Teraz jest 16 września 2024, o 21:08

Zakochany mściciel - Connie Brockway (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 20994
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Zakochany mściciel - Connie Brockway (Kawka)

Post przez Kawka » 1 kwietnia 2022, o 13:04

Connie Brockway "Zakochany mściciel"

Lady Fia ma opinię modliszki, łamiącej serca londyńskich kawalerów. Jej olśniewająca uroda i wdzięk powodują, że nawet rozsądni mężczyźni tracą głowę. Jeden z jej adoratorów to przyjaciel Thomasa Donne, człowieka, w którym jako młoda dziewczyna Fia była zakochana, a który wzgardził jej pierwszym młodzieńczym uczuciem. Pragnąc uciec od ojca sadysty dziewczyna wyszła za mąż za pierwszego spotkanego mężczyznę. Po jego śmierci znów trafiła w sidła okrutnego ojca. Nikt nie wie, że ponętna wdowa tylko gra zimną gdyż związana jest szantażem, a gra toczy się o los jej i pasierbów. Tymczasem Thomas Donne ma prywatne powody, by nienawidzić ojca Fii, a jej zażyłość z przyjacielem tylko bardziej podsyca w nim gniew i chęć zemsty.

To trzecia część trylogii "Niebezpieczny kochanek", opowiadającej losy rodzeństwa Merricków. Choć są delikatne nawiązania do poprzednich części, to powieść można czytać bez ich znajomości.

Jest to krótka, bo licząca zaledwie 238 stron historia w stylu Brockway, czyli lekka, napisana przystępnie i dająca się szybko przeczytać. Mimo dość poważnej tematyki, klimat nie jest mroczny, a raczej przyjemny i chwilami zabawny.

Już początek sugeruje, że nie będzie się lekko czytało. Znikąd pojawia się oszałamiająca ilość bohaterów, zdarzeń i koligacji rodzinnych, co wprowadza chaos. Zdecydowanie wolę powoli oswoić się z bohaterami, wtopić w klimat powieści, zamiast być wrzuconą na głęboką wodę. Za dużo szczegółów nie nastraja pozytywnie do lektury ale na szczęście, im dalej w powieść, tym lepiej.

Główny mój zarzut jest trudny do ujęcia. Thomas na początku chce się zemścić, jednak to jego pragnienie nie jest szczególnie mocno zaakcentowane. Nie ma większego planu, ochoty ani nawet nie myśli o tym, jak tego wszystkiego dokona. Tytuł mściciela jest więc nadużyciem ze strony autorki. On w połowie książki właściwie całkowicie zmienia plany i rezygnuje z zemsty bez żadnego powodu. Szkoda trochę, bo był potencjał na fajny motyw i dobre napięcie pomiędzy główną parą. Poczułam się wprowadzona w błąd. Autorka zmarnowała potencjał, bo można było z wątku bolesnej przeszłości Thomasa wyciągnąć znacznie więcej. A ten bohater wyszedł przez to trochę zbyt flegmatyczny i mamejowaty, jakby nie miał charakteru i odwagi, jakiejś iskry i energii. Wymordowano mu rodzinę, on sam cierpiał latami przez działania ojca Fii, a przeszedł nad tym do porządku dziennego bez większych refleksji.

Kolejna sprawa to zachowanie Fii. Jest trochę dziwne. Nakreślona jest jako obdarzona mądrością, sprytem, wdziękiem i urodą, a daje sobą manipulować jak dziecko. Jej uległość względem ojca dobija. Czegoś mi w niej brakło, choć zarówno ją, jak i bohatera od razu polubiłam.

Postaci pobocznych jest zaś za dużo, pojawiają się i znikają bez sensu jak np. pasierby Fii. Równie dobrze mogłoby ich wcale nie być, bo nie odegrali żadnej istotnej roli w powieści. Z kolei główny czarny charakter jest zły do szpiku kości, bez odcienia bieli. Aż nudny i papierowy przez to.

Scen seksu nie ma wiele ale to nie przeszkadza. W zasadzie jest jedna bardziej rozbudowana scena erotyczna i jest ona opisana dobrze. Temperatura między bohaterami jest wysoka ale autorka nie popadła w przesadę i to się chwali. Relacja pomiędzy główną parą jest bez zarzutu. Wątek od nienawiści do miłości wyszedł dobrze i naturalnie.

Tempo akcji, fabuła, styl powieści są w porządku (poza trochę za bardzo zagmatwanym i przegadanym początkiem), ale jednak skończywszy czytanie poczułam niedosyt i trudno mi nawet wskazać dlaczego. Całość wydała mi się trochę zbyt powierzchowna i płytka jak na poruszoną tematykę. Może zawinił też brak pasji, mroczności zasugerowanej na początku, rozwinięcia niektórych wątków? Może to wina za dużej ilości napchanej waty (skupieniu się autorki na wątkach, które nie były potrzebne), która rozmyła nieco akcję, zamiast na ciekawych motywach, które aż proszą się o rozwinięcie. Trudno powiedzieć.

Nie jest źle, to dobra książka, relaksująca, przyjemna, ale chyba trochę zbyt banalna i niedopracowana. Miałam wrażenie, że połowie zmieniła się autorce koncepcja na powieść. Czytało się ją szybko i sprawnie ale na pewno nie jest to książka, która wywarła na mnie większe wrażenie. Moja ocena to 7/10, bo było nieźle.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości