Teraz jest 21 listopada 2024, o 12:24

Uroczy wieczór - Christina Dodd (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Uroczy wieczór - Christina Dodd (Kawka)

Post przez Kawka » 24 lutego 2020, o 13:17

Christina Dodd "Uroczy wieczór"

Królewna Klarysa wraz z siostrą przed laty uciekła z ogarniętej wojną ojczyzny. Teraz obie siostry są dorosłe. Zarabiają na życie jeżdżąc po Anglii i sprzedając własnej roboty kosmetyki. Niestety, w jednym z miejsc Klarysa ładuje się w tarapaty więc siostry muszą uciekać do Szkocji. Na ich drodze staje lord Robert McKenzie, który zmusza Klarysę, żeby wzięła udział w jego szalonym i ryzykownym planie.

"Uroczy wieczór" to pierwsza część cyklu "Lost princesses", opisującego losy trzech sióstr: Klaryssy, Amy i Sorchy.

Jest to romans, o którym najtrudniej mi coś napisać. Głównie dlatego, że niczym szczególnym się nie wyróżnia.

Jak na tę długość (359 stron), nie czułam się bardzo znużona, choć chwilami czytało mi się topornie. Inne fragmenty zaś połykałam na raz. Dlatego mam wrażenie, że całość jest trochę nierówna pod względem stylu.

Podobał mi się pomysł z podziałem na w miarę krótkie rozdziały i dodaniem na ich początku humorystycznych, prześmiewczych sentencji. To leciutko ubarwiło powieść.

Sama Klarysa wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Nie przepadam za bohaterkami, które oszukują i lawirują, prąc do celu po trupach. Cwaniara, wciskająca kit biednym kobietom, żeby im sprzedać kosmetyki, które rzekomo czynią cuda nie za bardzo przemawia do mnie. Taka ówczesna akwizytorka, która obiecuje złote góry, a w rzeczywistości ucieka się do oszustwa i manipulacji, żeby przekonać ludzi do swoich produktów. Nie jest to mój ulubiony typ bohaterki. Wiem, że desperacja ją do tego zmusiła ale nie przemawia do mnie opisywanie w samych superlatywach jak bohaterka oszukiwała ludzi i podkreślanie przy tym, że była taka fajna i przedsiębiorcza, bo naciągnęła biedne wieśniaczki. Nie lubię takich ludzi w prawdziwym życiu więc w książkach tym bardziej. Bardziej podoba mi się postawa Amy, która miała moralne opory przed wciskaniem kitu ludziom i wolała się zająć uczciwą pracą.

Bohater jest nijaki. Ma kilka fajnych cech, a z drugiej strony nie jest szczególnie interesujący. Normalny, może nawet trochę bezjajeczny, skoro nie umiał zawalczyć o miłość, kiedy było trzeba i pozwolił, żeby to kobieta o wszystkim zadecydowała za niego. W moim odczuciu został zupełnie przyćmiony przez operatywną bohaterkę - sciemniarę.

Erotyka tej powieści jest ok. Bez fajerwerków, ani wielkich zaskoczeń. Ot, porządne sceny erotyczne ale nie na tyle fajne, czy dziwne, żeby mi utknęły na dłużej w pamięci.

Podobnie rzecz się ma z konstrukcją fabuły, opisami i stylem. Wszystko na solidnym poziomie ale w niczym się nie wyróżniające, więc trudno znaleźć nawet jakiś punkt odniesienia.

Sama historia w miarę się klei, choć nie jest też szczególnie odkrywcza i porywająca. Bardziej zaciekawił mnie wątek Raingera, o którym można przeczytać w trzeciej części cyklu "Lost princesses". Dlatego sprawiedliwą, według mnie, oceną jest: 7/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości