Czytałam tylko Prokuratora więc nie powiem
Czytałam wczoraj Zacisze Redmerskiej i jak poprzednią książkę dało się czytać tak ta mnie wkurzała na maksa. Opis:
Osadzona we Wrocławiu i malowniczej wsi Idzików na Ziemi Kłodzkiej powieść, opowiada o sile uczuć, które budują, ale również i niszczą. Julia ma kochającego, dobrze sytuowanego męża, satysfakcjonującą pracę, piękny dom. Powinna być szczęśliwa, jednak na jej nieskazitelnym życiu jest kilka rys. Całej sytuacji nie ułatwia pojawienie się byłego narzeczonego, który przed laty porzucił ją niemal przed ołtarzem. Niebawem stanie przed wyzwaniem – Czy kobieta może kochać naraz dwóch mężczyzn? Czy w imię miłości można ingerować w życie drugiej osoby? Decydować o jej przyszłości? Wreszcie, czy miłość lub zerwanie można narzucić?
Bohaterką jest 38 Julia, która kiedyś porzucił narzeczony Marcin i wyszła potem za mąż za starszego od siebie o 13 lat Piotra, którego znała też wcześniej. Mąż ma 22 córkę z poprzedniego małżeństwa i jak zrozumiałam nie chce mieć więcej dzieci, a ona chce. Marcin po latach odzywa się do niej, bo zmarła jego matka i Julia postanawia jechać do Idzikowa na pogrzeb, no i oczywiście jest od nowa zauroczenie Marcinem, ale męża też niby kocha (nie dochodzi do scen łóżkowych), cała wieś plotkuje, małżonek po rozmowach z Julią wnioskuje, że ona się od niego oddala (jest w USA, pracuje w firmie farmaceutycznej, jest jakąś szychą i musi często wyjeżdżać), postanawia wrócić i ratować swoje małżeństwo. No i niby znów zaczyna być OK, on godzi się na dziecko Julia zachodzi w ciążę i pojawia się Marcin, który
. Julia jest zrozpaczona wsiada w samochód jedzie do rodziców aby im wygarnąć i ma wypadek samochodowy, traci dziecko, jest załamana itd. itd. Nienawidzi męża i rodziców, Piotr pogonił Marcina kiedy przyszedł do szpitala, walnął go w pysk. Znowu wyjeżdżają do Idzikowa i on stara się ją odzyskać.
To tak po łebkach, teraz co mnie wkurzało: rodzice i mąż traktują Julię jak dziecko, które trzeba cały czas prowadzić za rączkę, aż sprawdzałam jeszcze raz na początku ile ona ma lat, bo też nie za bardzo dojrzale się wg mnie zachowuje, Myślałam, że ten Marcin ją zostawił jak miała naście lub dzieścia lat, a okazuje się, ze pięć lat wstecz, czyli miała 33 lata ... Prowadzi własną firmę konserwatorską i aż mnie dziwiło, że daje radę. Rodzice i mąż zwracają się do niej czasem per "Bączku" jak w dzieciństwie, też mnie to wnerwiało, jakoś mi nie pasowało do dorosłej kobiety i w ogóle matka to jakaś histeryczka ma ją cały czas za małe dziecko, a nie kobietę w średnim wieku. Ogólnie nie polubiłam żadnej z postaci, jakieś to wszystko drętwe było, chyba się mówi papierowe?