Teraz jest 21 listopada 2024, o 10:46

Serce w listopadzie - LaVyrle Spencer (Kasiag)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 5667
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Boulevard of Broken Dreams...
Ulubiona autorka/autor: nie sposób wymienić wszystkich ;)

Serce w listopadzie - LaVyrle Spencer (Kasiag)

Post przez Kasiag » 26 lipca 2014, o 16:33

Po raz kolejny przekonałam się, że nazwisko pani Spencer to gwarancja dobrej opowieści. Już dawno urzekł mnie jej styl, a z każdą kolejna książką to się pogłębia. Dotychczas tylko przy jednym tytule się lekko rozczarowałam, ale nawet to nie zmieniło mojego dobrego zdania na jej temat. A czytając „Serce…” utwierdziłam sobie to dobre zdanie jeszcze bardziej.
„Serce w listopadzie” to porywająca historia uczucia, które połączyło ludzi z dwóch zupełnie różnych światów: Lornę – córkę bogaczy i Jensa – syna imigrantów i pomocnika kucharki. Od pierwszych stron wchodzi się w opowieść snutą przez panią Spencer, całkowicie w nią wsiąkając.
Minnesota schyłku XIX wieku to miejsce wciąż jeszcze pełne podziałów klasowych, konwenansów i sztywnych norm zachowań. Lorna jest w tym świecie postacią, z cała pewnością nietuzinkową. Otwarcie sprzeciwia się ojcu, pragnąc dla siebie choćby minimum niezależności, czego przejawem jest choćby jej fryzura czy ubiór. Marzy o żeglowaniu, chciałaby brać udział w regatach, tak jak męscy członkowie jej rodziny. Rodzina z ojcem na czele uważa, że jej rola sprowadza się do zrobienia tzw. dobrej partii, ona wolałaby raczej utworzyć pierwszy w Minnesocie kobiecy klub żeglarski.
Co do Jensa, to również on wychodzi poza normy narzucone mu przez pochodzenie. Ma wielkie marzenie: pragnie zbudować łódź według swojej konstrukcji, która będzie szybsza niż wszystkie łodzie, które dotychczas zbudowano. Jest przekonany o swoich racjach i z uporem i konsekwencją dąży do realizacji swojego marzenia, mimo, że początkowo wydaje się, że będzie skazany na porażkę.
Szansę nieoczekiwanie dostaje od ojca Lorny, który daje się przekonać do pomysłu, głównie dzięki sprytnym zabiegom córki. I tak to się wszystko zaczyna…
Okazuje się, że Lorna i Jens pochodzą co prawda z całkiem różnych światów, ale tak naprawdę są do siebie bardzo podobni. Od pierwszego spotkania ciągnie ich do siebie, a z każdym kolejnym spotkaniem, to przyciąganie się pogłębia. Bardzo mi odpowiada sposób w jaki autorka nakreśliła to uczucie rodzące się między nimi. Na początku subtelnie, później coraz bardziej emocjonalnie; iskrzenie, wzajemnie przyciąganie, fascynacja, a jednocześnie silne przekonanie, że to nie jest właściwe. Spencer kolejny raz udowodniła mi, ze żongluje emocjami w sposób mistrzowski.
Lorna i Jens są początkowo bardzo naiwni w swojej miłości. Szczególnie Lorna, która wydaje się być zupełnie nieświadoma konsekwencji jakie ta miłość ze sobą niesie. Mimo wszystko jednak, dla mnie jako czytelnika, bronią się w tej naiwności i nie wydają się infantylni. Głównie przez to, że autorka obdarzyła ich również mądrością i pewną szczyptą dojrzałości, która wcale się z tą naiwnością nie kłóci, a wręcz odwrotnie. Autorka tak zgrabnie te wszystkie cechy połączyła, że tym mocniej odbiera się uczucie, które ich łączy.
Nie chcę zbyt mocno opisywać wydarzeń, żeby nie zdradzić zbyt wiele, powiem tylko tyle, że jak łatwo się można domyślić autorka zafundowała naszym bohaterom emocjonalną bombę, zanim pozwoliła im dobrnąć do szczęśliwego finału. Świat musiał się przecież w końcu o nich dowiedzieć…
Co jednak dla mnie najważniejsze cały ten dramatyzm i cały ten kocioł pełen emocji był pod stałą kontrolą autorki i ja jako czytelnik bardzo to doceniam.
Wszystko miało sens.
Bohaterowie zapadający głęboko w serce ( nie tylko główna dwójka, ale choćby taka ciocia Agnes – cudowna, kochana i ciepła, mimo, że sama nie zaznała w życiu wiele radości).
Mnogość emocji, ale zero ckliwości.
Sporo wzruszeń, bez lukru.
Głębia wyrażająca się w prostocie przekazu.
Za to wszystko bardzo, bardzo sobie tę książkę cenię i wpisuję ją do grona swoich ulubionych.
Polecam wszystkim bardzo mocno!
Całe życie jest jak oglądanie migawki, pomyślał. Tylko zawsze wygląda tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi sam się wszystkiego domyślać. I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.
Ruchome obrazki Terry Pratchett

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 26 lipca 2014, o 16:49

To jedna z dwóch Spencer, których nie czytałam. Przyznam, że nie wiem dlaczego. I choć doceniam recenzję nadal nie mam ochoty aby zajrzeć do środka ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 5667
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Boulevard of Broken Dreams...
Ulubiona autorka/autor: nie sposób wymienić wszystkich ;)

Post przez Kasiag » 26 lipca 2014, o 16:55

Ty mnie lepiej nie prowokuj; wiesz czym się może skończyć taka deklaracja :hyhy:
Całe życie jest jak oglądanie migawki, pomyślał. Tylko zawsze wygląda tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi sam się wszystkiego domyślać. I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.
Ruchome obrazki Terry Pratchett

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 26 lipca 2014, o 16:59

chcesz zamienić moją obecną polecankę :evillaugh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 5667
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Boulevard of Broken Dreams...
Ulubiona autorka/autor: nie sposób wymienić wszystkich ;)

Post przez Kasiag » 26 lipca 2014, o 17:01

Na to kochana nie licz :P
Całe życie jest jak oglądanie migawki, pomyślał. Tylko zawsze wygląda tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi sam się wszystkiego domyślać. I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.
Ruchome obrazki Terry Pratchett

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 26 lipca 2014, o 17:15

Nie powiem, miałam nadzieję ;)
przez moment :wryyy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 26 lipca 2014, o 17:17

bardzo lubię tę książkę.Czytałam ja kilkakrotnie,bohaterowie zapadaja w pamięć a ich walka o wspólna przyszłość i dojrzewanie do uczucia i zmierzenie się z konsekwencjami własnych czynów cudnie rozpisane
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 26 lipca 2014, o 17:55

Ale ja to wszystko wiem :evillaugh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 31 lipca 2014, o 22:25

hmmm czy ja tego przypadkiem nie mam?
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.


Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości