Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:57

Poczekajka - Katarzyna Michalak (Dorotka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH

Czy ta recenzja jest pomocna?

Tak
3
100%
Nie
0
Brak głosów
 
Liczba głosów : 3

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Poczekajka - Katarzyna Michalak (Dorotka)

Post przez Dorotka » 3 maja 2010, o 13:33

Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Poczekajka
Cykl: Poczekajka (tom 1)
Wydawnictwo: Albatros
Miejsce i rok polskiego wydania: 2008




Całkiem niedawno wpadła mi w ręce "Poczekajka" Katarzyny Michalak. Zresztą nie po raz pierwszy wpadła mi w ręce, bo już jakiś czas temu natknęłam się na nią w księgarni, ale wtedy tylko przekartkowałam i odłożyłam na półkę. Tym razem miałam więcej czasu i przeczytałam fragment. No i zaciekawiła mnie na tyle, że ją nabyłam. Jest to historia młodej pani weterynarz o imieniu Patrycja, która w pogoni za marzeniami [czytaj: za księciem na białym koniu, który podjedzie pod drzwi jej wymarzonej chatki, hen, gdzieś w leśnej głuszy] rzuca pracę w Warszawie, wyprowadza się od przyjaciółki [razem wynajmowały kawalerkę] i ucieka od ][zaborczej i bardzo wpływowej] matki, wsiada do samochodu i jedzie przed siebie. Przez przypadek trafia do małej wioski koło Zamościa [na kompletnym zadupiu] zwanej Poczekajką. Tam [przez kolejny przypadek oczywiście] psuje jej się samochód i to akurat w chwili, gdy dostrzega chatkę ze swoich snów [walącą się i mocno zadjedzoną zębem czasu], co uznaje za dobry omen i postanawia się tu osiedić. Dość szybko znajduje pracę w zamojskim ZOO, gdzie przyjdzie jej leczyć lwy, pytony, tygrysy i robić sekcje ciągle zdychającym żółwiom. Dodajmy też od razu, że rzeczona Patrycja jest początkującą wiedźmą, która co jakiś czas udaje się na sabaty, wierzy w sny i wróżby z kart Tarota. To tyle tytułem wstępu. A teraz czas na moje refleksje. Hmmm....

Książka jest bardzo nierówna, bo początek jest trochę naiwny, taki lekko bajkowy nawet, potem robi się bardzo ciekawie [wprost oderwać się o niej nie można] i wesoło [przy niektórych fragmentach śmiałam się w głos], ale ostatnie 40 - 50 stron to już kompletnie nieporozumienie, bo nagle bajkowa sielanka zmienia się w istny horror , gdzie krew się leje, główna bohaterka podcina sobie żyły, a jej były narzeczony uprawia seks z jej matką, a obecny narzeczony okazuje się żonaty [ i to z wariatką].

Na plus tej powieści można zaliczyć to, że "Poczekajka" jest tak lekko i zabawnie napisana, że wręcz się ją pochłania [może nie jest to Mistrzostwo Świata, ale z pewnością Pierwsza Liga]. Czytając ma się wrażenie, że kotka Patrycji naprawdę łasi się nam do nóg, że jej szalona krowa [myta co i rusz przez właścicielkę truskawkowym płynem dla niemowląt] łypie na nas bystrym okiem czyhając tylko by pożreć nam komórkę, a Panda-pies [jak nazywa swoją czarną terierkę] wygrzewa się leniwie na pachnącej trawie tuż przed domem.

Minusy to: bezwładna mieszanina, jakby autorka nie mogła się zdecydować czy ma to być komedia, czy też powieść grozy oraz wulgaryzmy, których jest tu stanowczo za dużo i bez których spokojnie można byłoby się obejść. Magia tu jest do niczego, no a seks, którego jest tu jak kot napłakał wyraźnie kuleje [a już scena, kiedy jej wymarzony książę z bajki pozbawia Patrycję wianka, powoduje najprawdziwszy szczękościsk. Z wścieklości].

Gdybym spotkała autorkę, to za początek "Poczekajki" mrugnęłabym do niej okiem, za środek bym ją ucałowała, ale za końcówkę to bym ją kopnęła w tyłek. I to mocno, tak by zabolało, bo według mnie ostatnimi 40 - 50 stronami schrzaniła wszystko, a z naiwnej roamtyczki w ostatnich rozdziałach zrobiła po prostu zdesperowaną idiotkę.

Ale i tak "Poczekajkę" polecam gorąco, bo jest to opowieść o tym, że warto wierzyć w siebie, brać sprawy w swoje ręce, realizować marzenia o własnym, pełnym ciepła domu i o wielkiej miłości oczywiście. Zaznaczam jednak z góry, że nie jest to przykład ambitnej literatury, ale takiej, która odpręży i pozwoli się pośmiać [niestety, nie do końca]. Niby naiwna i banalna to historia, ale .... ja właśnie takiej potrzebowałam.


Podsumowując i punktując [w skali 1 do 10]:


- styl jest lekki i wciągający, więc dam maksimum czyli 10
- akcja: na 6 [momentami aż za dużo się dzieje i można dostać oczopląsu]
- humor: na 7 [pośmiać się też można]
- dramatyzm: na 10!!!! [bo chwilami włos się jeży na głowie]
- seks: tragedia więc -10 [słownie, żeby nie bylo wątpliwości, minus dziesięć!]
- magia - może na 2, no góra 3, jak ktoś się bardzo uprze [a ja się nie upieram].

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2010, o 19:40

hm, ta niezgodność okładkowa z treścią to fakt - ale przyznam, że okładki same w sobie są ok - wyróżniają się pozytywnie na tle Obrazek



co do popaprania bajkowego, to ja zwykle jestem na tak jesli chodzi o smakowite popapranie, ale do jasnej cisnej trza uimieć jeszcze zgrać popapranie z HEA, bo inaczej zgrzyt - to tak jak z historykami z lat 80.: te wszystkie gwałty i reszta w kontekście a) historyka i b) konwencji lat 80. są ok. Dziś i we współćzesnym... no, nie bardzo... zostaje popaprane popapranie...

ps.i Palmer Obrazek


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości