Strona 1 z 3

biedronka ma ochotę na...

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 12:18
przez biedronka
Hmmm więc mam ochotę na coś, gdzie:
* on jest pewny siebie i nieco arogancki, może być starszy od niej, ale nie musi, byleby nie był młodszy (nie wiem czy takie przypadki się zdarzają w książkach, ale pewno tak)
* ona nie jest zupełną sierotą, to znaczy ona ma własne życie i bez faceta też umie o siebie zadbać i nie usychać wiecznie z miłości
* byłyby wybuchy zazdrości, to znaczy on ma być zazdrosny
* nie musi się chyba dziać współcześnie
* może być trochę poniewierania, ale w tym przypadku bohater powinien odrobić jakąś pokutę i sam pocierpieć
* ma się wszystko dobrze skończyć, fajnie jak jest jakiś epilog po którym wiem, że żyją długo i szczęśliwie i mają dziesięcioro dzieci
* istnieje normalny seks, tzn. niech nie będzie, że padli na łóżko i koniec, a później tylko wspomnienie, że było cudownie

To tyle, trochę tego dużo, pewno się tego wszystkiego pogodzić nie da. Najważniejsza jest dla mnie zazdrość. :want:

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 12:22
przez mewa
to ja proponuję Coulter "czar tropikalnej wyspy"

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 12:25
przez biedronka
Obczaję. Dziękuję :)

Tak mi się jeszcze przypomniało, że lubię wielkie ucieczki, tzn. na przykład jak ona podsłucha jakąś rozmowę o niej, gdzie oczywiście on się źle o niej wypowiada, bądź gdy się straszliwie pokłócą to ona go zostawia. Fajnie jest też jak on musi ją sam znaleźć, a później się płaszczyć.

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 13:12
przez almani
mam ochote na to samo co ty biedronko widze :adore:

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 13:14
przez biedronka
heh no patrz :D
Może nam coś fajnego polecą :adore:

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 13:37
przez Jadzia
biedronko, a jak u ciebie z angielskim i stosunkiem do paranormali? :P

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 14:08
przez biedronka
Angielski bezproblemowo, paranormali jeszcze nie czytałam chyba więc nie wiem, ale chętnie sprawdzę.
Jestem otwarta na wszystko.

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 14:19
przez Jadzia
No dobrze, to jeśli masz ochotę na eksperyment, nie będzie ci przeszkadzać dość mizerna w sumie fabuła i ilości seksu dość spore ;) to możesz spróbować Christine Warren Big Bad Wolf. Tylko uważaj, żeby to była wersja nowsza, przepisana, przedłużona i zmieniona, wydana przez St. Martin's Press, a nie wcześniejsza wersja wydana pod innym tytułem (Fur Factor, o ile mnie pamięć nie myli) przez Ellora's Cave ;)

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 21:53
przez biedronka
Jadzia napisał(a):No dobrze, to jeśli masz ochotę na eksperyment, nie będzie ci przeszkadzać dość mizerna w sumie fabuła i ilości seksu dość spore ;) to możesz spróbować Christine Warren Big Bad Wolf. Tylko uważaj, żeby to była wersja nowsza, przepisana, przedłużona i zmieniona, wydana przez St. Martin's Press, a nie wcześniejsza wersja wydana pod innym tytułem (Fur Factor, o ile mnie pamięć nie myli) przez Ellora's Cave ;)



Hmmm czy ja dobrze rozumuję, że to jest część jakiejś serii? W internecie widziałam sporo podobnych okładek z wilkami. To jest jakaś seria The Others? I czy w związku z tym nie powinnam zacząć od początku? Czy każda część jest o innej parce?

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 22:21
przez Jadzia
Tak, to jest seria, ale każda książka jest o innej parze i tak właściwie to żeby nic nie umknęło ze smaczków, to wystarczy jeśli się części od Wolf at the Door do Howl at the Moon czyta po kolei. Tę jak przeczytasz samą - nic nie umknie, jakbyś chciała inne, ani nic nie będzie, czego nie da się zrozumieć bez innych części, tym bardziej, że ta jest druga ;) w pierwszej perwersyjny wampir i pulchna dziewczyna :P

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 22:28
przez biedronka
Brzmi interesująco. Jestem bardzo ciekawa, ale czuję, że mi się spodoba. Dzięki. :hyhy:

PostNapisane: 4 lutego 2012, o 22:33
przez Jadzia
Też mi się wydaje, że jeśli przełkniesz paranormalny aspekt paranormali to powinno być dobrze, bo:

* on jest pewny siebie i nieco arogancki, może być starszy od niej, ale nie musi, byleby nie był młodszy (nie wiem czy takie przypadki się zdarzają w książkach, ale pewno tak) - nie ma alfy nie będącego pewnym siebie. Starszy od niej chyba kilka lat, ale już nie pamietam dokładnie, na pewno nie młodszy ;)

* ona nie jest zupełną sierotą, to znaczy ona ma własne życie i bez faceta też umie o siebie zadbać i nie usychać wiecznie z miłości - żyje, radzi sobie, sierotą życiową nie jest

* byłyby wybuchy zazdrości, to znaczy on ma być zazdrosny - ha! :hyhy:

* nie musi się chyba dziać współcześnie - no to akurat się dzieje, ale skoro nie musi, znaczy, że może

* może być trochę poniewierania, ale w tym przypadku bohater powinien odrobić jakąś pokutę i sam pocierpieć - nie poniewiera, przynajmniej nie w sensie psychicznym ani celowo w fizycznym

* ma się wszystko dobrze skończyć, fajnie jak jest jakiś epilog po którym wiem, że żyją długo i szczęśliwie i mają dziesięcioro dzieci - HEA jest, wszak to romans. Epilogu nie pamiętam, ale będą żyli długo i szczęśliwie, innej opcji nie ma

* istnieje normalny seks, tzn. niech nie będzie, że padli na łóżko i koniec, a później tylko wspomnienie, że było cudownie - oj, jest seks, pierwotnie było to wydane jako paranormalny romans erotyczny, zostało przepisane i zmienione, ale nie wycięte :P

Ucieczka też jest :P

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 17:52
przez biedronka
Przeczytałam Big Bad Wolf i się ubawiłam.
Zdecydowanie było to interesujące. Bardzo mi się spodobało, że dla odmiany bohater wiedział czego chce i to niemal od razu.
Nie było chrzanienia typu, a że ona za młoda, a że on nie stworzony do życia w małżeństwie, a że może by chciał, ale się boi itd.
Ciekawa odmiana po tym, co ostatnio czytałam.
Chłop, który wie czego chce i jeszcze taki opiekuńczy. To było naprawdę urocze.
Też chce takiego. Nawet może być wilkołakiem. Przeżyję jakoś. :rotfl:
Hmmm a ucieczka... no takiej ucieczki się nie spodziewałam. Chyba nawet sięgnę po resztę książek z tej serii. Szkoda tylko, że jej opór był niewielki. Lubię trochę dramatu.

Z tą całą serią będę miała tylko jeden problem jak wyobrazić sobie te wszystkie stwory i ogarnąć ich zwyczaje. Nadal niedokladnie wiem i rozumiem czym Lupine różnią się od wilkołaków.

Teraz biorę się za Coulter.

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 18:16
przez Jadzia
Cieszę się bardzo, że przypadło ci do gustu :D Lupine to są wilkołaki. Tak jak Feline to są kotołaki różnego typu ;) W częściach pisanych od razu dla St. Martin's Press jest może więcej opisów że tak powiem rodzajowych, ale ogólnie sporo miejsca dla wyobraźni ;) I większość jej bohaterów jest takich jak Graham :hyhy: ja w ogóle uwielbiam wilkołaki, a jeszcze jak z humorem są - szczyt moich marzeń :P A bohaterki niektóre też opierają się deczko dłużej i w większości fabuła jest również lepiej obmyślana i napisana :)

Tylko uwaga na kolejność. Jest kilka części, które można czytać oddzielnie całkiem, i nawet nie są związane bohaterami, jedynie światem przedstawionym - np. Walk on the Wild Side. I są też te, które nie zostały jeszcze przepisane dla SMP, a były wydane przez Ellora's Cave - zdaje się, że dwie takie części zostały i one są wcześniejsze niż Wolf at Her Door i kolejne. To w ogóle trochę nie po kolei było wydawane, jeśli chcesz mogę zrobić krótki spisik co i jak ;) I wiadomo, niektóre części są lepsze, inne gorsze, nie ma co się zniechęcać jakbyś trafiła na gorszą (np. Prince Charming Doesn't Live Here możesz sobie darować, albo przeczytać jedynie opowiadanie z Ellora's Cave, bo to co z tym zrobiła dla SMP - masakra).

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 18:20
przez biedronka
Ale przecież tuż przed pościgiem przy tym ognisku w Central Parku opisuje autorka najpierw tych Lupine, a później jeszcze jakiś wilkołaków, no i czym się różnią od Lupine, ale ja nie do końca ogarniam.

Hmm za opisik byłabym bardzo wdzięczna.

A poczucie humoru też mi się spodobało. Jestem ciekaw jak odbiorę wampiry...

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 18:23
przez Jadzia
Aaaa, dobra, już wiem o co ci chodzi. To zdaje się taka pół-przemiana była, tak? No taka forma pośrednia między formą ludzką a wilczą. To też lubię w paranormalach - co nie napisane to sobie dopowiem i zawsze jest dobrze ;)

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 18:30
przez biedronka
O taki fragment mi chodzi.

When they stepped out of the concealing shadows of the woods, she fought to keep that shiver from turning to a shudder. Everywhere she looked, the clearing was filled with werewolves, more Lupines than she had ever thought she’d see. The animal forms ranged in size and color from small, red-gray wolves the size of coyotes to some big, black monsters she swore were the size of Shetland ponies. Luckily for her nerves, not everyone was in wolf form.
Normal, human-looking pack members milled about the clearing or stood in groups, talking in a disconcerting mix of words and growls, yips and snarls. This went beyond Twilight Zone and straight to the Sci Fi Channel, especially when a small group stepped out of the tree line on the other side of the large bonfire.
Missy had to blink three times before her eyes agreed to filter what she was seeing to her brain, which only grudgingly translated it into understandable terms.
These guys were werewolves. Real werewolves. Not just Lupines, who looked like humans and could even behave like them when the situation warranted. Not even Lupines in wolf form, who looked like they could step right into an Animal Planet special and make themselves at home. These werewolves were about as hairy as wolf forms, but the resemblance ended there. Four of them traveled in their own small pack, each walking on two legs that bent in the wrong direction. Their knees arched out behind them, making them look permanently coiled and ready to spring. Missy couldn’t tell their colors until they stepped close enough to the bonfire for the flames to illuminate their fur, and then she was almost sorry they had.


Ale mniejsza z tym, tak czy inaczej było to ciekawe doświadczenie. :D

PostNapisane: 6 lutego 2012, o 20:48
przez biedronka
mewa napisał(a):to ja proponuję Coulter "czar tropikalnej wyspy"


Jestem w trakcie tej Coulter i 2 rzeczy mi się nie podobają, tzn. to, że on ma kochankę, ja lubię jak bohater jest wierny bohaterce, a nie codziennie wieczorem zagląda do kochanki. Oczywiście, jest to zrozumiałe ze względu na sytuację, ale nie lubię tego.
A druga rzecz to to, że to ona jak na razie wkoło za nim lata, a nie on ją zdobywa, czego też nie lubię. On wcale nie jest o nią zazdrosny.
Niemniej jednak kontynuuję i liczę, że coś się zmieni. W końcu to dopiero początek nawet nie 1/4, ale tak mnie tą kochanką rozczarował, że musiałam wylać swoją rozpacz tutaj. :wink:

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 01:48
przez Kawka
Biedronko Twój opis pasuje idealnie do tej książki: BRENDA JOYCE "Kochankowie i kłamcy". Jeśli nie czytałaś, sięgnij, powinno być w porządku.

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 21:28
przez biedronka
Chętnie sięgnę, dziękuję.
Ale czy bohaterka oprócz tego, że pewna siebie nie jest przypadkiem zbyt wyzwolona seksualnie???
Bo ja przyznam, że lubię czytać takie tradycyjne historie o bohaterkach raczej nierozwiązłych, niekoniecznie dziewicach, ale jednak nie traktujących seksu jak sportu. Taka już jestem pruderyjna :wink:

A tymczasem skończyłam Coulter i było to niedokładnie to co miałam na myśli, ale koło połowy bardzo mnie wciągnęło. To pewnie zasługa tej zagadki "kryminalnej".
Jakoś wielkiej miłości między bohaterami się ciężko dopatrzyć (jak on wiedząc, że ona została porwana przez seryjnego mordercę mógł zamiast ją szukać po wyspie, pojechać do domu i czekać??? oraz gwałty na własnej żonie), ale książka ciekawa i do tego zabawna.
Szkoda, że nie wiedziałam, że jest to część trylogii i to jeszcze środkowa.
Pewno się sięgnę po 2 pozostałe, tak więc dziękuję za polecenie książki Czar tropikalnej wyspy!


Muszę wam powiedzieć, że ja i moja przekorna natura czasami byśmy chciały, żeby bohaterka rzuciła bohatera, żeby ten cierpiał w straszliwych męczarniach do końca życia, za to sama zakochała się w jakimś innym przystojniaku i z nim była szczęśliwa. :evillaugh:

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 22:27
przez ewa.p
o Kochankach i kłamcach możesz sobie poczytać w Klubie Dyskusyjnym
viewtopic.php?f=152&t=1375

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 22:38
przez biedronka
ewa.p napisał(a):o Kochankach i kłamcach możesz sobie poczytać w Klubie Dyskusyjnym
http://romansoholiczki.pl/viewtopic.php?f=152&t=1375



Dzięki za ten link.
Po przeczytaniu tej pouczającej dyskusji stwierdzam, że chyba to nie dla mnie, a przynajmniej nie w obecnej chwili. Aktualnie jestem w nastroju na coś romantycznego.
Seks mi w książkach nie przeszkadza, ale jak tam każdy z każdym to nie wiem czy bym to zaakceptowała. Lubię ludzi i książki z zasadami moralnymi, choćby jako takimi (a on najpierw z jej matką, później z nią, a przynajmniej tak zrozumiałam).
Kiedyś z ciekawości może zajrzę, skoro takie kontrowersje wzbudza. :wink:

Heh nie wiem, ale wg mnie można być pewnym siebie, ale nie rozwiązłym.

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 22:43
przez Kawka
Dlatego właśnie nie powinno się czytać opinii o książce przed sięgnięciem do niej. Jak się zna za dużo spoilerów, to potem akcja nie ciekawi. "Kochanków i kłamców" moim zdaniem warto przeczytać, choć wiadomo, gusta są różne.

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 23:18
przez biedronka
Pewno przeczytam, bo tak jak mówię jestem ciekawa, tyle, że chyba nie teraz.

Co do opinii, to ja lubię wiedzieć mniej więcej o czym jest książka za nim zacznę czytać. Bardzo często to co mnie zachęca lub zniechęca do książki to właśnie krótki opis.
Kiedyś jeszcze taką funkcję miała dla mnie okładka. Jak widziałam rudą na okładce to przestałam otwierać. Przez te lata, chyba tylko raz mnie moja okładkowa metoda zmyliła. :wink:
Nie wiem naprawdę skąd ta moja awersja do rudych...

PostNapisane: 7 lutego 2012, o 23:42
przez Agrest
Hm, ale jeśli tych książek nie przeczytałaś, to nie wiesz czy spodobałyby ci się, więc nie wiesz, czy cię nie zmyliła? :hyhy: