor sie nie popisał" lub "jak autor mógł..."?, sa jak najbardziej na miejscu, bo znam inne utwory danej osoby i mogę ten omawiany porównać do innych

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 01:40

ale niektórzy traktują to jak atak personalny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2009, o 01:42

Do takiej recenzji ja odnoszę się negatywnie Obrazek Zwłaszcza do tej części ' może i pomoże - bo nie sięgnie po jej lekturze po książkę z tego nielubianego gatunku.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 02:06

a taka sytuacja:"to jest romans (i tu argumenty na poparcie tego poglądu) więc nie czytajcie, bo z założenia wiadomo - powazny czytelnik nie czyta romansu" Obrazek

ps. a teraz mały eksperyment: podstawmy pod "romans" np "kryminał" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 2 czerwca 2009, o 11:56

albo "fantastyka" Obrazek

jeśli wystawiam coś na widok publiczny to muszę się liczyć z jakąś reakcją. Nikt autora nie zmusza do publikowania, jeśli nie chce negatywnych opinii, to niech pisze do szuflady.

Zaraz "bicie debiutantów"... Recenzja książki musi być szczera - jeśli książka jest zła, to o tym piszę. Piszę konstruktywnie! a nie mieszam z błotem. W przypadku debiutantów, zwykle się pisze: to pierwsza książka, w kolejnych będzie lepiej; jak na debiutanta...; widać potencjał...; itd. Obrazek

Nawet jeśli mi się książka nie podobała, to zwykle mogę znaleźć jakiejś jej pozytywne elementy. Nie zdarzyło mi się, bym książkę oceniła na 0.

Własne odczucia odnośnie gatunku zdecydowanie nie powinny wpływać na recenzję. Jeśli nie lubię/nie czytam romansów, to raczej nie powinnam ich recenzować. Mam do tego prawa, ale jest to trochę nieuczciwe zarówno wobec autorki, jak i potencjalnych czytelników, bo wypowiadam się o czymś na czym się nie znam (skoro nie czytam) i do czego jestem uprzedzona (skoro nie lubię).

Sformułowania "jak autor mógł" oczywiście przy porównywaniu czy omawianiu całokształtu twórczości. Poza tym mogą być, jeśli są neutralnym przywołaniem nazwiska autora, a nie atakiem personalnym. Jako recenzent piszę o książce czy twórczości autora, a nie o samym autorze.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2009, o 12:42

No właśnie.



Frin, może twoja chęć ochrony polskich debiutantów bierze się z tego, że faktycznie część recenzji miesza takie książi z błotem - ale czy zawsze konstruktywnie? Ile razy autorkom ' książek już na wstępie dostaje się właśnie za gatunek, jaki sobie obrały, czy to chicklit. czy romans?



Ale jeśli recenzent zwraca uwagę na autentyczne niedociągnięcia, to nie widzę problemu.



No a co ze stosunkiem recenzent/czytelnik? Jasne, że recenzent nie ponosi odpowiedzialności za zakupowe i czytelnicze decyzje czytelników, ale chyba winien im jest jakąś szczerość?



Rozumiem, że należy wspierać raczkujący gatunek, ale nie wiem, czy pisanie niesłusznie entuzjastycznych recenzji to jest rozwiązanie problemu. Chyba wolę idealistyczną wizję: że rzetelne, konstruktywne recenzje pomogą w procesie dojrzewania gatunku, a nie dobiją go, gdy jeszcze jest w powijakach.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 2 czerwca 2009, o 15:47

A ja jestem za tym, żeby ten blog załozyć, spróbować a resztą będziemy się przejmować później Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2009, o 20:32

szczerosć i prawda... trudne zagadnienie wbrew pozorom.



skąd moje pytania?

bo uważam, ze po prostu w polskiej rzeczywistości romansowi jako gatunkowi jest cholernie trudno z paru powodów.

brak tradycji romansu od czasu 20lecia. totalnie. ok, mamy "powieści dla młodziedży" i "powieści dla dziewcząt" z jednej oraz powieści obyczajowe z drugiej. plus historyczne, kryminały i przygodowe z elementami z trzeciej. ale romansu nie ma totalnie. brak w ogóle literatury "babrzącej" się w emocjach popularnie nazywanych kobiecymi (stąd u nas w ogóle sformułowanie "literatura kobieca" - uwaga: takiego terminu brak w anglosaskiej przestrzeni Obrazek

cóż... jezeli mamy język, w którym możemy się wypowiadać w pierwszej osobie i nie słychać w co drugim słowie jakiej jestesmy płci, to zmienia to perspektywę Obrazek



polecam wywiad z Kazimierą Szczuką m.in. o "literaturze kobiecej" oraz jak piszą polskie autorki:

http://www.edukacjawpolsce.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=579

pada parę słów na temat "bajkoromansu"... i nie tylko Obrazek



ładne streszczenie stosunku do zjawiska Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 2 czerwca 2009, o 21:29

Lubię Szczukę Obrazek Ma sporo trafnych uwag na temat. I dowiedziałam się o wydaniu kontynuacji "Wojny żeńsko-męskiej..." Samson, muszę poszukać, bo podoba mi się jak ona pisze. Dzięki za link Frin Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 czerwca 2009, o 01:41

Jak to, a '? Funkcjonuje i to, powiedziałabym, w dwóch zakresach znaczeniowych.





A wywiad bardzo ciekawy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 3 czerwca 2009, o 01:44

więc zdradź tytuł tego jednego

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 czerwca 2009, o 01:51

Już pisałam o nim w dziale recenzji (choć recenzji oczywiście w końcu nie napisałam Obrazek ). Jest to ', autorka - Mija Kabat, wyszło kilka miesięcy temu w Świecie Książki. Jest to jak najbardziej typowy romans, nie chick lit, nie obyczaj, tylko właśnie romans.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 3 czerwca 2009, o 01:57

dobre?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 czerwca 2009, o 02:02

No ósmy cud świata to to nie jest Obrazek Czasem raził mnie nierówny język, raz zbyt formalny, innym razem zbyt współczesny (a rzecz dzieje się w czasie drugiej wojny światowej), a przede wszystkim uważam, że dojście do HEA było mało satysfakcjonujące... Bohaterka raczej z tych irytujących. I jak na polski romans przystało, seksu brak Obrazek (chociaż fabuła opiera się na tym, że bohaterowie zostają kochankami).



Trójkę bym dała Obrazek I na pewno polecam dociekliwym badaczom gatunku, bo to chyba faktycznie rzadko spotykany u nas okaz, taki romans Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 3 czerwca 2009, o 02:04

dziękuję za odpowiedź Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 czerwca 2009, o 02:53

ok, nie tyle "nie ma" totalnie co bardzo ostrożenie się nim trzeba posługiwać...

zwracano na to uwage już w latach 60tych Obrazek



bo właśnie te dwa zakresy sprawiają trudność, zwłaszcza gdy się nakładają na siebie.

(bo rozumiem, że pierwszy to "skierowane do kobiet-czytelniczek" a drugi "tworzony przez kobiety").

na rynku wydawniczym gdzie walczy się o każdego klienta raczej nikt nie chce zostać zepchnietym do getta, zwłaszcza jeśli getto ma niski status... a "kobiece getto" ma...

co do "tworzone przez kobiety"... co ciekawe, takie wyróżnienie często się tworzy w opisach literatury postkolonialnej... haha, czyli do naszych realiów by pasowało Obrazek



ja jednak obstaję przy tezie, że "women 's fiction" (jako określenie masowe i popularne) unika się jak tylko mozna Obrazek



ps.Agrest - no po prostu aż sie prosi o recenzję Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wiadomości i publicystyka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość