Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:53

Ukąszenie - Lynsay Sands (Jadzia)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW PARANORMALNYCH I FANTASTYCZNYCH)

Czy ta recenzja jest pomocna?

Tak
2
100%
Nie
0
Brak głosów
 
Liczba głosów : 2

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Ukąszenie - Lynsay Sands (Jadzia)

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

Tytuł: A Quick Bite
Autor: Lynsey Sands



A Quick Bite to chronologicznie pierwsza część serii o rodzinie Argeneau, choć została napisana kiedy ukazały się już trzy dalsze części. Kto chciałby poznawać losy rodziny zgodnie z prawidłowym czasem wydarzeń, powinien zacząć właśnie od tej pozycji.

Na wstępie kilka podstawowych informacji. Rodzina Argeneau to wampiry, a właściwie nieśmiertelni ludzie, którzy do życia muszą spożywać krew. Mieszkają w Toronto i okolicach, ale zachowują się w zdecydowanie nieamerykański, staroświecko-angielski sposób. Wampiry (choć starsze pokolenia niezbyt lubią, kiedy są tak określani) mają umiejętność kontrolowania śmiertelników - mogą "wejść" do ludzkiego umysłu i kazać coś człowiekowi zrobić albo zmodyfikować jego wspomnienia tak, żeby myślał, że te dwie ranki na szyi stąd się wzięły, że przypadkiem ukłuł się w szyję widelcem z dwoma ząbkami.

Na samym początku książki poznajemy doktora Gregory'ego Hewitta - psychologa, wybierającego się na urlop. Pierwszy od... bardzo dawna. I robi on przedziwną rzecz - własnoręcznie zamyka się w bagażniku samochodu, który widzi po raz pierwszy w życiu.

Następnie spotykamy Lissiannę Argeneau. Można odnieść wrażenie, że wyszła z baru na szybki numerek z przypadkowo poznanym gościem (który, jak się później okazuje, trzyma w spodniach... ogórka. Tak, takiego zielonego). Jednak to mylne wrażenie - Lissianna musi po prostu się pożywić. Bez żadnych podtekstów.

Chociaż wampiry jakieś 50 lat wcześniej przerzuciły się na żywność z torebek i wgryzanie się w karki zwykłych śmiertelników zostało zabronione, to są sytuacje, w których można odstąpić od zakazu: kiedy np. życie wampira jest zagrożone albo są ku temu medyczne przesłanki. Ten drugi wyjątek dotyczy właśnie Lissianny, która cierpi na ogromnie niewygodną dla wampira przypadłość - hemofobię. Innymi słowy, mdleje na widok krwi. Widząc krew w przezroczystej torbie po prostu pada. Dlatego ma pozwolenie na żywienie się prosto ze źródła.

Marguerite, matka Lissianny, obawia się, że córka pójdzie w ślady ojca, również chorującego na hemofobię i zostanie wampirzą alkoholiczką, co oznacza, że będzie żywić się krwią z promilami. Wymyśla więc idealne rozwiązanie. Postanawia sprawić córce urodzinowy prezent w postaci psychologa specjalizującego się w fobiach. Plan jest prosty - Greg wyleczy Lissiannę, potem skasuje mu się pamięć i za tydzień będzie przekonany, że przeżył cudowny urlop w Meksyku. Jednak plany nie zawsze wychodzą tak, jak byśmy chcieli. Po pierwsze, Greg ma zadziwiająco silną wolę, co sprawia, że trudno go kontrolować. Po drugie, Lissianna widząc faceta z kokardką na szyi przywiązanego do swojego łóżka, jest przekonana, że mamusia przygotowała jej na dwieście drugie urodziny smakowity obiad. Decyduje się więc na mały kąsek, ale też czuje pociąg seksualny do swojego jedzonka - coś, co nigdy wcześniej jej się nie przytrafiło. A Greg jest po prostu zachwycony, że został seksualnym niewolnikiem tak pięknej kobiety.

Nie zagłębiając się w dalszą fabułę, zdradzę tylko, że Greg nie daje się kontrolować, a Lissianna nie może nawet czytać jego myśli, choć inni - tak. Jedynym więc sposobem, by powstrzymać Grega przed wyjawieniem sekretu rodziny Argeneau jest albo pomieszanie mu w głowie, albo zabicie go, albo - przemiana w jednego z nich. Trzeba też wspomnieć, że wampiry nie są tu ssącymi krew demonami bez duszy.

Lissianna jest świetną postacią – czasem ironiczna, chce się uniezależnić od rodziny, móc żyć na własny rachunek. Greg z kolei jest bardzo bystrym facetem, miłym i przywiązanym do swojej rodziny, ale zdaje sobie sprawę, że będzie musiał z nich zrezygnować, jeśli zdecyduje się na związek z Lissianną. W końcu ktoś przecież zauważy, że się nie starzeje. Widzi jednak w Lissiannie kogoś, kto jest warty podjęcia takiego kroku. Oboje są jednak niepewni tej drugiej strony.

Romans Grega i Lissianny nie jest szczególnie burzliwy, ale kłótnie i nieporozumienia nie są przecież konieczne, żeby powstała miła historyjka. Jakaś ostrzejsza sprzeczka nie byłaby jednak zła i to jest chyba największy minus wątku znajomości tych dwojga - za spokojnie w kwestii romansu. Chociaż sceny miłosne są naprawdę dobrze napisane i gorące, nawet jeśli niekiedy... przerywane. Z powodów niezależnych od bohaterów, oczywiście, i nie dających się kontrolować. Bo jak tu kontrolować takiego kuzyna Thomasa i grupkę krewnych żeńskiego rodzaju?

Bo kwestia innych wątków to całkiem inna sprawa. Akcja do połowy rozwija się powoli, ale potem jest coraz szybciej, trochę niebezpiecznie i bardzo ciekawie.

Sceny z udziałem rodzinki Lissianny - od jej wtrącającej się ciągle mamuśki, poprzez kilka kuzynek, przyjaciółkę, aż do Thomasa są świetne. Zabawne dialogi, nieźle zarysowane postacie, nawet te epizodyczne. I jeszcze słówko na temat Thomasa - to mój ulubiony członek rodzinki. Na wszystko ma ciętą odpowiedź, można się domyślać, że to babiarz, ale tak w głębi duszy jest romantykiem. Pojawił się we wszystkich częściach serii, które do tej pory przeczytałam, a w jednej z książek dostał rolę głównego bohatera. To postać, którą według mnie warto poznać.

A Quick Bite czytało mi się naprawdę dobrze, zwłaszcza że już od jakiegoś czasu nie miałam kontaktu z paranormalnymi klimatami, a ciągle szukałam czegoś, co zapełniłoby miejsce zwolnione przez Christine Warren (jej książki już mi się skończyły). Sands nie tylko to miejsce zapełniła, ale jest na bardzo dobrej drodze do zajęcia go na stałe. Jej książki są pełne humoru, czasami subtelnego, czasami bardziej wyraźnego, choć nigdy nie przytłaczającego. Zawsze jest utrzymywany pogodny ton. Wiadomo, bohaterowi przeżywają różne tragedie i problemy, ale nie determinują one całej historii w negatywnym sensie. Co prawda ta część wypada nieco słabiej na tle kolejnych książek, ale jest świetnym wstępem do serii i dobrą okazją do zapoznania się z rodzinką. A taki sposób wytłumaczenia wampiryzmu - to jest coś, z czym się jeszcze nie spotkałam i bardzo się cieszę, że się z nim w książkach Sands zetknęłam. Nawet jeśli określenie "wampiry" jest w tym przypadku jedynie umowne.



P.S. Korekta - Agrest.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 stycznia 1970, o 02:00

Jadzia, to nie zasługa Lindsey Sands tylko Kanady [img:2eqvt7t7]http://picsrv.fora.pl/images/smiles/new_naughty.gif[/img:2eqvt7t7]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

A Quick Bite - Lynsay Sands (Jadzia)

Post przez Fringilla » 26 stycznia 2010, o 00:19

Recenzja autorstwa Jadzi:



Autor: Lynsay Sands

Tytuł: -

Tytuł oryginalny: A Quick Bite

Cykl: Rodzina Argeneau (tom 1)

Miejsce i rok polskiego wydania: -

Rok oryginalnego wydania: 2005


Powrót do Recenzje romansów paranormalnych i fantastycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości