Teraz jest 8 września 2024, o 01:18

Mów mi Katastrofa! - Magdalena Wala (Lilia)(Dorotka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Mów mi Katastrofa! - Magdalena Wala (Lilia)(Dorotka)

Post przez Lilia ❀ » 8 kwietnia 2017, o 23:18

Obrazek

Trzecia książka Magdaleny Wali i kolejna udana.
Cieszę się, że autorka wróciła do bohaterów poznanych w "Przypadkach pewnej desperatki". Tym razem główną bohaterką jest Aldona, przyjaciółka ze studiów Julii. Z tego co się zorientowałam akcja książki trwa równolegle do tej w "Desperatce", więc możemy część wydarzeń "zobaczyć" od innej strony.

Książka trafiła w moje ręce w odpowiednim czasie, gdy za oknem pogoda pokazuje swoje jesienno-wiosenne oblicze. Potrzebna mi była pokaźna dawka humoru, a w połączeniu z romansem i zagadką kryminalną... jak tu nie kochać te książki?

Część romansową stanowi Aldona i starający się o nią Kamil, mężczyzna poznany na wyjeździe na Litwę. Poznany w dość... nieoczekiwanych okolicznościach, o których nasza bohaterka wolałaby zapomnieć.
Nieoczekiwanie dziewczyna spotyka go ponownie w kraju, w Sandomierzu, gdy pracuje jako pilotka wycieczek. Kamil wierzy, że są sobie przeznaczeni i spotkają się znowu. Tak też się staje.
Bardzo lubię męskich bohaterów Magdaleny Wali. Tak jak Paweł w "Przypadkach...", Kamil jest pewny siebie samcem alfa, który, gdy spotka swoją wymarzoną kobietę, zabiega o nią, zaskakuje ją, zawraca w głowie, opiekuje się nią... Dziewczyna po prostu nie ma szans, by powiedzieć "nie".
Aldona stara się (choć słabo jej to wychodzi) trzymać Kamila na dystans, bo na początku pewność siebie chłopaka bierze za arogancję. Poza tym zawsze, gdy jest on blisko dziewczynie przydarzają się kompromitujące wypadki (stąd też tytuł książki). Dziewczyna myśli, że wychodzi w jego oczach na idiotkę.

Część humorystyczną stanowi rodzina Aldony z babcią i jej nieodłączną laską na czele, a także mieszkańcy jej rodzinnej Pszczyny. Mamy tu cały przekrój barwnych postaci, niektórych nakreślonych jakby w krzywym zwierciadle.

Akcent kryminalny stanowi zdarzenie, które przydarzyło się młodszej siostrze bohaterki, Paulinie. Dziewczyna po studniówce budzi się sama w hotelu, niczego nie pamięta: jak się tam dostała, z kim. Sądzi, że została wykorzystana i jest w ciąży. Rodzina na własną rękę, w asyście kuzyna policjanta, stara się rozwikłać zagadkę i znaleźć "tatusia".
Przyznam, że wątek ten, ciągnący się przez całą książkę, był wielce ciekawy, a samo rozwiązanie zagadki zaskakujące.

Świetnie się bawiłam czytając tę książkę. Dawkowałam ją sobie przez kilka dni, bo nie chciałam, by się skończyła. Cieszyłam się, że znowu pojawili się starzy bohaterowie, a także, że Magdalena Wala nawiązała do "Marianny", swojej historycznej powieści. Taki mały szczególik, a cieszy.
Czekam teraz na drugi tom jej historyka i odliczam miesiące do ponownego spotkania z jej współczesnymi bohaterami.

Ocena 5/5
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 9 kwietnia 2017, o 08:06

Bardzo ci dziękuję :)
Cieszę się, że moja pisanina przypadła ci do gustu :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 11 maja 2017, o 22:43

Nie będę tworzyła nowego tematu, tylko dołączę swoją recenzję do recenzji napisanej przez Lilię.

Katastrofa mimo wszystko:
"Mów mi Katastrofa" Magdaleny Wali


Obrazek


Mów mi katastrofa” to trzecia książka autorstwa Magdaleny Wali, a druga o tematyce współczesnej. Jednocześnie, jest taka jak dwie poprzednie - świetnie napisana. Znajdziemy tu całkiem sporą dawkę humoru, szczyptę tajemnicy, nieco sensacji i naprawdę ciekawie – i nietypowo - skonstruowany wątek miłosny. Rodzącemu się uczuciu nie towarzyszą płomienne wyznania miłosne, nie znajdziemy tu też ani jednej sceny erotycznej, jakich pełno teraz w większości romansów, mimo że „Mów mi katastrofa” jak najbardziej się w ten gatunek wpisuje, z tym, że bliżej jej do tych subtelnych i delikatniejszych.

Aldona i Kamil spotykają się dość często, ale zawsze w zaskakujących okolicznościach – zaskakujących oczywiście dla Aldony, gdyż tak się jakoś zawsze składa, że ona wpada w tarapaty, a on ją z nich wyciąga. Rzeczywiście Aldona jest po prostu chodzącą katastrofą i przyciąga kłopoty jak magnes - zarówno wtedy, gdy samotnie wędruje po uroczych zakątkach na Litwie, jak i pilotując wycieczki z gimnazjalistami lub seniorami. Jakby tego było mało, kobieta ma mocno zwariowaną rodzinkę z krewką babcią na czele, która potrafi zrobić niezły użytek ze swojej laski.
Jak potoczą się losy Aldony?

Przyznaję, że kreacja bohaterów najnowszej powieści Magdaleny Wali to strzał w dziesiątkę, zaś wspomniana babcia stanowi wisienkę na torcie, która dodaje smaczku całej opowieści. Boki można z niej zrywać. Babcia niczego się nie boi i potrafi potrząsnąć nie tylko członkami rodziny, ale też skutecznie nastraszyć nieznośnego sąsiada, który nie szanuje własnej żony. Wierzcie mi, że nawet, jeśli nie przepadacie za komediami romantycznymi, to choćby właśnie dla babci warto przeczytać tę książkę. Babcia jest the best!

Oczywiście nie tylko ona przyciąga naszą uwagę, gdyż w tle rozgrywa się też historia siostry Aldony – Pauliny, która nie pamięta, co działo się z nią w noc po studniówce, a podejrzewa, że jest w ciąży. Tylko z kim? Cała rodzina, na czele z krewką babcią rozpoczyna dochodzenie. Piętrzą się teorie i domysły, a niezbyt rozgarnięty syn sąsiadki staje się kandydatem na jej męża, gdyż przecież ktoś musi ją wybawić od hańby... Prawda?
Generalnie mogę spokojnie stwierdzić, że poznajemy tu dobrze przedstawione postacie drugoplanowe – szczególnie sąsiadkę i jej trzech gamoniowatych synków.

Nie ma co ukrywać, że polubiłam bohaterów stworzonych przez Magdalenę Walę - zwyczajnie trudno było nie zapałać do nich sympatią, ponieważ przedstawieni są na tyle realistycznie, że czytając, można uwierzyć, że istnieją naprawdę. Nawet pojawiający się pies jest niesamowity i ubarwia tę opowieść swoimi wyczynami.
Właściwie nie ma się tu do czego przyczepić - akcja toczy się wartko bez niepotrzebnych opisów i dłużyzn, a dialogi są zabawne. Mamy również dość zaskakujące zakończenie historii Pauliny, które jednak wciąż pozostawia parę niewyjaśnionych spraw.

Na plus należy też zaliczyć okładkę, która przyciąga wzrok i zachęca do sięgnięcia po tę powieść. Generalnie Seria z Babeczką ma naprawdę śliczne, pastelowe grafiki – na pewno nie jednej kobiecie wpadły już w oko na sklepowej półce.

Krótko i treściwie podsumowując, mam nadzieję, że powstanie druga część tej opowieści – przede wszystkim dlatego, że chętnie jeszcze raz spotkałabym się z krewką babcią Aldony i Pauliny. Poza tym… parę spraw należałoby jeszcze wyjaśnić i dopowiedzieć. Zobaczymy więc, co przyniesie czas, a Was zachęcam do dania szansy najnowszej książce Magdaleny Wali i sama z niecierpliwością wyczekuję kolejnej.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 12 maja 2017, o 10:38

Bardzo ci dziękuję za recenzję i za to, że masz ochotę czytać i jeszcze potem pisać :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2017, o 10:48

Ochotę na czytanie mam zawsze, tylko na wszystko inne czasu mi brak, szczególnie od momentu, kiedy mój ślubny się połamał, a potem trzeba go było poskładać operacyjnie. I teraz mam na głowie nie tylko dom, ale i część jego obowiązków, no i koło niego trzeba poskakać, bo nie ma to jak chory chłop w domu. :mrgreen:
A drugą część planujesz?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 12 maja 2017, o 11:13

Rozumiem i współczuję. Zarówno chłopu jak i tobie.
Powiem ci, że nawet miałabym ochotę, ale się wstrzymam i poczekam na wyniki sprzedaży. Na dodatek mam umowy na historyczne i najpierw muszę się z nich wywiązać. Rozalia napisana, a w czerwcu zabieram się za Szymona i Natalię.

Napisz mi tylko jak ją oceniasz w porównaniu z Desperatką i Marianną?

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2017, o 11:26

Według mnie "Katastrofa" jest lepsza od "Desperatki", bo ma więcej smaczków: w postaci krewkiej babci chociażby, gwara jest też fajnym dodatkiem, no i ogólnie ta część bardziej mi odpowiada. W niej przez cały czas coś się dzieje. Natomiast do "Marianny" nie będę jej porównywać, bo to zupełnie inna para kaloszy. "Marianna" jest bardziej na poważnie i ma taki patriotyczny podtekst. "Marianna" jest zdecydowanie "ku pokrzepieniu serc" [cytując klasyka :mrgreen: ], a "Katastrofa" i "Desperatka" bawią i rozluźniają.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 12 maja 2017, o 12:32

Super. Cieszę się, że od czasu Desperatki zrobiłam postępy :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2017, o 15:33

Postępy postępami, ale najważniejszy jest pomysł, który już sam w sobie może być połową sukcesu. Pamiętam jak ładnych parę lat temu wstawiłaś nam tu na forum fragment z "Katastrofy" [ten rozgrywający się w ruinach] i już wtedy bardzo mnie zaciekawił, tylko nie wiem czemu zakodowałam sobie w głowie, że tam będą przenosiny w czasie. Może to te ruiny tak mnie nakierowały. :mrgreen:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30746
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 12 maja 2017, o 17:59

Dorotko,zdaje się,że snułyśmy teorie co może być dalej i ta podróż w czasie była jedną z opcji
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2017, o 18:33

Być może, teraz już nie pamiętam, ale tak to sobie zapamiętałam, że do dziś mi to przeniesienie w czasie kołacze się po głowie. :wink:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 12 maja 2017, o 19:13

Przeniesienia w czasie nie planowałam, planowałam ducha. A w końcu wyszło, że po modyfikacjach duch stał się Kamilem i wylądował w powieści współczesnej...

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2017, o 20:12

Ducha???? Naprawdę? Ojej...... Dlaczegóż, och, dlaczegoż nie ma ducha???? :smarkam: Uwielbiam duchy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 13 maja 2017, o 10:09

Ponieważ to nie paranormal. A ducha miałaś w Mariannie :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 13 maja 2017, o 10:21

Nie, to nie to samo. Duch w ruinach i to duch romantyk... oooo, to byłoby to. :hyhy:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 13 maja 2017, o 10:37

A tajemniczy nieznajomy? Objawiający się blisko ruin? :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 13 maja 2017, o 16:19

No dobra, jest tajemniczy nieznajomy... :mysli: Ale co z tym nieznajomym? Miałby się pojawiać w pobliżu ruin niczym duch?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 13 maja 2017, o 18:05

Dowiesz się jak Rozalię przeczytasz. :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 13107
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 13 maja 2017, o 20:01

Oooo, naprawdę? To świetnie, bo lubię takie klimaty i to nawet bardzo. :mrgreen:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 14 maja 2017, o 18:16

Cieszę się. Będę ciekawa opinii.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 15 maja 2017, o 23:04

Dorotka napisał(a):gwara jest też fajnym dodatkiem


Dla mnie właśnie nie. :P Może wam się to wydać dziwne(ze śląska jestem),ale nie znoszę tej gwary.Od malutkości robiłam wszystko,żeby nie wsiąknąć w nią i na szczęście mi się udało.Jak zobaczyłam to u Romy,to myślałam,że padnę :hyhy: Dobrze,że były tłumaczenia,ponieważ połowy nie potrafiłam sobie przypomnieć.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 16 maja 2017, o 19:38

Mi się książka podobała, gwara nie przeszkadzała, może dlatego, że u nas na Dolnym Śląsku jej nie ma :hihi: , też mi się wydaje fajniejsza od Desperatki i chętnie bym przeczytała o Paulinie i Konradzie no i ciekawa jestem co babcia wymyśliła na
Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 16 maja 2017, o 21:30

Jeszcze nie wiem co babcia wymyśliła. Jeśli kiedyś zdecyduję się napisać kontynuację będę nad tym myśleć. Cieszę się, że ci się podobała.
Mam nadzieję, Lucy, że jednak przetrwałaś gwarę, zresztą nie było jej tam, aż tak wiele :hyhy: Ja lubię myśleć, że wprowadza pewien klimacik :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 30746
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 18 maja 2017, o 18:47

oj wprowadza,jak dla mnie to fajny dodatek...
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 18 maja 2017, o 19:26

Wierz mi ,co innego czytanie,a co innego słuchanie na żywo :evillaugh:

Zobaczcie sobie,ale zaznaczam,że to nie jest jeszcze czysty śląski :hihi:
https://www.youtube.com/watch?v=hU2uISYlSnQ
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości