Teraz jest 21 listopada 2024, o 17:54

Diabeł, który ją uwiódł - Johanna Lindsey (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Diabeł, który ją uwiódł - Johanna Lindsey (Kawka)

Post przez Kawka » 6 lipca 2023, o 11:50

Johanna Lindsey "Diabeł, który ją uwiódł"

Lady Ophelia Reid znana jest ze swojej fenomenalnej urody i podłego charakteru. Nie ma oporów, żeby brutalnie odprawić licznych adoratorów, jak również krzywdzić ludzi pomówieniami i plotkami. Tak naprawdę nikt w towarzystwie jej nie lubi. Książę Raphael Locke, któremu się wydaje, że jest odporny na urodę panny, zakłada się z przyjacielem, że utemperuje piękną diablicę i sprawi, że stanie się ona wartościową osobą.

Jest to druga część cyklu o rodzinie Reid. Pierwsza część to "Dziedzictwo" i radziłabym, żeby czytać te książki chronologicznie, bo druga część bezpośrednio nawiązuje do poprzedniej. Ja tego nie zrobiłam, przez co początek był dość trudny do przebrnięcia, bo nie miałam pojęcia kto jest kim i co się w ogóle dzieje. Owszem, po jakimś czasie wszystko staje się jasne ale brak znajomości pierwszej części utrudnia płynne wejście w drugą.

Od razu polubiłam Ophelię. Głównie dlatego, że daleko jej do idealnej bohaterki romansu. Jest chwilami wredna, szczera do bólu, a przy tym potrafi kłamać i oszukiwać jak stary szuler. Mówi to co myśli i robi co chce, bez oglądania się na innych. W dzisiejszych realiach można by powiedzieć, że jest asertywna. Może też odrobię toksyczna, bo manipuluje ludźmi ale nie przegina z intrygami. Ma też swoje powody, żeby zachowywać się dokładnie w ten sposób. Nie jest to na pewno postać płaska i nijaka, raczej intrygująca, bo ma się ochotę poznać, jaka jest naprawdę za tą fasadą podłej intrygantki. Z czasem bohaterka łagodnieje i uświadamia sobie, że nie była zbyt miłą osobą. Przechodzi spektakularną przemianę. Jedna rzecz w związku z tym rzuciła mi się bardzo w oczy. Sposobem Opheli na opanowanie swoich wybuchów gniewu jest seks. Od razu staje się grzeczna jak jagniątko. Wychodzi na to, że jej charakterek był efektem braku zaspokojenia potrzeb i seksualnej frustracji. Chyba pierwszy raz się spotkałam z takim czymś w romansie.

Z kolei nie polubiłam od początku Raphaela. Facet z ewidentnym kompleksem Boga, któremu się wydaje, że on wie wszystko lepiej i ma być dokładnie tak jak on chce. Z tej dwójki na skali toksyczności to właśnie Raphael bije wszelkie rekordy. On uważa się za niemal idealnego, nie widzi w swoim postępowaniu żadnych wad, ma się za moralny autorytet, choć zwabia podstępem Ophelię do jednej ze swoich posiadłości, posuwając się przy tym do manipulacji nią i jej rodziną i przekracza jej granice, zmuszając, żeby praktycznie obca mu kobieta wywlekała swoje osobiste sprawy przed nim. Dodatkowo przetrzymuje ją wbrew jej woli. Generalnie – zrobił na mnie wrażenie bardziej psychopaty, któremu sprawia radość pastwienie się nad kimś psychicznie, niż romansowego amanta. Można powiedzieć, że ma wszystkie wady Opheli plus dodatkowo wybuchy niekontrolowanego gniewu. Krótko mówiąc – toksyczny tyran z rysem narcystycznym.

Ich wzajemna relacja jest bardzo burzliwa. Od szczerej niechęci, po fascynację, seksualne przyciąganie, po miłość i znów niechęć i tak w kółko. Mimo to, napisane jest to z taką lekkością, że raczej nie ma się wrażenia przesady. Na pewno pomaga też delikatnie humorystyczne zabarwienie powieści. Styl autorki jest naprawdę przyjemny. Na pewno w szybkim i sprawnym czytaniu pomagają bardzo krótkie rozdziały, które mają zaledwie po kilka stron. Nie ma też praktycznie żadnych spowalniających tempo akcji zapychaczy w postaci obszernych opisów rozterek wewnętrznych. Lidnsey daje samo najważniejsze. Dość szybkie tempo akcji, dobre dialogi, fajną chemię między bohaterami, lekkość i gładkość historii, mimo że z pozoru ta książka niczym się nie różni od wielu innych romansów historycznych. Nie jest to długa powieść, dzięki czemu wszystko co ważne zostało odpowiednio skondensowane i ładnie opakowane w dobry warsztat.

Na pewno nie jest to jedna z tych książek, które zapadają bardzo w pamięć, czy powodują głębokie przemyślenia. To zwykła typowa historia, napisana w bardzo przystępny sposób, lekka i przyjemna w odbiorze. Moja ocena końcowa to: 8/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości