Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:49

Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann (•Sol•)(Viperina)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann (•Sol•)(Viperina)

Post przez •Sol• » 11 listopada 2018, o 14:47

Obrazek
Powiecie romans. Powiecie erotyk. Powiecie książka jakich powstało już wiele.
Zgoda, jest to romans, zgoda ma sceny erotyczne, ale do tego jest jedyny w swoim rodzaju. Bo opowiada o więzach międzyludzkich, nie tylko tych między dwójką bohaterów.
Równie ważna jak relacja między Ellen i Flintem jest relacja ich obojga z synem Flinta, z ojcem Ellen i masą innych bohaterów.
Ale nie tylko to czyni tę książkę wyjątkową. Nawet jeśli Harrison nie byłby dzieckiem autystycznym, co mocno komplikowało sytuację bohaterów, to sam romans był inny.

Bohaterowie pozostają sobą do ostatniej chwili. Flint od pierwszej strony do ostatniej jest śfiniowatym prawnikiem, ale poza tym definiuje go wiele innych cech.
Ellen jest magiczna. Jest genialnie wykreowana. Oboje tworzą wybuchową mieszankę a ich historia jest prawdziwą opowieścią o żywych ludziach. O przeciwnościach które trzeba pokonać, o demonach przeszłości które trzeba odegnać.

Tak oboje mają przeszłość. Nie straumatyzowaną do granic pojmowania, ale realną i trudną. Oboje mają swój bagaż i oboje szukają sposobu by móc ten bagaż nieść. Najpierw osobno a potem tak pięknie razem.
Ogromnym plusem jest też fakt, że Harrison jest autystykiem. Autorka nie przedstawiła jego choroby jako czegoś tragicznego. Oswaja czytelnika, pokazuje, że z tym da się żyć. I pozwala nam pokochać bohatera dotkniętego autyzmem. Bo Harrego nie da się nie kochać ;)

To książka wywołująca masę uczuć. Od uśmiechu i śmiechu po płacz. Książka wciągająca i wchłaniająca, będąca czymś tak zwykłym jak romans a jednocześnie tak odkrywcza.
Powiem Wam, że spodziewałam się czegoś w stylu historii serwowanych nam przez Vi Keeland, ale nie. Tu wszystko jest indywidualne, bo nawet motywy które Ann Jewel wykorzystuje w swojej powieści nie są oklepane, nawet zwierzątka domowe Ellen są wybitne :P
Korciło mnie by dać książce ocenę siedem :D ale to zdecydowanie za mało.
Zasługuje na więcej. Zasługuje też na to by ją poznać, dlatego jeśli się wahacie, albo w ogóle nie braliście Pana Perfekcyjnego pod uwagę, to biegiem do czytania. Warto.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 14 lipca 2019, o 09:03

Całkowicie popieram :) Bardzo dobra książka, łącząca w sobie wiele ciekawych i nieoklepanych aspektów. Powiew świeżości i oryginalność w różnych odsłonach.

Bo po pierwsze mamy bohatera, który uczynił coś niewybaczalnego i to całkowicie z własnej winy. Miewaliśmy już bohaterów dręczonych i zadręczających się przeszłością, ale z reguły było coś, co osładzało pigułkę, i powodowało, że można było bohatera jakoś chociaż wytłumaczyć, jeśli nie usprawiedliwić. Tu tego nie mamy. Powodowany szczeniacką brawurą i nieodpowiedzialnością Flint powoduje wypadek, w którym ginie jego żona. To mamy jedyną niedorzeczność fabularną, bo Flintowi udaje się nie ponieść odpowiedzialności za spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku, w którym zginął człowiek. Trudno pojąć, jakim cudem nie zbadano go od razu, a dopiero, gdy zdążył zmetabolizować alkohol? Z drugiej strony, jeśli chcemy być uczciwi, to odpowiedzialność za ten wypadek ponosi nie tylko Flint. Na jego przyjęciu urodzinowym była masa najbliższych mu ludzi, którzy widzieli, że pije. I nikt nie zareagował, nikt nie zadbał, żeby nie prowadził. To nie jest okoliczność łagodząca dla Flinta, to okoliczność obciążająca otoczenie.

Ale wracając do Flinta i jego przemiany - autorka serwuje nam gotowe danie, nie pokazując ścieżki, jaką przeszedł bohater, by stać się tym, kim jest na początku książki. Praktycznie mamy dwóch bohaterów, nieodpowiedzialnego, brawurowego Flinta w prologu i rzetelnego, wyważonego, zrobotyzowanego wręcz Flinta na początku właściwej akcji powieści. Bo autorka jednak pokazuje nam przemianę - ale przemianę prowadzącą w kierunku pogodzenia się z przeszłością i odzyskania wiary w to, że w życiu na coś jeszcze się zasługuje mimo popełnienia rzeczy niewybaczalnej.

Kupuję Flinta z wszystkimi jego lękami, smutkami, rezygnacją i powolnym odzyskiwaniem wiary w możliwość szczęścia. Lubię Flinta w każdym momencie książki (poza prologiem oczywiście). Jest zabawny, rzetelny, godzien zaufania i… zwyczajnie dobry. Chciałoby się mieć takiego człowieka w swoim otoczeniu.

Ellen. To mamy koktajl z palemką, ale z goryczką na dnie. Ellen też musi przepracować traumę, choć w jej przypadku nie ma mowy o poczuciu winy, bo Ellen w niczym nie zawiniła. Ale została skrzywdzona i musi odbudować poczucie własnej wartości w najbardziej intymnych jego aspektach. Nie będę wchodziła w szczegóły, powiem tylko, że duży plus za stworzenie postaci tak energetycznej, trochę postrzelonej, ale zupełnie nieirytującej. Lubię Ellen. Też mogłabym mieć taką koleżankę. To wartościowa osoba, napisana zupełnie bez zadęcia, bez moralizowania, zwyczajna i… znowu dobra.

A jak spotyka się dwoje dobrych ludzi, którzy się w dodatku nawzajem pociągają, to musi z tego powstać coś dobrego.

Idąc dalej: Harrison - tak, Sol, zgadzam się całkowicie, odczarowanie autyzmu (raczej Aspergera, ale niech będzie). Pokazanie, z czym wiąże się emocjonalnie życie z osobą dotkniętą Aspergerem. Duży plus i świetnie napisana postać.

Pozostali bohaterowie: rodzice Flinta, ojciec Ellen, nawet teściowa Flinta, wszyscy napisani tak, że ich kupujemy i im wierzymy. Nawet statyści w postaci przyjaciela Flinta i przyjaciółki ojca Ellen wypadają pełnokrwiście.

Fabularnie bardzo przyzwoicie, każdy twist jest po coś i we właściwym momencie. Bez niedorzeczności.

I last but not least - szczury :inlove: oraz absolutnie cudowna końcówka.

Jak dla mnie, a wymagająca jestem, jak wiecie, 9,5/10 (pół punktu odejmuję za początkową niedorzeczność z niezbadaniem Flinta po wypadku).
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 7 czerwca 2020, o 14:33

mnie też to bardzo kupiło i to bardzo, bardzo!! perełka jakich mało :) kocham szczury! :bigeyes:

Viperina napisał(a):Książkę przeczytam, ale raczej na pewno nie po polsku (blurb jest chyba nieudolnym tłumaczeniem z angielskiego, co nie rokuje tłumaczeniu całości). BTW, jak można było nadać tak fatalny tytuł jak "Pan perfekcyjny" książce, która ma tak cudny oryginalny tytuł: "Look the Part". Ładne, symboliczne, nawiązujące do treści subtelnie, a nie na rympał.

Vip napisałaś w innym dziale ale mnie się podoba i okładka i tytuł, pasuje - za to tego "Look the Part" w ogóle do niczego nie mogę porównać. Chyba że nie rozumiem tego tytułu? confused1

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 9 czerwca 2020, o 14:07

Look the part to po angielsku "odpowiedni wygląd", "odpowiednio wyglądać", w książce bohaterka opowiada o swoich rodzicach, o matce, która mówiła ojcu (krawcowi z zawodu), że "odpowiednio wygląda", a jak ojciec pytał o to, na kogo "odpowiednio wygląda", matka odpowiadała ojcu, że wygląda odpowiednio na jej mężczyznę. I takie jest zresztą zakończenie tej książki, tzn. bohaterka mówi to bohaterowi. Otóż można byłoby się pobawić tłumaczeniem tutaj, znaleźć jakiś fajny ekwiwalent frazeologiczny po polsku. Pan perfekcyjny jest tanie, słabe, bez żadnego polotu.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 9 czerwca 2020, o 20:07

Ostatnia książka autorki ("Fortuity") jest według mnie mocno w klimacie Look the Part.
Fankom jej twórczości szczerze polecam. Jest to historia powiązana z duetem "Transcend", ale przeczytanie tych książek nie jest wymagane. Łączy je postać Nathaniela, którego bardzo polubiłam w Transcend, a tutaj wręcz pokochałam. Wzruszająca historia, doskonale napisana i skonstruowana oraz bohaterowie, krórym ciężko nie kibicować.
No właśnie bohaterowie... ode mnie dodatkowy plus za to, że obydwoje po 40 ^_^
“I always knew I would fall in love with you, but you were never supposed to love me back"

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 9 czerwca 2020, o 23:13

Viperina napisał(a):Look the part to po angielsku "odpowiedni wygląd", "odpowiednio wyglądać", w książce bohaterka opowiada o swoich rodzicach, o matce, która mówiła ojcu (krawcowi z zawodu), że "odpowiednio wygląda", a jak ojciec pytał o to, na kogo "odpowiednio wygląda", matka odpowiadała ojcu, że wygląda odpowiednio na jej mężczyznę. I takie jest zresztą zakończenie tej książki, tzn. bohaterka mówi to bohaterowi. Otóż można byłoby się pobawić tłumaczeniem tutaj, znaleźć jakiś fajny ekwiwalent frazeologiczny po polsku. Pan perfekcyjny jest tanie, słabe, bez żadnego polotu.

teraz rozumiem, źle sobie pojęcie "Look the part" przetłumaczyłam ;) masz racje, pasuje bardzo ale także Pan perfekcyjny mi nie przeszkadza, chociaż może mieli problem z przetłumaczeniem tytułu żeby miało sens? Przeczytali opis i dopasowali :hihi:

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 czerwca 2020, o 23:29

Na marginesie: tyle że Pana Perfekcyjnego już miałyśmy ;)

A na serio: sama bym się zastanawiała nad tłumaczeniem - jak, proszę o spoiler -przetłumaczono ten ostatni fragment/zdanie? ;
0
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 10 czerwca 2020, o 09:34

Nie wiem, jak zostało przetłumaczone na polski, ale Włosi poszli w stronę: "świetnie pasujesz do roli".
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 10 czerwca 2020, o 11:23

Fringilla napisał(a):Na marginesie: tyle że Pana Perfekcyjnego już miałyśmy ;)

A na serio: sama bym się zastanawiała nad tłumaczeniem - jak, proszę o spoiler -przetłumaczono ten ostatni fragment/zdanie? ;
0

jakiej autorki? w sumie do tego można się przyczepiać tak jak do dublowania okładek. Innym to nie przeszkadza a mnie tak :P

Co do pytania:
Spoiler:

:bigeyes:

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości