Katarzyna Wycisk "Epi. Nie pozwól mi upaść".
Życie nastoletniej Leny wali się jak domek z kart wraz z informacją, że jest chora na epilepsję. Kilka lat później, już jako dorosła młoda kobieta ułożyła sobie życie. Studiuje, pracuje dorywczo i stara się żyć normalnie ze swoją towarzyszką – Epi. Jest wielką fanką twórczości pisarza i internetowego znajomego - Kaja, którego nigdy nie widziała ale ma wrażenie, że rozumieją się jakby byli bratnimi duszami. W międzyczasie poznaje aroganckiego tatuatora – Alka, który tylko z pozoru jest nieczułym draniem i podrywaczem, a tak naprawdę skrywa swoje mroczne sekrety za maską zblazowanego playboya.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i od razu mówię, że najprawdopodobniej nie ostatnie. Zazwyczaj nie lubię czytać polskich romansów, bo nie odpowiadają moim oczekiwaniom ale za sprawą opisu postanowiłam kupić i przeczytać tę książkę i była to dobra decyzja. Katarzyna Wycisk ma na swoim koncie kilka powieści fantasy ale jest to jej debiut jeśli chodzi o romans, bo tak właśnie można tę książkę sklasyfikować.
Na pierwszy rzut oka powieść robi dobre wrażenie. Zarówno oprawa graficzna, jak i wydanie są ładne i przyjemne dla oczu. Jako że autorka sama wydała tę powieść i jest absolwentką ASP, nie dziwi, że zaprojektowała i namalowała okładkę. Bardzo ładnie wykonaną, trzeba przyznać. Kolorystyka, klimat ilustracji i cała oprawa książki jest śliczna. To jedna z najładniej wydanych książek, jakie miałam okazję czytać.
Przechodząc jednak do rzeczy, bo najważniejsza jest zawartość, a nie okładka, książkę czyta się szybko i sprawnie. Styl autorki jest prosty, konkretny ale przyjemny w odbiorze. Fabuła książki jest odrobinę sztampowa ale dobrze się wpisuje w ramy romansu. Zwłaszcza pierwsza część opowieści wciąga tak, że nie można się od niej oderwać. W drugiej połowie książki tempo akcji nieco zwalnia, a autorka pozwala bohaterom na zacieśnienie relacji, przez co mniej się dzieje poza emocjami, jakich doświadczają. Nie oznacza to jednak, że nie ma zaskakujących zwrotów akcji i ciekawych wątków. Są też retrospekcje, skoki w czasie do przodu ale jest to wszystko tak dokładnie zaznaczone, że nie można się pogubić w chronologii zdarzeń i całość jest przejrzysta.
Na uwagę zasługują głównie dwa wątki – trauma spowodowana trudnym dzieciństwem i wychowywaniem w dysfunkcyjnej rodzinie oraz opisy dotyczące epilepsji. To nie jest prosty i ławy w odbiorze romans. Z jednej strony powiela wiele klisz (o czym później), ale z drugiej, porusza też ważne tematy i nawet edukuje.
Bardzo duży plus za opisy jak wygląda życie z epilepsją, jakie problemy mają takie osoby. To było dla nie coś bardzo ciekawego i nowego. Autorka sama cierpi na tę przypadłość więc wie, co pisze i to czuć. Emocje Leny w związku z chorobą wydają się prawdziwe i napisane tak dobrze, że można się wczuć w nią. Na dodatkowy plus zasługuje instruktaż wpleciony w fabułę, na temat co zrobić w razie ataku, a czego lepiej nie robić. Świetny pomysł aby w nienachlany sposób nauczyć ludzi czegoś o epilepsji.
Kolejny, nieodłączny element tej książki to trauma Alka i jego trudna relacja z rodzicami, zwłaszcza z ojcem alkoholikiem i przemocowcem. Mimo, że ten wątek jest również dobrze napisany, to brakło mi w nim właśnie takich szczegółów, jak w przypadku historii Leny. Widać, że autorka doskonale zna problemy Leny, bo sama je przeżyła, a o Alku pisała, czerpiąc z cudzych doświadczeń. Jego wątek, mimo czasem dość paskudnych szczegółów, jest zbyt uładzony, ujęty delikatniej, bez "mięsa", które mogłoby wstrząsnąć czytelnikiem. Historia Alka opiera się trochę na niedopowiedzeniach, dopiero ostatnie strony książki ukazują bardziej piekło, którego doświadczył. Może to był celowy zamysł, trudno powiedzieć.
Jeżeli chodzi o samą relację pomiędzy Alkiem i Leną, to jest ona dobrze napisana. Odpowiednie tempo rozwoju uczucia i jego temperatura. Trochę szkoda, że autorka uczyniła ich idealnymi z wglądu. Lena ma choć rozstępy po szybkiej utracie wagi, za to Alek to chodzący ideał. Również znajomi i grono przyjaciół pary to chodzące ideały, praktycznie każde z nich jest przystojne lub piękne, utalentowane, wybitne w jakiejś dziedzinie.
Kwestia finansów - mam wrażenie, że rzeczywistość Leny i Alka odbiega od tego, co można zaobserwować za oknem. Skąd młodzi ludzie, na dorobku, przed 30-stką mają takie pieniądze, żeby rozkręcić własny biznes i mieszkać komfortowo mimo słabego startu w życie (Alek), oraz mieć dwupokojowe mieszkanie i utrzymywać się studiując i pracując dorywczo jako grafik/malarz (Lena)? Również domy ich rodziny i znajomych są ponadprzeciętnie bogate (poza mieszkaniem babci Alka), jak na polskie realia. Bardziej prawdopodobne byłoby gdyby Alek zamartwiał się ZUSem, skarbówką, horrendalnymi wydatkami, a Lena ratami kredytu we franku. Tymczasem oboje żyją jakby wycięci z kolorowego magazynu: bogato i komfortowo. Może wiele się zmieniło w Polsce odkąd wyemigrowałam ale jednak nie stała się drugim Dubajem, nawet Warszawa, czy Wrocław. Oni nie reprezentują moich polskich znajomych, nawet tych, którym się dobrze powodzi. Świat w książce to jest świat "Kowalskich podrasowanych" z telewizyjnych reklam. Niby zwykli ludzie ale lepsi, szczęśliwsi, bogatsi i ładniejsi niż ogół.
Zwroty akcji - uważam, że końcówka jest odrobinę przedramatyzowana ale rozumiem, że tego wymagała konwencja. Nie wiem czy dobrym zabiegiem była nagła zmiana narracji, z pierwszoosobowej na narratora wszechwiedzącego. Przez całą książkę historię opowiadają swoimi oczami Lena i Alek w czasie teraźniejszym, co zazwyczaj mnie denerwuje w powieściach ale w tym przypadku mi nie przeszkadzało. Zmiana narratora wprowadziła trochę chaosu. Uważam, że dało się to opisać inaczej, trzymając się narracji pierwszoosobowej, wciąż z punktu widzenia Alka i Leny.
W powieści jest dużo emocjonalności, opisów uczuć, przedstawionych subtelnie i bez popadania w patos. Za wątek romansowy należy się autorce duży plus. Ładnie zagrała konwencją. Nie przyczepię się do niczego. Uczucie rozwija się stopniowo, relacja głównej pary jest przemyślana, sensownie umotywowana, wszystko gra i jest to na dodatek solidnie napisane. Brawo, bo wiele romansów czytałam ale nie zawsze, nawet cenione autorki, osiągają taką naturalność w pisaniu o emocjach, że nic nie jest przesadzone w żadną ze stron.
Sceny erotyczne są fajne – pełne szczegółów, gorące, ale nie przekombinowane i nie nazbyt częste. Są też różnorodne – od delikatnego pettingu, poprzez masturbację, aż do pełnego stosunku. Dominują uczucia i nie ma się wrażenia, że to tani chwyt dla podbicia atrakcyjności książki. Wszystko jest na miejscu i z klasą.
Żeby nie było za słodko - są też minusy. Czasem trafiały się drobne niedoróbki, jak literówki, czy błędy typu: "patrzeć tempo", "nie warz się", "na wzajem". Nie przeszkadzają za bardzo w odbiorze ale są.
Nie do końca kupuję też koncept gwary śląskiej wplecionej w tekst. Kwestie wypowiadane przez babcię Stasię są niezrozumiałe i choć prawie wszystkie są przetłumaczone w przypisach przez autorkę, to jednak czytanie dialogu z tą postacią staje się przez to męczące i nużące. Zamiast przebijać się przez gwarę, wolałabym skupić się na akcji w książce, a nie dekoncentrować przez czytanie przypisów. Dialogi z babcią tracą przez to na rytmie ale może to tylko ja mam z tym problem i nadmiernie się czepiam.
Mam wrażenie, że Lena jest bardziej dopracowaną postacią. W kwestii Alka wielu rzeczy trzeba się domyślać, bo autorka pozostawia wiele niedomówień. Cały czas zastanawiałam się co konkretnie się działo w jego domu, a scena kulminacyjna zupełnie mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że powód, dla którego Alkowi tak trudno się otworzyć przed przyjaciółmi, jest inny. Niezrozumiałe dla mnie jest, że Alek myślał o sobie jako o potworze i obwiniał za reakcję zupełnie instynktowną i uzasadnioną emocjonalnie. Nikt, patrząc z boku na to, nie podzielałby jego zdania na ten temat. Piszę tak ogólnie i trochę niezrozumiale, bo nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, żeby nie zepsuć lektury tym, którzy jeszcze nie czytali, a mają taki zamiar. Reakcje Alka były zupełnie spodziewane i wytłumaczalne. Nie powinien mieć żadnych wyrzutów sumienia. Żadnych.
Jeszcze na koniec mała uwaga, luźno związana z powieścią. Nie wiem dlaczego ale w każdej książce polskiego autora jaką czytałam, jeśli bohaterowie słuchają jakiejś muzyki, to zawsze jest to rock. Może trafiałam zawsze przypadkowo na autorów lubiących tę muzykę, a może fani innych brzmień nie mają ambicji pisarskich, niemniej to ciekawe zjawisko. Nie ukrywam jednak, że fajnie byłoby, dla odmiany, poczytać o zwolennikach np. disco polo albo fanach muzyki alternatywnej.
Całość jest bardzo w porządku. To dobry polski romans. Zdecydowanie godny polecenia. Autorce udało się mnie zaskoczyć. Owszem, jest pewien brak realizmu ale jeśli przyjąć, że taki był zamysł, by ukazać lepszy, nieco wyidealizowany świat młodych, ambitnych ludzi, którzy mimo traum i problemów dają sobie radę w życiu, to można przymknąć na to oko i cieszyć się czytaniem. Starałam się podejść do tej książki z czystą głową, choć miałam obawy (mam złe doświadczenia z polską prozą obyczajowo-romansową). Książkę przeczytałam z przyjemnością. Jest dobra, dużo lepsza niż się spodziewałam. Moja ocena końcowa, to mimo kilku uwag, 9/10, bo ta historia zapadła mi w pamięć. Warto przeczytać, zwłaszcza dla postaci Leny i wątku epilepsji. Polecam z czystym sumieniem.