Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:34

Friendzone - Sandra Nowaczyk (Ancymonek) (•Sol•)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Friendzone - Sandra Nowaczyk (Ancymonek) (•Sol•)

Post przez Ancymonek » 27 września 2017, o 16:26

Obrazek
Tatum i Griffin przyjaźnili się prawie od kołyski. Byli dla siebie jak brat i siostra. Tak zawsze było i tak już miało pozostać.

Jeden taniec na balu maskowym zmienił wszystko.

Teraz oboje są pełni sprzecznych emocji. Czy będą chcieli za wszelką cenę pozostać przyjaciółmi? Przecież to ona zawsze miała być najważniejsza. Kiedyś sobie to obiecali. I do tego oboje mają partnerów. A co, jeśli tylko jedno z nich będzie chciało… no właśnie, czego?

Gdy do głosu dochodzą uczucia, czasami wszystko zdaje się rozpadać… i kiedy nie masz na kim się oprzeć, czujesz, że spadasz i że już nigdy się nie podniesiesz.

*****
Sama nie wiem co sądzić o tej książce. Chyba za wiele od niej oczekiwałam. Ja chyba za dużo naczytałam się książek z motywem "od przyjaźni do miłości" (który bardzo lubię) i totalnie czegoś innego spodziewałam się po tej historii. Przede wszystkim czuć, że napisała to nastolatka. Bynajmniej nie mam niczego złego na myśli, bo język jest prosty, zdania bardzo poprawne, szybko się czyta, kurcze jakby tak każdy nastolatek pisał, to nikt by nie miał problemów z maturą z języka polskiego. Chodzi mi o to, że inaczej czyta się opowieść o nastolatkach pisaną przez 20-30latka, niż stworzoną przez ich rówieśnika.

Mamy tutaj klasyczny okres kiedy człowiek już nie jest dzieckiem, ale do dorosłości też trochę mu brakuje. Czas, kiedy emocje w nas buzują, kiedy kochamy, nienawidzimy i żyjemy odczuwając wszystko za bardzo intensywnie. Ja miałam wrażenie że przeniosłam się trochę w czasie i przypomniałam sobie jak to było w liceum. Za to daję plusa. Teraz będzie trochę negatywów.

Przede wszystkim przyjaźń między głównymi bohaterami była nie tyle pokazana (sceny, rozmowy, relacje, spotkania) co przegadana (jak to my się kiedyś przyjaźniliśmy, jak to myśmy kiedyś coś tam robili, jakie z nas pokrewne dusze, jak coś tam blabla a ja ciągle mam w myślach "kurcze nie wierzę wam, nie widzę tego"). Jeśli relacje między bohaterami schodzą na plan nie tyle drugoplanowy co nawet i dalszy to od razu mam ochotę komuś przywalić. Serio, bohaterom którzy 2/3 książki są osobno i mają rozkminkę pt. "Nie, ja go/jej wcale nie kocham", "Nie, ten pocałunek na balu to była pomyłka" - takim ludziom mówię stanowcze "nie"!

O czym jest zatem 2/3 tej książki? O rodzinie, relacjach z rodzicami, z przyjaciółmi, poznaniem postaci drugoplanowych (właściwie nie wiem kto tutaj grał pierwsze skrzypce, a kto był tłem :czeka: ).

Jeszcze jedno, jeśli ktoś liczył na akcję osadzoną w polskim liceum to się rozczaruje. Zresztą po imionach bohaterów (Griffin i Tatum) łatwo rozpoznać, że to nie będzie LO o profilu sportowym w Koziej Wólce ;)

Ale, ale! Myślę, że ta dziewczyna ma potencjał, naprawdę. Bo ja ciągle mam z tyłu głowy, że autorka ma 17 lat.
Czy polecam? Hmmm sami musicie ocenić, ja się trochę rozczarowałam, ale nie czuję, żeby czytanie tej książki było czasem straconym. Po prostu dostałam do picia gorzką herbatę czarną a miałam ochotę na owocową z łyżeczką cukru. Zgasiłam pragnienie, ale kubków smakowych nie oszukałam ;)

Jak dla mnie - taka 6+/10 :)
Ostatnio edytowano 18 lutego 2019, o 12:43 przez Ancymonek, łącznie edytowano 1 raz
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 lutego 2019, o 22:28

Przylazłam. Szkoda że po fakcie bo dałoby mi do myślenia przeczytanie Twojej opinii ;)

Ale ja nie będę taka łaskawa w recenzji. Moja się już pisze i nie żałuję sobie. Zła jestem bo jednak dla mnie dziewucha powinna zacząć od bloga/wattpada/ innych opowiadań a nie pchać się do wydawania papieru i wprowadzać ludzi na minę.

Ale LO sportowe w Koziej Wólce wygrało :evillaugh:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 15 lutego 2019, o 22:57

:evillaugh:

Ale Ciebie też zdziwiło ciut, że to takie Hamerykańskie jest, ale takie nie do końca? :hyhy:

Wiesz, nie czytałaś jeszcze dzieł niejakiej pani Tijan. To jest dopiero durne :facepalm: takie dziadostwa wydają. Przy tym Friend zone jest super książką.
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 lutego 2019, o 00:05

Wyjątkowo przekartkowałam i po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że mamy problem z rodzimym rynkiem romansowym, bo twórcy (od autora po ewentualnego redaktora i wydawcę) płci wszelkich w sumie nie wiedzą, co tak naprawdę chcą stworzyć.

I zgadzam się, przydałoby się najpierw przepracować siebie na jakimś blogu, w socialach, w fanfikach trochę posiedzieć i poddać się recenzjom różnym, ochłonąć ogólnie z emocji prywatnych i poszerzyć oraz przedyskutować doświadczenia własne.
PS ciut złośliwie, ale to bardziej do tych zdecydowanie powyżej 17stki, którzy mój czas czytelniczy marnują.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 lutego 2019, o 15:04

Ancymonku, ta Ameryka to taka podrabiana :P
widać, że znana tylko z filmów i książek.

Dziwię się, że to wydało wydawnictwo nie z selfpublishingu.
No Tijan nie znam :P ale nie chcę poznać serio :P

Frin, nie uważam, że autorka jest mistrzynią romansu, ale na naszym rynku to jedna z lepszych jak nie najlepsza - Agata Czykierda Grabowska.
Ma swoje schematy których twardo się trzyma, ale ma też szacunek do gatunku i zna go. Nie jest tak, że myśli 'napisze byle jaki romans, z braku laku i kit łykną'.

Wattpad wydaje mi się przyjaznym gruntem dla nowicjusza, a krytyka by była.
Jakaś wprawka. Chyba, że o czymś nie wiem i jakiś debiut nie w druku się odbył. Wtedy tym bardziej przykro.

Każdy zmarnowany czytelniczy czas to ból ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 lutego 2019, o 15:57

No dobra.
Wyżyłam się:

Książkę wzięłam przez chwilowy impuls, chęć przeczytania czegoś z motywem od przyjaźni do miłości, a że to YA które ostatnio wchodzi mi szybko… To czemu nie.
I w zasadzie gdybym przeczytała w jakim wieku jest autorka, to mógłby być argument na nie.
Wiele rzeczy może pójść nie tak.
Wiele rzeczy poszło nie tak, a można było tego uniknąć.
Chociażby w ten sposób, że akcja umieszczona zostałaby w naszym pięknym kraju. Ach ta amerykanizacja i magia USA. Niestety ale samo nadanie zagranicznych imion bohaterom, nie sprawi by poczujemy klimat zza wielkiej wody.
Druga rzecz. Narracja w czasie teraźniejszym. Znów – zagranicą się to sprawdza. Nawet w tłumaczeniach zagranicznych książek przestało mnie to boleć. Ale po co krzywdzić książkę celowo?

Nie twierdzę, że autorka nie zna się na relacjach międzyludzkich wśród młodzieży licealnej. Akurat tu materiału do researchu miała całe mnóstwo, tylko, że nie wykorzystała tego w pełni. Wolała sięgnąć po model amerykański szkolnictwa i schematyczne postacie pojawiające się w każdym filmie dla licealistów. Mamy więc klasowego osiłka, platynowoblond cheerleaderki, drużynę, dla odmiany, koszykarzy. No i bohaterkę, nie mieszczącą się w żadnych ramkach, bo jakżeby inaczej prawda?
Za to reszta jest typowa do bólu. Dziewczyna w fazie buntu przecież musi mieć masę kolczyków, dredy, słuchać metalu i palić fajki.
Idealna pierwsza dziewczyna przyjaciela naszej Tate – ułożona, zdolna, chodząca do prywatnej szkoły…
To nuży. Tu nie ma nic nowego, nie ma nic co by chociaż trochę zainteresowało.
A jest coś co irytuje. Słuchajcie, czy jak Wasz najlepszy przyjaciel zasłoni sobie pół pyska to go nie poznacie? SERIO? Bo na tym jest oparty cały pic na tym niby balu. Litości no…
W Historii Kopciuszka mogłam to kupić, bo ‘książę’ nie zwracał uwagi na swojego ‘Kopciuszka’ w szkole, nie za bardzo ze sobą rozmawiali, ale tu?
Oj Sandra, popłynęłaś…

A teraz uwaga. Będzie bomba.
Tate i Griffin się przyjaźnią i nikt nie jest trzymany w tytułowym friendzone. Od przyjaźni do miłości to nie jest to samo i ten tytuł wprowadza czytelniczki w ogromny błąd.

Myślę, że to będzie jedna z tych powieści, których autorki po latach się wstydzą. Przeredagowują, albo negują powstanie, bo zdążyły się nauczyć więcej i zwyczajnie piszą lepiej.
Oby więc Sandra Nowaczyk nauczyła się pisać lepiej. Nie chodzić schematami i utartymi przez tysiące stóp autorów książek i scenariuszy do filmów dla nastolatków.

Gdybym wiedziała nie sięgnęłabym po tę książkę. To nie tak, że ona nie jest szkodliwa społecznie, nie jest też oburzająca, tylko nudna, źle napisana i zwyczajnie kiepska.
Gdyby to było opowiadanie, bez dłużyzn, bez powielania schematów i odgrzewania trzy razy zdechłego kotleta, to byłoby znacznie lepiej.
No chyba, że podoba się dziewczynom w przedziale wiekowym 13-16. To jest napisane dla nich, tylko, że zawsze wychodzę z założenia, że dobra książka dla młodzieży spodoba się też starszemu czytelnikowi. No ale cóż, targetem przestałam być jakieś 12 lat temu. Jakoś sobie z tym poradzę :P
Uczciwie przeczytałam 100 stron. Resztę przeleciałam wzrokiem, by dojść do wniosku, że równie dobrze historia zmieściłaby się na tych 100, może 150 stronach gdyby pozbyć się niepotrzebnych rozkmin i sztucznych wydłużaczy.

Jeśli masz więcej niż 17 lat, szkoda Twojego czasu.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 16 lutego 2019, o 20:46

odpuszczam sobie :P
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 16 lutego 2019, o 21:00

Sprawdziłam na LC, ona już drugą książkę wydała. Tym razem też cudny tytuł "Fake it", czyli prawdopodobnie amerykanizacji ciąg dalszy. O ile pierwsza powieść miała w ocenach ponad 6, to druga nawet nie doszła do 6. Ja póki co tę autorkę omijam.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 lutego 2019, o 21:07

Omijajcie koniecznie, naprawdę można znaleźć lepsze książki :P i to nie będzie trudne ;)

Tak Kawko, też to widziałam, ale nawet blurba nie przeczytałam, na to też mi szkoda czasu :D
Amerykanizacja widać modna i się sprzedaje :P szkoda tylko, że ona naprawdę nie wie o czym pisze ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 17 lutego 2019, o 02:27

Kurcze jak mnie wkurza umieszczanie akcji książki w kraju który się zna tylko z filmów i książek. No, ale to Hameryka ... Na wattpadzie widziałam, że jakaś dziewczyna chwaliła się, że wydaje swoją ksiązkę, ale będzie wszystko zmieniać z Polski na Amerykę, głupota jakaś i tyle.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 lutego 2019, o 02:48

Ale czemu będzie zmieniać?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 17 lutego 2019, o 18:17

giovanna napisał(a):Kurcze jak mnie wkurza umieszczanie akcji książki w kraju który się zna tylko z filmów i książek. No, ale to Hameryka ... Na wattpadzie widziałam, że jakaś dziewczyna chwaliła się, że wydaje swoją ksiązkę, ale będzie wszystko zmieniać z Polski na Amerykę, głupota jakaś i tyle.

Otóż to. Też uważam to za głupotę.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 17 lutego 2019, o 19:43

Fringilla napisał(a):Ale czemu będzie zmieniać?


Bo widocznie uważa, że tak będzie lepiej? Nie wiem, ktoś jej napisał po co to robi, bo książka fajna w naszych realiach, ale nie odpisała. Zresztą na wattpadzie prawie wszystko w Ameryce,
jak przeglądam to patrzę na imiona bohaterów i dopiero sprawdzam czy się nadaje do czytania :hihi:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 lutego 2019, o 00:45

W Ameryce... No tak...
O Wattpadzie (i jak się szykuje zarabiać oby nie na krzywdzie autorów)
https://www.nytimes.com/2019/01/24/book ... ision.html

Dlatego jako koneserka fanfikowa doceniam jednak AO3.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 18 lutego 2019, o 11:11

Mnie się wydaje (zaznaczam, ze to tylko moja prywatna opinia, żeby mi ktoś znowu nie zarzucił, że kategorycznie twierdzę, że tak jest, a potem znowu wyjdzie z tego dziwna dyskusja :ermm: ), że to wynika z tego, że całe lata karmieni jesteśmy, jako społeczeństwo, popkulturą amerykańską i ogólnie zachodnią. Tłoczy się nam do głów, głównie za pośrednictwem mediów głównego nurtu, że wszystko co zachodnie jest lepsze, a u nas tylko szarość, burość i beznadzieja, a do tego w necie pełno memów o Polakach-cebulakach, nosaczach itp. Nawet politycy wyskakują z tekstami, że "polskość to nienormalność", a celebryci pozywają Polskę za smog (równocześnie kurząc papierosy i jeżdżąc zupełnie nieekologicznym autem). Młodzi ludzie są na takie formatowanie bardzo podatni. U starszego pokolenia to może wynikać z szarości codziennego życia w PRL-u. Wtedy faktycznie byliśmy zapóźnieni pod wieloma względami.

Z tego też powodu raczej nie ma co liczyć na polskiego harlequina, bo która fanka serii kupiłaby książeczkę z głównymi bohaterami Mateuszem (przedsiębiorcą) i Moniką (np. księgową). To wydaje się takie nudne, przaśne i płaskie ale gdyby zmienić Mateusza na Matta i Monikę na Monicę i umiejscowić akcję np. w USA, to już jest zupełnie ok i ludzie kupują. :wink: Była kiedyś o tym naprawdę dobra dyskusja na starym forum hq. Niestety, nie ma szans dać do niej linka. :bezradny:

Sprowadza się to z grubsza do starego, dobrego stwierdzenia, że trawa na polu sąsiada zawsze jest zieleńsza. Większość ludzi tkwi w tym przekonaniu i zmienia zdanie dopiero jak przejdzie przez ten płot i przekona się naocznie, że ten trawnik sąsiada wcale nie jest lepszy od naszego. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 18 lutego 2019, o 12:19

Kawko, masz rację, zawsze w naszej świadomości Ameryka to wielki świat, złoty sen itp.
I miłość taka jakaś widocznie tam bardziej romantyczna.

Szkoda, że ta dziewczyna z wattpada to robi. Za cholerkę nie przeniesie tego 1:1, wyjdą jej jakieś kwiatki i straci na tym. Ale przecież czytelnicy co dobrze radzą się nie znają ;)

U nas jak któraś autorka się decyduje pisać romans to też często nawet pod obcobrzmiącym pseudonimem występuje, żeby bardziej amerykańsko było.
Dlatego mimo różnych opinii bardzo cenię Czykierdę-Grabowską. Ona pisze po polsku w polskich realiach i chociaż to jest przekonujące. A że kuleją inne rzeczy to inna sprawa :hyhy:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 18 lutego 2019, o 12:44

Sol, widzę że byłaś mniej łaskawa dla tej książki :D ale jakoś się nie dziwię :evillaugh:

Mówiąc wprost to ja już sama nie wiem, ale chyba już wolałabym właśnie nasze, polskie realia i tą LO w Koziej Wólce, niż takie coś.
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 18 lutego 2019, o 12:49

bywam niestety mniej łaskawa jak coś mnie wkurzy :P

Wiesz co, ja stawiam na Kozią Wólkę ;)
autorka by nie wymyślała i nie robiła drugiego Pamiętnika Księżniczki tylko pisałaby od siebie ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 lutego 2019, o 19:58

Kawka napisał(a):i ludzie kupują.

Ale czy faktycznie kupują (bardziej)...

Ok, psioczenie psioczeniem, a byłabym wdzięczna, gdyby ktoś podrzucił twórczość wattpadową czy inną, gdzie mamy taka romansową Kozią Wólkę :lovju:

Ps no dobra, przekartkuję tę ACG.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 lutego 2019, o 18:04

Chyba kupują, skoro Harlequin w Polsce się jeszcze nie zwinął. No, chyba, że coś przegapiłam. :niepewny:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 lutego 2019, o 19:23

Tu mi chodziło o przypadki polska autorka = pozapolska fikcja czyli zachodnie realia ;)

PS to trochę mi przypomina serial Sex Education - w sumie ani to Anglia, ani Stany, a i szkoła, gdzie rzecz się dzieje, takie pomieszanie z poplątaniem. Ale na koniec widz raczej może dojść do wniosku "i bardzo dobrze" ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości