Teraz jest 29 marca 2024, o 07:22

Sekrety francuskiej kuchareczki - Marie-Morgane Le Moël (Dorotka)

Alfabetyczny spis recenzji KSIĄŻEK POZAROMANSOWYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 13067
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Sekrety francuskiej kuchareczki - Marie-Morgane Le Moël (Dorotka)

Post przez Dorotka » 14 marca 2016, o 16:42

„Sekrety francuskiej kuchareczki” Marie-Morgane Le Moël

Obrazek

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
tytuł oryginału Secrets of a Lazy French Cook
data wydania 23 lutego 2016
liczba stron 352
kategoria Literatura obyczajowa i romans.

OPIS: Kiedy Marie, odważna francuska dziennikarka, wyjeżdża na inny kontynent jako zagraniczna korespondentka, zaczyna się jej wielka przygoda życia. W krótkim czasie musi się nauczyć, jak otrzymać zaproszenie na najważniejsze wydarzenia polityczno-kulturalne, jak wtrącić słówko na konferencji prasowej, kiedy wciąż przerywa ci namolny australijski pisarz, a także jak nawiązać nowe znajomości – zwłaszcza w sytuacji, kiedy Urząd Imigracyjny stanowczo sugeruje, że twój francusko-kanadyjski narzeczony musi wrócić do domu.
Na szczęście Marie ma przy sobie przepisy swojej ukochanej mamy. Stanowią one remedium na tęsknotę za domem, a także okazują się nieocenioną pomocą w nawiązywaniu kolejnych znajomości z aroganckimi Australijczykami… Czy Marie uda się zintegrować z australijską społecznością? Jak poradzi sobie w obcym kraju, na obcym kontynencie, wśród obcych sobie ludzi? I jaką rolę w tym wszystkim odegrają sekrety francuskiej kuchni?
Autorka wzbogaciła swoją opowieść licznymi przepisami na typowe francuskie dania. Z właściwą sobie swadą przekazała unikalne porady kulinarne i zdradziła mnóstwo tajemnic, których pilnie strzegą słynni francuscy szefowie kuchni! Jeśli masz ochotę na obłędną szarlotkę tarte tatin, rewelacyjne herbatniki madeleines, których smak rozsławił w literaturze sam Marcel Proust, oraz na wyborną prowansalską tartę o smaku lata i beztroskich wakacji, ta książka jest właśnie dla Ciebie!
Przeżyj jedyny w swoim rodzaju powrót Julii Child w nowym wcieleniu! Tajniki francuskiej kuchni stoją przed Tobą otworem.


„Sekrety francuskiej kuchareczki” to opowieść snuta przez pewną Francuzkę, której na każdym etapie jej życia towarzyszą różne ciekawe potrawy. One ją inspirują, w gorszych chwilach pocieszają i podnoszą na duchu, ale też uświetniają jej osiągnięcia. Ale ta opowieść to nie tylko przewodnik po świecie kulinarnym, ale również przewodnik turystyczny, który oprowadzi nas po Francji, Australii i Kanadzie, ukaże nam jak się tam żyje, co jada i czym popija.
- Ale czy ten przewodnik jest ciekawy? – zapytacie zapewne.
I z odpowiedzią na to będę miała duży problem, bo „Sekrety francuskiej kuchareczki” to książka dość specyficzna i nierówna, bo są momenty, kiedy można usnąć z nudów, a inne nieco bardziej wciągają. Te nudne momenty, to głównie dzieciństwo głównej bohaterki i opisy jej zabaw z bratem bliźniakiem Pierrem oraz starszą siostrą Anne. Opisy ich zabaw są mało ciekawe i jak dla mnie jest ich za dużo, ale fajnie jest poczytać o pysznych potrawach jakie ich mama przygotowywała im by świętować ich sukcesy i osłodzić gorycz porażek, które też im się przydarzały. W przyszłości, już jako dorosła kobieta, Marie będzie wracała wspomnieniami do tych chwil i nie raz chętnie skorzysta z maminych przepisów na te pyszności.
Akcja nabiera tempa i staje się ciekawsza, gdy Marie dorasta, wychodzi za mąż i wyjeżdża z mężem do dalekiej Australii. I tam przekonuje się, że nawet będąc tak daleko od domu i Francji można sobie stworzyć swoją małą ojczyznę przygotowując ulubione dania.
Książka zawiera 23 rozdziały i każdy z nich uwieńczony jest przepisem, a każdy przepis poprzedzony został mniej lub bardziej interesującą historyjką z życia głównej bohaterki i jej bliskich.
Czy ta książka mi się podobała? Sama nie wiem. I tak, i nie, ale chyba jednak głównie nie, bo mimo dobrego pomysłu i ciekawych anegdot czegoś mi w niej brakowało. Nie umiem nawet wskazać czego konkretnie, po prostu nie urzekła mnie i już. No ale gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że książki o jedzeniu i na temat jedzenia to kompletnie nie moja bajka, więc może dlatego nie jestem w stanie dostrzec jej zalet.
Nie udało mi się też polubić głównej bohaterki, bo okropnie mnie denerwowało to jej czepianie się wszystkiego co nie francuskie. Miałam wrażenie, że ona ciągle tylko narzeka i narzeka.
Nie podobała mi się również okładka, bo według mnie jest kompletnie nijaka. W księgarni przeszłabym obok niej i nawet bym jej nie zauważyła.

„Sekrety francuskiej kuchareczki” to książka głównie dla tych, którzy lubią gotować, lubią rozmawiać o jedzeniu i lubują się w poznawaniu nowych smaków. Jest ona książką kucharską, pamiętnikiem i przewodnikiem turystycznym jednocześnie. Jeśli więc lubisz takie klimaty, to ta powieść może ci się spodobać. Ja nie lubię.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 5667
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Boulevard of Broken Dreams...
Ulubiona autorka/autor: nie sposób wymienić wszystkich ;)

Post przez Kasiag » 16 marca 2016, o 15:27

A ja się czuję zachęcona, bo lubię takie okołokulinarne powieści. I okładka mi się bardzo podoba tja
Całe życie jest jak oglądanie migawki, pomyślał. Tylko zawsze wygląda tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi sam się wszystkiego domyślać. I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.
Ruchome obrazki Terry Pratchett

Avatar użytkownika
 
Posty: 13067
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 16 marca 2016, o 16:37

Podoba ci się okładka? Naprawdę? Bo dla mnie jest zdecydowanie byle jaka.
A co do treści, to ta książka rzeczywiście jest dla osób lubiących rozprawianie o gotowaniu, jeśli więc lubisz takie klimaty to pewnie znajdziesz w niej sporo ciekawych informacji, a może nawet kulinarnych inspiracji, bo sporo w niej przepisów.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 25 marca 2016, o 01:56

NAwet coś dla mnie :mysli: lubię takie książki od czasu do czasu poczytać.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.


Powrót do Recenzje książek pozaromansowych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość