Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:45

Wesele - Paulina Ptasińska (wiedzmaSol)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Wesele - Paulina Ptasińska (wiedzmaSol)

Post przez •Sol• » 2 czerwca 2014, o 10:58

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI TYLKO JEDEN KROK

Karolina przerywa studia medyczne w USA i wraca do Polski, aby wziąć ślub ze swoim narzeczonym. Z konieczności Alicja poznaje brata narzeczonego siostry, Wiktora, bogatego faceta z Waszyngtonu, przypisując mu zbytnią dumę i próżność. Kiedy dowiaduje się, że mężczyzna próbował doprowadzić do zerwania zaręczyn Karoliny i Maćka, jej niechęć osiąga apogeum. Jednak w trakcie organizacji wesela siostry, życie Ali obraca się do góry nogami i zmusza do zamiany szarego kostiumu pani prawnik na letnią sukienkę. Co z tego wyniknie?


Polski romans, pierwszy prawdziwy i w ogóle. Serio? No dobrze, zabrałam się za niego, z ciekawości. Napalona byłam jak szczerbaty na suchary, szkoda tylko że się jednak rozczarowałam. Dlaczego? O tym za chwilę.

Mamy czwórkę rodzeństwa. Najstarszą Annę, która już ma męża i różne problemy małżeńskie, Alicję, prawniczkę, szarą myszę w sumie, Karolinę, czyli główną pannę od zamieszania i Michała, najmłodszego, jedynego syna pana doktora Artura i pani kury domowej Małgorzaty.
Główną bohaterką jest tutaj Alicja, marząca o własnych sprawach sądowych, ale nadal siedząca na uczelni asystentka pana profesora Dudka, który to wszystkie swoje obowiązku zrzuca na jej barki. Poprowadzić wykład? Okej! Zrobić zaliczenie? Jeszcze lepiej!
Alicja to taka… No szara zastraszona mysz. Chodzi nawet ubrana na szaro. Oczywiście piękna sukienka przemienia ją w Kopciuszka na balu, ale co zrobić…

Karolina, studiuje w Stanach medycynę, tam zapoznała swego narzeczonego Maćka, wróciła do Polski aby planować ślub. I tu mamy pierwszą z niekończących się niekonsekwencji. Studiują oni oboje, a Karola przybywa do ojczyzny w listopadzie. Z tego co wiem semestr ledwo zdążył się zacząć a ona już opuszcza? Hmm… Żeby jeszcze przyjechała tylko na chwilę, żeby poinformować rodzinę, pobyć z nimi no to pół biedy. Ale ona siedzi na stałe już! Potem w grudniu dojeżdża Maciek i też zostaje w Polsce. To jak oni studiują? Korespondencyjne? Medycynę? Halo, pani Ptasińska?! Coś się pani potentegowało?!

Najciekawsze dla mnie były o ironio losy zamężnej już Anki. Bo życiowe. Zdrowa kobieta, jej mąż to zdrowy facet, a nie mogą mieć dzieci. Blokada jakaś, o to są awantury i przestaje im się układać. No nic dziwnego jak Bara Bara jest zawsze zaplanowane co do godziny. Nie, nie wyśmiewam się, akurat tu współczułam bohaterom.
Ale była też mała nieścisłość. Siostry spotykają się żeby pocieszyć Anię, idą razem na zakupy. Rozmowa o problemach trwa trzy linijki i już wszystkie się śmieją jak w sielance.
Wkurzały mnie właśnie te wybuchy śmiechu, takie ni przypiął ni wypiął. Nie wiadomo skąd. Niby coś ma być śmieszne, autorka sugeruje to czytelnikowi właśnie zachowaniem bohaterów, no ale bardzo mi przykro ja się z nimi nie śmiałam. Bardziej chciało mi się płakać jak czytałam tę książkę. Nie żeby była smutna bo emocji w niej takich prawdziwych to za wiele nie ma, ale tak nad autorką.

Dobrze, wróćmy do bohaterów. Na przyjęciu zaręczynowym 6 grudnia, poznajemy brata pana młodego a zarazem jego drużbę. Czyli parę dla głównej druhny, Alicji. Ona otwiera mi drzwi w stroju swoim codziennym (szaro –szarym) on ją bierze za służbę. Potem ona się przebiera i jemu oczy błyszczą.
Wiktor. Milioner zagadka, arogancki i złośliwy. Podobno nie interesują go obecnie kobiety, jego asystentka jakby mogła wlazłaby mu do łóżka i w życie, mimo że piękna jak garść diamentów i inteligentna on nawet na nią nie spojrzy.
Niby Ala podoba mu się od pierwszej chwili,, ale w rozmowie z Maćkiem mówi że ona taka nijaka. No to jak w końcu?
W ogóle dla mnie to on był taką no powiedzmy sobie szczerze żałosną podróbą Greya. Minus kajdanki.

Alicja Wiktora nie lubi od początku. Po Wigilii, czyli koło 100 strony dowiadujemy się że podobno on chciał Maćka odwieść od zaręczyn z Karolą. No świetnie, ale Ala mu to rzuca w twarz, wcześniej o tym nie było słowa. Oczywiście jeśli nie brać pod uwagę blurba, no ale zakładam że treść książki to to co w środku a nie na okładce w opisie.

Tak to jest napisane jakby czytelnik już wszystko wiedział, siedział z bohaterami razem przy stole i autorka nie miała obowiązku wcześniej wprowadzić w historię. To jeden z przykładów, jeszcze w innych momentach miałam wrażenie nieporadności. Druga rzecz. Postacie są kompletnie totalnie niekonsekwentne. Ala, ambitna prawniczka, dostaje pierwszą wymarzoną sprawę. Rozwód co prawda, no ale ma szansę się pokazać. No i co? Spotyka się z klientką, zadaje jej strasznie drętwe i dziwne pytania, dialog napisany dramatycznie! W ogóle dialogi w tej książce to jakaś porażka. Rozmowa trwa jak na mój gust dwie minuty, bo pani adwokat nie wie o co pytać i musi czekać na pana profesora.
Masakra nie?
Potem dowiadujemy się jeszcze że przeciwnikiem Ali ma być Wiktor. Ale chwila czy on nie ma firmy w USA? On jest prawnikiem? Dlaczego nie wiedziałam o tym kilkadziesiąt stron wcześniej?
W ogóle Wik ma obsesyjną potrzebę kontrolowania wszystkiego. Mało tego że wie kim są wszyscy członkowie rodziny Nowaków (pomysłowość autorki znów się objawiła) to jeszcze potem zabrania Alicji brać tę sprawę. Jakim prawem?

Między bohaterami nie iskrzy. Autorka myśli że tak, czytelnik ma nadzieję że tak, ale nie iskrzy. Nie czuć tej chemii.
Na dodatek książka jest napisana stylem, no nikomu nie ujmując, blogaskowym. Jak czytałam miałam wrażenie że jest to blog jakiejś sfrustrowanej nastolatki.

Nie ma co się rozwodzić dalej ;) jeśli ktoś chce czytać niech robi to na własną odpowiedzialność, bo ja tego polecać nie będę :P
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2014, o 11:58

Widać taka książka, jaki blurb ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 2 czerwca 2014, o 12:18

blurb był całkiem zachęcający, tylko że nie jest zapowiedzią ale bardziej streszczeniem ;)
nie wiem też skąd tak wysokie oceny na LC (6.43).
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 czerwca 2014, o 12:26

IMHO blurb jest tragiczny, bez ładu i składu, zaczyna się o jednej osobie, potem kontynuuje o innej bez nawiązania i tak dalej...
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 2 czerwca 2014, o 23:14

Może był pisany na ostatnia chwilę...
Chciałam to wypożyczyć, ale nie ma w bibliotece.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 czerwca 2014, o 07:50

W takim razie recenzja Sol sugeruje, że cała książka została napisana na ostatnią chwilę ;)

W bibliotekach może być problem, bo pewnie nie wszystkie kupują książki z Novae Res. Tam większość autorów wydaje ze współfinansowaniem (nie mam pojęcia, czy Ptasińskiej też to dotyczy).
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 3 czerwca 2014, o 11:40

może i tak być że jest napisana na szybciora ;) brak konsekwencji, niedopracowanie, czasem brak logiki, no to świadczy samo o sobie.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 3 czerwca 2014, o 22:04

Nie wiem dlaczego, ale w przypadku polskich autorek to wydaje się być częste, mało która ma dopracowana fabułę, przynajmniej tak to odbieram.

Agrest napisał(a):W bibliotekach może być problem, bo pewnie nie wszystkie kupują książki z Novae Res. Tam większość autorów wydaje ze współfinansowaniem (nie mam pojęcia, czy Ptasińskiej też to dotyczy).

Akurat trochę tego wydawnictwa widziałam, ale widzę, że nie ma pośpiechu.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 4 czerwca 2014, o 13:35

ewajoanno ,gdzie jesteś ? Też zachwalałaś książkę :P
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 czerwca 2014, o 14:45

Lucy to może napisz też swoje wrażenia jak Ci się podobało, będzie taka druga strona ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 4 czerwca 2014, o 18:29

I weź tu daj szansę polskim romansom :zalamka:
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2014, o 20:56

kiedyś miałyśmy dyskusję "ale w sumie czego oczekujemy od pl romansu" :czeka:
kurcze, a może o to chodzi - o lata dyskusji z (potencjalnymi) autorkami, aby faktycznie się udało coś rzemieślniczo porządnego wypracować? :ermm:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 czerwca 2014, o 21:13

ale jeśli da się po polsku napisać kryminał, da się fantastykę to dlaczego, kurka, nie romans?
Podobno ci Nieznajomi z parku są dobrzy (recenzja chyba Kasiek) czyli da się. Można by mówić że nie podobało się bo uprzedzenie do polskich pisarek. Wiele osób je ma i nie mówię że tylko na forum, ale akurat ja się do nich nie zaliczę, serio.

Dyskusja z autorkami? No ale to one mają napisać nam coś co będziemy czytać z przyjemnością a nie my mamy je uczyć jak napisać coś znośnego dla wszystkich. Inne gatunki jakoś dają radę, nie zrozumiem dlaczego romans nie.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 4 czerwca 2014, o 21:21

Również mnie ciekawi, dlaczego się nie da :czeka:
Nie wspominając już, że niektóre autorki piszące tzw. literaturę kobiecą nie chcą być umieszczane w kategorii romans.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2014, o 21:45

Dyskusja z autorkami? No ale to one mają napisać nam coś co będziemy czytać z przyjemnością a nie my mamy je uczyć jak napisać coś znośnego dla wszystkich. Inne gatunki jakoś dają radę, nie zrozumiem dlaczego romans nie.


ja mam wrażenie, że to nie tak do końca ;) literatura rozrywkowa często opiera się na fandomie - wychowaniu w pewnej kulturze, na konkretnych lekturach, a przede wszystkim dyskusji permanentnej (nierzadko ostrej ;)

u nas autorki romansowe (ale i "lit kobiecej") są specyficznie wyalienowane. trochę z powodu wstydu związanego z gatunkiem...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 czerwca 2014, o 22:18

O to właśnie. U nas romans i literatura kobieca to są gorsze ksiażki. Uważane za gorsze i takie no niegodne. Jak się czyta i pisze w obrębie gatunku to wstyd. Najlepiej książka w gazetę żeby nie było widać że czytasz romans bo wyśmieją.

Ale co za tym idzie, mam wrażenie że gdy wydawnictwo wydaje taki gatunek uważa że można puścić ksiażkę niedopracowaną a i tak nikt się nie przyczepi bo przecież czytają to tylko stare panny z syndromem niedorżniecia. Oczywiście pisarka pisząca taką książkę (Ptasińska) wyszła z dokładnie takiego samego założenia. Ale też oczywiscie nie każde wydawnictwo takie podejście ma.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2014, o 22:33

a może to kwestia nieumiejętności wyjścia z pewnych schematów...

nie szukając daleko (ał, wiem, ostrożnie ;)
co sądzicie o opowiadaniach pojawiających się na naszym forum?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 czerwca 2014, o 22:36

Oczywiście pisarka pisząca taką książkę (Ptasińska) wyszła z dokładnie takiego samego założenia.


Ale tego to nie wiemy. Z tego co piszesz to u niej nawalił warsztat (niezależnie od oczekiwań gatunkowych). Może ona ma właśnie więcej entuzjazmu niż talentu/umiejętności. A redaktor raczej nie pomoże jej w nadrobieniu tych braków, nie w tym wydawnictwie.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 4 czerwca 2014, o 22:39

Wydaje mi się, że dobry redaktor mógłby wiele zdziałać, ewentualnie nie musieli od razu wydać...
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 czerwca 2014, o 22:41

może i napisała na odwal się, może się nie przyłożyła, a może bardzo chciała tylko nikt jej nie pomógł ;) może za drastycznie oceniłam i za definitywnie.

Nasze forumowe? Myślę, że u nas trochę jest inna sytuacja, bo my się za krytykę nie obrażamy, w przeciwieństwie do niektórych wydawnictw, no i nie bierzemy za to kasy... No i forumowe pisanie to są że tak powiem ćwiczenia, wprawianie się, a wydanie swojej książki drukiem czy ebookiem wydaje mi się że zobowiązuje już do czegoś.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 4 czerwca 2014, o 22:44

Chyba że to jest self-publish, a z kolei autorka ma o sobie wybujałe wyobrażenie :roll:
W każdym razie wygląda na to, że coś gdzieś zawiodło.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 czerwca 2014, o 22:47

ewentualnie nie musieli od razu wydać...


Ale Novae Res to nie jest typowe wydawnictwo. Jakąś tam selekcję może i mają, ale na pewno nie taką jak w zwykłym wydawnictwie.

Żeby nie było, nie mam jakichś ogólnych uprzedzeń do self-publishingu*, kupuję takie książki i czytam, ba, jakbym była bardziej literacko kreatywna, to sama bym w to poszła (w wersji anglojęzycznej) ;) Ale udawać, że się nie widzi minusów to też nie ma sensu.

*NR to nie jest typowy S-P, bo jednak jest tu ten pośrednik, ale domyślam się, że ze względu na stosunkowo niską popularność ebooków taki model może się u nas bardziej sprawdzić, przynajmniej na razie.


Sol, wcale nie uważam, żeby twoja ocena była drastyczna, tzn nie wiem czy bym się zgodziła po osobistej lekturze, ale po przeczytaniu twojej recenzji umiem sobie zwizualizować, gdzie leży główny problem jej książki i też by mnie coś takiego wkurzyło. Chciałam tylko zaznaczyć, że niekoniecznie poziom książki wynika z olewczego stosunku autorki.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2014, o 22:56

Agrest napisał(a):
Oczywiście pisarka pisząca taką książkę (Ptasińska) wyszła z dokładnie takiego samego założenia.


Ale tego to nie wiemy. Z tego co piszesz to u niej nawalił warsztat (niezależnie od oczekiwań gatunkowych). Może ona ma właśnie więcej entuzjazmu niż talentu/umiejętności. A redaktor raczej nie pomoże jej w nadrobieniu tych braków, nie w tym wydawnictwie.


tudzież praktyki...
ps nie w tym to w innym przypadku...

kurcze, ale z drugiej strony gdzie nie zderzyć się z krytyką jak nie w przypadku wydanej (tak lub inaczej) książki? gdy wsparcia w społeczności romansoholicznej brak (=taka NW ale nie cieplarnia dla starajacych się, ale faktyczny warsztat dla wariatów amatorsko piszących i recenzujących)?

Agrest - a teraz przyznaj się, dlaczego ang a nie pl? ;) czyżby i tu kawałek metaforycznego psa pogrzebany?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 4 czerwca 2014, o 23:01

Wydaje mi się, że nadmierny entuzjazm bywa częstszym przypadkiem niż olewczy stosunek autorki.

Biorąc pod uwagę, jaki jest wybór w dzisiejszych czasach, taki niedopracowany wybór nie stanowi najlepszej polityki.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2014, o 23:03

a gdzież wobec tego te perły, skoro dobór jest zły? ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość