Nie kupuję logiki tego. Jeśli w ogóle można to nazwać logiką. Mam wrażenie, że podane powody dlaczego coś się nie sprzedaje albo sprzedaje jest bardziej oparte na stereotypach niż na prawdziwych badaniach rynku.
Jestem w stanie przeczytać każdy podgatunek romansu. Chciałabym żeby więcej wydawano u nas westernów, wielokulturowych i sportowych. Nie mam problemu z utożsamianiem się z bohaterami westernu, bo nie czuję potrzeby się utożsamiać, za to interesują mnie historie osadzone w takim klimacie.
Co do sportowych romansów, to paniusia z polskiej agencji nie mogłaby się bardziej mylić. Wolę czytać o amerykańskich futbolistach i basebolistach niż o naszych polskich wypłochach od piłki nożnej. I chyba nie ja jedna skoro seria SEP jest całkiem u nas popularna. Nie muszę oglądać najpierw meczu w tv żeby potem o tym czytać.
I gdyby trzeba było utożsamiać się kulturowo, to romanse historyczne też nie miałby u nas powodzenia. Taka Regencja to zupełna egzotyka w porównaniu z tym, co było u nas w tym czasie. a jednak nie mamy problemu z czytaniem o pruderyjnych, sztywnych Anglikach, dla których konwenans był najważniejszy.
Romans erotyczny się u nas nie sprzeda. Mogę chyba zareagować tylko tak
EL James właśnie opanowała nasz rynek. Jak widać wystarczy dobra reklama. Ale wiadomo, że polskie wydawnictwa nie lubią wykładać na nią kasy.
I jeśli brane jest pod uwagę kulturowe uwarunkowanie danego kraju, to zupełnie nie rozumiem czemu nie jesteśmy zalewani inspirationalami. W końcu znani jesteśmy z religijności, wręcz fanatycznej, z antyaborcyjnej i prorodzinnej polityki. Inspirational powinien rządzić a nie rządzi.
Moja opinia jest taka, że poza okresami w których panuje moda na coś, można opchnąć wszystko. Tylko reklama, jak przy wszystkim, jest niezbędna.