Po pierwsze, zastanawiam się, jak napisać tę recenzję, żeby zbyt wiele nie zaspojlerować, wszak jest całkiem spora grupa Koleżanek, które mają w najbliższych planach przeczytanie powieści i nie chcę im odbierać przyjemności...
Po kolei zatem. To nie był mój pierwszy kontakt z tą autorką, czytałam już dwie jej powieści historyczne:
czyli "Portret kobiety w karmazynie"* *moje tłumaczenie tytułu z włoskiego i to:
ale już niespecjalnie pamiętam, o czym to było, więc chyba nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia.
"Tylko jedną noc" natomiast raczej zapamiętam. Przede wszystkim dlatego, że jest doskonale napisana. Ale także dzięki szacunkowi autorki do czytelniczek. W posłowiu bowiem sama autorka pisze, że z ulgą podjęła się napisania powieści współczesnej, bo wydawało jej się, że reaserch będzie szybszy i łatwiejszy, po czym na dłuższy czas utknęła nad studiowaniem zawiłości rynków finansowych. To dobrze, bo świadczy o tym, że nie traktuje swoich czytelniczek jako niewymagających idiotek, które łykną każdą niedorzeczność, bo przecież to tylko romans i tak naprawdę chodzi o opisy scen seksów i tego, w co ona była ubrana i jaki on był romantyczny. A u Ahrnstedt tak nie jest. Co wcale nie oznacza jednocześnie, że opisów scen nie ma albo że on wcale nie bywa romantyczny. Ale najważniejsza jest opowieść, jej tło, środowisko, w którym się toczy, i dziejące się wydarzenia. Przesłanki bohaterów też, chociaż one są akurat dość oczywiste od początku do końca. I jeśli ktoś zaskakuje, to wcale nie jest to żadna z pierwszoplanowych postaci.
To jest powieść szwedzka, a za każdym razem, kiedy czytam coś szwedzkiego, to mam wrażenie, jak bym znowu lądowała w świecie opisywanym przez Larssona. Opisywanym czasami z większą lekkością, może nawet z przymrużeniem oka, ale ciągle to jest świat Larssona, dość odległy od świata znanego nam z romansów brytyjskich czy amerykańskich. I tu też tak jest. To jest świat nieprzychylny równouprawnieniu, niechętny kobietom. To jest świat, w którym kobiety się krzywdzi, w którym wobec kobiet używa się przemocy fizycznej i psychicznej. Ale jest to także świat, w którym kobiety się wyemancypowały i radzą sobie dużo lepiej od mężczyzn, bo w ostatecznym rozrachunku to one wygrywają. O ile - z wygody, strachu, lenistwa czy głupoty wreszcie, nie oddadzą pola mężczyznom.
Krótko o fabule: historia zemsty i miłości. On, David Hammar, jest finansistą, miliarderem, który do wszystkiego doszedł sam i ma niezamknięte rachunki z jej rodziną (a konkretnie z jej ojcem i starszym bratem). Ona, Natalia de La Gripa, także jest finansistką, hrabianką pochodzącą z rodziny, do której należy wielka finansowa grupa. Jednakże ponieważ jest kobietą, a jej ojciec jest powszechnie z znany ze swoich seksistowskich (oraz rasistowskich i snobistycznych) poglądów, to nie pracuje dla firmy, bo nie ma dla niej miejsca w zarządzie - mimo że posiada odpowiednie kompetencje i wykształcenie. Ojciec jest zresztą mega dupkiem i paskudnym typem. Generalnie fabuła sprowadza się do planowanego przez naszego bohatera wrogiego przejęcia firmy. I romansu z nią, który toczy się niejako wbrew jego woli, przynajmniej do czasu, kiedy rzeczone przejęcie wychodzi na jaw. Nie będę opowiadała wszystkich zdarzeń, w każdym razie są dość spójne, sensownie poprowadzone, bez głupot i królików z kapelusza. Pewne rozwiązania - jak choćby wątek Caroliny - są dość oczywiste. Inne - jak zachowanie Petera - mniej, ale akurat w przypadku Petera uważam, że bardzo dobrze to wypadło. W tle jest druga para - jej przyjaciółka Asa i jego przyjaciel Michel, którzy dostają drugą szansę - para kochająca się potajemnie od czasów studiów, ona dość rozwiązła arystokratka, on wybitnie uzdolniony prawnik z rodziny imigrantów z Libanu. Miłość pozornie niemożliwa.
Bardzo dobre rozwiązanie końcowe, czyli bez dramatozy w finale (dramatozy było tyle po drodze, że w końcówce byłaby zupełnie niepotrzebna).
I ciekawa zapowiedź drugiego tomu, który ma opowiedzieć historię brata Natalii, złotego chłopca (ale po przejściach) Alexandra, i lekarki "Bez Granic", Isobel. W trzecim tomie bohaterem ma być z kolei szef ochrony Tom i nieznana na razie Ambra Vinter.
Całość oceniam na jakieś 8,5/10.