Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:45

Mimo moich win - Tarryn Fisher (KatiaBlue)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Mimo moich win - Tarryn Fisher (KatiaBlue)

Post przez KatiaBlue » 14 czerwca 2016, o 18:53

Obiecałam, więc jest...
Serce można oddać tylko raz - "Mimo naszych win"

Obrazek Obrazek
Caleb Drake jest popularnym studentem, koszykarzem, pochodzi z zamożnej rodziny. Podczas jednego z meczów postanawia poprosić na randkę Olivię Kaspen, dziewczynę, którą poznał w ulewny dzień pod drzewem. Ucieka się do małego szantażu, wymuszając spotkanie pod warunkiem, że uda mu się celnie trafić rzut wolny. Jednak Olivia ma wprost przeciwne oczekiwania. Chce by Caleb spudłował, a przy tym ma nadzieję, że chłopak nie postanowi poświęcić dla niej meczu. Tak zaczyna się ich burzliwa znajomość, która od tej pory będzie się opierała na braku zaufania, niedomówieniach, intrygach, kłamstwach, ale i na szaleńczej miłości. Jednak trwałość związku nie opiera się jedynie na miłości, problemy tych dwojga zrujnowały to co do tej pory zbudowali.
Mija kilka lat. Olivia wciąż nie może wyleczyć się z miłości do Caleba, nie potrafi wybaczyć sobie krzywd jakie mu wyrządziła i jest pewna, że on też jej ich nie zapomni. Jednak, gdy przypadkiem spotykają się w sklepie muzycznym, okazuje się, że Caleb odwraca się do niej z uśmiechem i jak gdyby nigdy nic prosi o pomoc w wyborze płyty. W wyniku wypadku samochodowego mężczyzna utracił pamięć. Olivia próbuje się powstrzymać, ale nie jest w stanie, więc brnie w kolejne kłamstwa by rozpocząć życie przy Calebie z czystą kartą.

„Mimo moich win” to chyba jedna z bardziej wyczekiwanych premier tego roku. Ciekawe okładki: trzy tajemnicze postaci: dwie kobiety (w tym jedna rudowłosa) i mężczyzna łypiący wrogo na czytelnika. Albo z pretensją… Tak, mam wrażenie, że łypią na mnie z pretensją. W dodatku dość atrakcyjna akcja promocyjna zaproponowana przez wydawnictwo i już poczułam się kupiona przez tę książkę. Właściwie, gdy tylko dotarła w moje ręce zaczęłam czytać. Byłam dodatkowo zmobilizowana, ponieważ książka ma niewiele stron i wyobrażałam sobie lekturę na jeden dzień. Rzeczywiście, książkę bardzo szybko się czyta. Strony umykają jak szalone, problem jeszcze nie rozwiązany, a kartek do końca niewiele. Powieść Tarryn Fisher jest oparta na tym co było kiedyś i na tym co dzieje się teraz, w związku z tym informacje są nam dawkowane, więc czytelnik prawie do samego końca siedzi jak na szpilkach, chcąc dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało pomiędzy Calebem i Olivią.

Olivia sama siebie nazywa huraganem, który wkracza w życie Caleba by siać spustoszenie. No cóż, trudno nie przyznać jej racji. Sporo czasu poświęciłam na zastanawianie się, dlaczego bohaterka tak się zachowuje. Dlaczego próbuje ratować relację nie do uratowania, czymś co grozi tylko jeszcze większą katastrofą? Doszłam do wniosku, że była chora z miłości, chora i nieobliczalna, a przy tym jeszcze bardzo egoistyczna. Przez bardzo długi czas działała tak, jakby nie liczyło się dla niej szczęście Caleba. Jednocześnie go kochała i nie martwiła się, że kolejny raz zniszczy mu świat. Bardzo tutaj pasuje oryginalny tytuł książki, czyli „Oportunistka”. Ale mimo to obdarzyłam bohaterkę sympatią, a przynajmniej kibicowałam jej bardziej niż Leah (wspomnianej rudowłosej kobiecie, która wkradła się w życie Caleba i tak łatwo nie da się z niego wyrzucić)… Wydawać by się mogło, że Olivia jest tutaj czarnym charakterem, a Caleb bieluśkim barankiem. No cóż, on też ma swoje za uszami, uwierzcie mi.

„Myślę, że po tym jak pierwszy raz ofiarujesz swoje serce, nigdy już go nie odzyskasz. Reszta twojego życia tylko pozory, że nadal je masz.”

Książka podobała mi się do tego stopnia, że mam ochotę sięgnąć po kolejne części. Prawdopodobnie duży wpływ na to zakończenie, które kompletnie nic nie wyjaśniło. Skoro już zostałam zanęcona tą propozycją, to chciałabym dowiedzieć się, jak zakończyły się losy bohaterów. Czytałam pochlebne recenzje na temat tej książki i pod wieloma chyba mogłabym się podpisać. Jednak nie uważam Tarryn Fisher za objawienie gatunku, a jej powieść za wybitne dzieło, za które dałabym sobie uciąć głowę. Uważam, że jest to lektura, którą można przeczytać, ale nie trzeba, świat się od tego nie skończy, a i my nie stracimy czegoś wyjątkowego. Jednak miałabym ochotę posłuchać głosów na NIE, zastanawiają mnie mocno
Ostatnio edytowano 15 czerwca 2016, o 11:23 przez KatiaBlue, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 14 czerwca 2016, o 23:49

Cieszę się ,że coś napisałaś o niej. Wszędzie ją widzę. :yeahrite: Chociaż przyznam,że nie zachęciłaś mnie. Bohaterka wydaje się s***ą ,a na taką nie mam ochoty :bezradny:
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 14 czerwca 2016, o 23:55

Czytałam ją całkiem niedawno, ale we mnie wzbudziła zgoła inne uczucie - byłam nią rozczarowana. Dla mnie ta historia jest chaotyczna, chwilami mało zrozumiała, a nawet wnerwiająca. Po kolejne części na pewno nie sięgnę. Nie ma mowy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 15 czerwca 2016, o 05:18

Mi też się nie podobało. ;)
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 15 czerwca 2016, o 07:14

Podobał mi się ten fragment, kiedy ona go odnalazła po latach - tak, ta część była okej, ale potem nastąpił dziwny przeskok w czasie, a później następny, i co gorsza oba niczym nie zaznaczone, więc trzeba się zatrzymać, zastanowić o co w tym biega. No i bohaterka jest okropnie wykurzająca. Natomiast na plus można zaliczyć dość dobrze napisane dialogi. Ale już okładka to porażka, bo twarz tej dziewczyny nie jest ani ładna, ani sympatyczna, tylko zawzięta, wręcz odpychająca. Jakoś trudno mi uwierzyć, że w takiej dziewczynie można się zakochać na zabój. Taka okładka z pewnością nie zachęciłaby mnie do kupna.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 09:07

Lucy napisał(a):Cieszę się ,że coś napisałaś o niej. Wszędzie ją widzę. :yeahrite: Chociaż przyznam,że nie zachęciłaś mnie. Bohaterka wydaje się s***ą ,a na taką nie mam ochoty :bezradny:

Jak pisałam, ona wydaje się suka, ale Caleb tez ma swoje za uszami.

Dorotko, a mi się akurat okladka podoba. Oddaje ten chłód Olivii.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 15 czerwca 2016, o 09:20

Dzieki za recenzje Katiu, dla mnie ta ksiazka to powiew swiezej krwi do gatunku, bohaterka jest suka i nie cofnie sie przed niczym by osiagnac to czego pragnie, rowniez tytul dla mnie nietrafiony powinno zostac oportunistka. Jednak nie da sie jej nie kibicowac co jeszcze bardziej mnie zastanawia bo skoro ja supportujemy to w pewein sposob przyzwalamy i akceptujemy jej proby odzyskania Caleba co powoduje ze wlosy mi staja na glowie... Dla mnie to jedna z najlepszych ksiazek New adult i na 100 % must read dla kazdej fanki gatunku NA
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 09:20

z jednej strony jestem ciekawa, ale z drugiej ta bohaterka sucz plus rozstania plus obca baba... No nie wiem ;)
z decyzją poczekam aż wydadzą kolejne części.

Katiu dzięki za opinię ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 09:29

Masz rację, Tully, ze jest to nieco inne NA. Nawet biorąc Pod uwagę kryteria wiekowe to polowa książka juz nie jest o młodych dorosłych. To juz są zdecydowanie dorośli ludzie. A i ta bohaterka-sucz jest czymś nowym raczej. No ale tak, nie da się jej nie kibicować...

Sol, proszę :*

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 10:40

czyli nie wzbudza sympatii a mimo to nie życzy się jej źle. Ciekawe zjawisko ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 10:41

No nie? Ciekawe. I teraz czytam drugą część. Ona jest z punktu widzenia tej rudej Leah, a cały czas myślę tylko o Olivii

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 15 czerwca 2016, o 10:42

Czy można ją nazwać suką? Czy ja wiem? Ona po prostu wiedziała czego chce [albo początkowo czego nie chce :wink: ] i do tego dążyła. To akurat mi się w niej podobało, bo nie była taką niemrawą mimozą, która tylko siedzi i beczy nad utraconym szczęściem, tylko korzysta z okazji, gdy ta się nadarza. Oczywiście nie podobało mi się jak postąpiła z jedną z jego dziewczyn [chodzi mi tu o nakłanianie jej do zabiegu], ale z drugiej strony tamta też wiedziała co robi. Podobał mi się początek ich znajomości, to jak go spotkała ponownie też było w porządku, ale potem to już totalna klapa.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 10:43

druga jest z perspektywy innej laski :missdoubt:
czyli ta druga też jest główną bohaterką. No i któraś główna nie będzie mieć HEA? Ooooo...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 10:46

Mnie trochę zastanawia to, ze obwiniała siebie o rozpad związku, a tak naprawdę to Caleb najbardziej się do tego przyczynił... Ona potem tylko ich pogrzebała, chociaż w brutalny sposób, ale jednak...

Sol, dla mnie główną jest Olivia. W trzeciej narryratorem jest Caleb. No cóż, dwie osoby będą miały HEA i prawie na 100% Caleb, bo sobie nie wyobrazam Olivii i Leah razem

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 10:52

ale tak dziwnie by się mi to czytało ;) tzn wiedząc że jedna z pań które poznałam blisko nie ma HEA i to prawdopodobnie ta milsza...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 10:54

Spoiler:


W przypadku tych pan to milsza jest Olivia

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 11:03

tak? A to nie Olivia była przed chwilą nazywana suczą? ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 11:07

Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 11:09

ale jazda.
Katiu jak Ty to dajesz radę czytać? ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 11:10

Chcę przeczytać Caleba, więc muszę przebrnąć przez tą Leah. A że jej nie lubię, to mnie nawet cieszy, że psuje sobie tylko wizerunek w oczach faceta

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 11:15

nie no jak jest postacią negatywną to niech psuje jak najmocniej ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 11:17

Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 15 czerwca 2016, o 11:20

naprawdę ładny młyn ;)
wiesz co jak będzie śliczne HEA z hukiem to przeczytam z ciekawości. I to tak prędzej niż później ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10210
Dołączył(a): 25 listopada 2014, o 21:14
Lokalizacja: biblioteka
Ulubiona autorka/autor: hm...

Post przez KatiaBlue » 15 czerwca 2016, o 11:21

Na dniach się okaże :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 15 czerwca 2016, o 11:34

od strony rudej jest tez fajnie :)
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość